Opel Frontera 1.2 Turbo Hybrid: pierwsza jazda kandydatem na pogromcę Dustera. Z Chińczykami też potańczy
Opel Frontera nie jest już terenówką. Teraz to crossover, który może zagrozić zarówno Dacii Duster, jak i Bigster. Już wiem, kto powinien go kupić.

K’cimi to tradycyjny taniec wywodzący się z rolniczo-pasterskiego okręgu Tropoja położonego w obwodzie Kukës, w północno-wschodniej Albanii, przy granicy z Czarnogórą i Kosowem. Jest wykonywany spontanicznie podczas spotkań towarzyskich oraz w trakcie różnych ceremonii (np. ślubów i wesel, urodzin, tradycyjnych obrzędów inicjacyjnych i innych wiejskich uroczystości). Co ciekawe, partnerzy w trakcie tańca nie mają ze sobą kontaktu dotykowego, jednak ciągle są zwróceni do siebie twarzami. Rytm jest szybki i dynamiczny, tancerze krążą wokół siebie, unosząc i opuszczając ramiona, tułów pozostaje zaś wyprostowany. Wykonywany taniec przeważnie jest improwizowany i cechuje się dużą swobodą ekspresji.
Zaraz, zaraz, to nie o tym miałem pisać
Przepraszam, dałem się ponieść albańskiem tańcu. A tak naprawdę, uznałem, że napiszę o czymś, o czym pewnie nie wiecie, zamiast pisać o nowym Oplu Frontera - i ten taniec nie ma z nim absolutnie nic wspólnego. Dostałem zadanie opisania wrażeń z pierwszej jazdy tym wozem, ale wcale się do tego nie paliłem. Dlaczego?

Wcale nie chodzi o to, że nowy Opel Frontera jest złym autem. Nie jest. Ale albański taniec wydał mi się od niego po prostu ciekawszy. Skoczny, wesoły i oryginalny. O Oplu niespecjalnie można to powiedzieć.
To po prostu zwykłe auto
Frontera kiedyś była terenówką i do dziś egzemplarze, które oparły się rdzawej zarazie, są lubiane przez myśliwych czy wędkarzy. Późne egzemplarze z motorem 3.2 V6 to już pełnoprawny kandydat na yougtimera. Teraz ta nazwa zdobi auto, które może być rywalem Dacii Bigster - choć raczej na celownik bierze Dustera. Jeśli chodzi o inne auta z gamy Opla - Frontera jest większa od Mokki, ale mniejsza od Grandlanda. Mierzy 4,385 m, ma 1,795 m szerokości i 1,655 m wysokości, a jej rozstaw osi to 2,670 m.

Dla porównania, Duster ma 4,343 m długości. Skąd w takim razie porównania z Bigsterem? Frontera - tak samo, jak ten wóz, a także jak jej bliźniak, Citroen C3 Aircross - może mieć trzeci rząd siedzeń. Nie jest tam przestronnie, a bagażnik całkowicie znika (zmieści się co najwyżej zestaw krzyżówek „100 panoramicznych”, ale już nie 500, bo za grube). To niespecjalnie dobry pomysł nawet na okazjonalne, awaryjne przewozy dodatkowych pasażerów. Ale jest taka opcja.
Na czym polega „zwykłość” Frontery?
Oto pojazd, który być może najlepiej ze wszystkich dostępnych obecnie aut na rynku wypełnia treść słów „po prostu OK”. Frontera wygląda tak, że można ją pominąć na ulicy, zwłaszcza gdy jest pokryta lakierem w stonowanym kolorze. Nie jest brzydka - ale się nie wyróżnia. Ot, zwyczajny, współczesny samochód z dość kanciastymi liniami, typowym dla nowych Opli frontem i oknami w słupku C łączącymi się z tylną szybą.

W środku materiały są budżetowe, ale nie tak tanie, jak w Dacii - czyli są twarde, ale nie robią wrażenia tandetnych. Wygląd wnętrza: też wyjątkowo zwyczajny, ale wystarczająco ergonomiczny, z fizycznymi przełącznikami do klimatyzacji, guzikiem do wyłączania systemu ISA i odpowiednią dawką schowków, półek do ładowania telefonu i uchwytów na kubki. Fotele: jak na Opla przystało, obszerne i wygodne, z długim siedziskiem. Kierownica: wygodna w obsłudze, choć niezbyt piękna.

Miejsca z tyłu jest dużo - na tyle, że wysoki pasażer bez kłopotu usiądzie wygodnie za wysokim kierowcą. Pojemność bagażnika to 460 litrów.

Opel Frontera też bardzo zwyczajnie jeździ
Podczas pierwszych jazd przejechałem się najmocniejszą odmianą, czyli 145-konnym wozem z motorem 1.2 turbo z układem miękkiej hybrydy. Jest w stanie pokonać niewielkie dystanse wyłącznie przy wykorzystaniu motoru elektrycznego, ale mówimy tu raczej o manewrach parkingowych. Nie trzeba niczego doładowywać, auto radzi sobie z tym samo.

Frontera jest żwawa (setka w ok. 9 sekund) i chętnie zbiera się do przyspieszania. Skrzynia biegów (dwusprzęgłowy automat, sześć biegów) jej w tym nie przeszkadza, płynnie i sprawnie zmieniając przełożenia. Czy układ napędowy z 1.2 PureTech z łańcuchem rozrządu będzie trwały? Tego jeszcze stwierdzić się nie da, ale Stellantis mógłby w końcu nauczyć się na błędach.
Frontera jest nastawiona raczej na komfort, nie serwując ani odrobiny sportowych wrażeń. Gładko resoruje, neutralnie się prowadzi (bez stresujących przechyłów) i nie jest najcichszym wozem świata, ale w porównaniu z Dusterem, jest tu jak w bibliotece.

Słowem - zero emocji
Nuda, nic się nie dzieje - można by zacytować klasyczny tekst polskiego kina. Ale to wcale nie jest zarzut. Opel Frontera to bardzo dobra i relatywnie niedroga (cena takiej wersji, jak testowana: od 122 200 zł brutto, ale są też tańsze, start od 102 900 zł) propozycja dla osób, które nie interesują się samochodami. W stosunku do Dustera może być szybciej, ładniej w środku i ciszej. Również prowadzenie jest bardziej stabilne i precyzyjne.

Kto nie szuka mocnych wrażeń, nie ekscytuje go motoryzacji, nie zależy mu na aucie z „charakterem” (czymkolwiek to jest), znajdzie we Fronterze coś dla siebie. Ot, wóz, który wynajmuje się na dwa lata za jakąś korzystną cenę. Fani motoryzacji pewnie wolą już poczytać o albańskim tańcu. Ale przecież nie tylko oni kupują samochody. Zwłaszcza nowe.