Porsche patentuje silnik sześciosuwowy. Spróbuję wytłumaczyć jak działa (teoretycznie)
Sześć suwów zamiast czterech to brzmi jak coś z innej planety. Porsche opracowało jednak cały system i nawet go opatentowało. Nie oznacza to jednak, że wkrótce trafi do produkcji w autach osobowych – ale warto go znać jako ciekawostkę.
W silniku dwusuwowym zapłon występuje przy każdym obrocie wału korbowego. W trakcie suwu pracy trzeba od razu wyprowadzić spaliny z cylindra. W znacznie popularniejszych silnikach czterosuwowych zapłon pojawia się raz na dwa obroty wału korbowego. Po zapłonie tłok wędruje w dół, a gdy wraca w górę, spaliny są wypychane przez zawór wydechowy. Potem tłok znowu idzie w dół siłą rozpędu, zasysając mieszankę paliwowo-powietrzną do cylindra i po kolejnej zmianie kierunku wspina się ku górze, sprężając ją.
Czy przy silniku sześciosuwowym zapłon będzie raz na trzy obroty wału?
Nie, to jeszcze bardziej skomplikowane. Tłok z korbowodem zamiast na czopie wału korbowego będzie zamocowany na dodatkowej przekładni planetarnej, przez co długość suwu, czyli podróży tłoka z góry do dołu będzie mogła się zmieniać. Jeśli zajdzie taka potrzeba, tłok będzie mógł zjechać niżej niż normalnie. Jak na tym rysunku (po lewej suw obniżony, po prawej normalny).
Ale po co to?
Przy suwie specjalnym, tym obniżonym, tłok zejdzie na tyle nisko, że odsłoni dodatkowe porty w cylindrze, przez które wpadnie więcej powietrza. Więcej powietrza to więcej mocy, coś jak w turbodoładowaniu, tylko że bez doładowania. Ten jeszcze jeden dodatkowy suw nazwano „przepłukującym”, chyba trochę błędnie – w angielskim opisie występuje słowo „scavenging”, co kojarzy mi się wyłącznie z „padlinożernym”. Nazwijmy go super-suwem. Oczywiście po nim następuje superkompresja, czyli tłok idzie do góry z niższej pozycji niż normalnie. Dlatego technicznie taki silnik można by nazwać sześciosuwowym. Oczywiście pojawianie się super-suwu i superkompresji będzie uzależnione od wielu czynników i sterowane elektronicznie, więc w teorii ten silnik będzie czterosuwowy z możliwością dodania dwóch suwów specjalnych.
Czekajcie, do produkcji jeszcze daleka droga
Nie dziwię się producentom, że nawet w dobie zmierzchu silników spalinowych wciąż patentują nowe rozwiązania. Nigdy nie wiadomo, kiedy będą mogły się przydać, zwłaszcza w takiej firmie jak Porsche, gdzie stawia się na osiągi. Nawet gdy Europa przejdzie w całości na elektryczność, Porsche dalej będzie sprzedawało swoje superszybkie auta na cały świat i będzie potrzebowało rozwiązań, które pozwolą, aby 911-tka była szybsza niż mocne „elektryki”. Będą więc kombinować i wymyślać ile wlezie, a to co wymyślą - opatentują. Wypada przypomnieć, że Porsche stosowało np. zmienną geometrię łopatek w turbinie w silnikach benzynowych, gdy nikt jeszcze tego nie próbował. Porsche opracowało też rewolucyjną rozdzieloną turbosprężarkę do modelu GTS, gdzie strona zimna i gorąca nie są w ogóle ze sobą połączone jednym wałkiem. Właściwie uniemożliwia to tuning mechaniczny, bo nie ma czego „dłubać”. Wygląda więc na to, że ten najbardziej niemiecki z niemieckich producentów zaskoczy nas jeszcze niejednym szalonym rozwiązaniem. Nie mogę się doczekać właścicieli Porsche 911, którzy z pogardą będą patrzeć na inne auta i mówić „co, tylko cztery suwy? Heloł, czy to XIX wiek? Ja mam sześć!”.