Obywatele Wrocławia, radzę wam się głośno drzeć. Bo SCT przejedzie po was jak walec
Do Wrocławia zbliża się orkan SCT — stref czystego transportu. To rozumiem, on w końcu dojdzie wszędzie. Po co pytać o cokolwiek mieszkańców? Tego nie rozumiem.
Wrocław jest kolejnym miastem (po Krakowie i Warszawie), które na poważnie przymierza się do wprowadzenia strefy czystego transportu. Ostateczny kształt strefy nie jest jeszcze znany, ale znamy pierwsze szczegóły. Dobiegają też do nas głosy od uczestników konsultacji prowadzanych w sprawie utworzenia strefy, takie średnio optymistyczne. Szczerze mówiąc, dziwię się tym ludziom, że tam chodzą, bo ich udział jest iluzoryczny i pozbawiony większego znaczenia. Dowodzi tego nawet zmiana formuły konsultacji, w której wybrańcy muszą zadeklarować się, po której stoją stronie. To może po kolei.
Strefa czystego transportu we Wrocławiu
Strefa czystego transportu we Wrocławiu będzie, właściwie tego dowiedzieliśmy się dzisiaj. Słyszeliśmy o przymiarkach, teraz pojawił się wstępny termin. Wrocław zaktualizował Program Ochrony Powietrza, z którego wynika, że w przyszłym roku ma pojawić się projekt strefy, a zostanie ona wprowadzona w latach 2025-2026. Powiedziałbym, że wypadałoby dać mieszkańcom trochę więcej czasu na naturalny proces starzenia się ich samochodowej floty, ale nie wygłupiajmy się, nie o mieszkańców tutaj chodzi. Chodzi o powietrze, które jest od nich ważniejsze.
Wiele nie wiemy, ale coś tam się wyłania. Wrocławska strefa nie będzie się różnić od krakowskiej czy warszawskiej. Celem strefy jest, by wjeżdżały do niej tylko pojazdy elektryczne i na paliwa alternatywne. Żeby przypadkiem nie wyciąć całkiem ruchu samochodowego, zastosowany będzie system wyjątków, oparty na normach Euro. W 2025 roku ma nastąpić zakaz wjazdu do strefy dla aut z silnikami Diesla, które spełniają normę Euro 3. Samochody benzynowe spełniające normę Euro 3 oraz z silnikami wysokoprężnymi z normą Euro 4, zakaz dostaną dopiero w 2030 roku.
Z jednej strony nie wygląda to na super restrykcyjny plan, ale strefa ma objąć 6 proc. obszaru miasta, a mieszkać ma w niej 23 proc. mieszkańców.
Plan strefy został zaproponowany przez Polskie Stowarzyszenie Paliw Alternatywnych w tym raporcie. Do PSPA należy większość importerów samochodów działających w Polsce. Może trochę logiczniej byłoby, gdy opracowało je jakieś stowarzyszenie mieszkańców Wrocławia, ale widocznie producenci samochodów lepiej wiedzą, jak powinno być, żeby mieszkańcom było lepiej. W końcu oni sami wyprodukowali te wszystkie samochody, które zaraz nie wjadą do strefy, więc wiedzy w temacie nie można im odmówić. Na szczęście teraz mają nowe, lepsze samochody, które możemy od nich kupić, żeby było nam lepiej. Nie wiem tylko, po co odbywają się jakieś konsultacje społeczne i komu ma służyć ta trochę dziwna formuła, jaką właśnie przybrały.
Czytaj o SCT:
- Co będzie mogło wjechać do SCT? Oto 5 przypadków, które zgotują zwoje urzędnikom
- Strefa czystego transportu zbliża się do Krakowa. Poparcie dla strefy podniesiono metodą copy-paste
- Kraków, no co ty tak kręcisz? Najbardziej radykalną strefę czystego transportu to będziesz miał ty
- Mieszkańcy Krakowa idą na wojnę ze strefą czystego transportu. Wytoczyli grube działo
- Warszawiacy chcą Strefy Czystego Transportu. Niemal o nią błagają. Badanie wyszło jak trzeba
Klamka zapadła
Kto rysuje przebieg linii wyznaczających strefy czystego transportu? Czyja ręka to kreśli i jaki ma mandat społeczny, że decyduje o życiu setek tysięcy mieszkańców polskich miast? Jakoś nikt nie zadaje takich pytań. Może wszyscy wiedzą, że głos mieszkańców jest bez znaczenia, chyba że robią bardzo dużo hałasu.
W Krakowie zainteresowanie konsultacjami społecznymi było niskie. Może dlatego nikt nie przejął się tym, że w wynikach konsultacji znalazło się kilkadziesiąt identycznych, wklejonych tam komentarzy, wyrażających entuzjastyczne poparcie dla strefy. Wszystkie te spotkania, często transmitowane online, są tak nudne, że nikt, kto nie jest wyjątkowo zdesperowany, nie jest w stanie przy tym wytrwać. Wystarczy, że prowadzący cierpliwie powtarza to, co ma napisane na kartce i jakoś to idzie. Ludzie krzyczą, buntują się, ale karawana zazwyczaj jedzie dalej.
Nie ma żadnej dyskusji o strefach, gdy samorząd już uruchomi proces, sprawa jest już wtedy przesądzona. Strefa zostanie wprowadzona, kłócić się można tylko o to, jak duży obszar obejmie, ale przecież i tak kto inny narysuje granice strefy. Oburzeni mieszkańcy są elementem przeszkadzającym. Dziwię się samorządom, że chcą utrzymywać tę fasadę, jaką są konsultacje społeczne w sprawie SCT. Na takim spotkaniu ludzie krzyczą, że nie chcą strefy i wprowadzają zakłócenia do procesu. Przecież i tak jest wszystko przesądzone, to po co psuć sobie nerwy tym ich krzykiem.
Może we Wrocławiu słuchanie tych pretensji komuś już się znudziło, dlatego zamiast konsultacji, będzie narada obywatelska.
Mieszkańcy czują się ignorowani
Z dwóch różnych źródeł napłynęły do nas informacje, że konsultacje społeczne miały burzliwy przebieg. Mowa była nawet o wyrwaniu mikrofonu przemawiającym i usuwaniu niewygodnych wiadomości z chatu, co oczywiście jest nam teraz trudno potwierdzić. Pozwolę sobie cytować maila od jednego z uczestników, który pisał nam o wyrywaniu mikrofonu, oburzonego przebiegiem całego procesu.
W niniejszej sprawie nie chodzi o dobro mieszkańców lub ich zdrowie a jedynie o pieniądze, które zostaną utracone jeżeli powyższa strefa nie zostanie wprowadzona. Nikt nie bierze pod uwagę aspektów społecznych i ekonomicznych wprowadzenia SCT.
Nie do końca się z tym zgadzam, gdyż władze bardzo dobrze wiedzą, jakie będą skutki społeczne. Te skutki po prostu zostały uznane za niezbędny koszt do poniesienia, na szczęście dla władz, to nie one będą go ponosić.
W tym miejscu powinienem przesłać Państwu link do zapisu spotkania, ale tego nie zrobię. Pomimo tego, że wszystko było nagrywane i miało być upublicznione — tak się nie stało.
Atmosfera faktycznie mogła być tak gorąca, że nikt nie chce się nią chwalić. Tak samo nie dziwię się, że raportu z konsultacji jeszcze nie ma. Przecież wiadomo, że mieszkańcy są przeciwni, bo boją się o brak możliwości użytkowania posiadanych samochodów. Bardzo słuszne obawy, w pełni uzasadnione, bo przecież o to chodzi, żeby nie mogli ich użytkować. To nie coś, co powstrzyma wprowadzanie SCT, to jest cel. We Wrocławiu jeszcze nie wpadli na to, żeby zrobić jakieś badania, z których wynika entuzjastyczne poparcie dla utworzenia strefy, jak stało się w stolicy. Wpadli za to na pomysł utworzenia narady obywatelskiej.
Narada obywatelska we Wrocławiu
Narada obywatelska ma swój regulamin. Naradzać będzie się 20 osób. Skład grupy osób uczestniczących w naradzie wyłaniany jest w drodze losowania na podstawie indywidualnych zgłoszeń. 8 osób to przedstawiciele lokalnych organizacji, uczelni i urzędu miasta. 12 osób mają stanowić mieszkańcy, a 8 z nich ma mieszkać na proponowanym obszarze objętym strefą. Nie to, że się czepiam, ale wychodzi na to, że już na etapie przyjmowania członków rady musi być wiadomo, jaki będzie obszar strefy. Ale spoko, konsultujmy i to. Stosowane będą jeszcze takie kryteria.
Zechcę się jednak trochę przyczepić, bo trochę te priorytety w funkcjonowaniu miasta brzmią ciut zbyt tajemniczo. Przy wybieraniu 4 członków pochodzących z lokalnych organizacji, też zastosowano ciekawe kryterium, otóż zapewne w celu zapewnienia demokratycznego procesu, należy się zadeklarować, czy jest się za, czy przeciwko strefie. Znalazłem regulamin innej wrocławskiej narady i tam nie trzeba było deklarować swoich poglądów. No cóż, przebudowa ulicy to nie kaliber SCT.
Osoby te wybierane są losowo na podstawie indywidualnych zgłoszeń, przy czym przewiduje się udział 2 organizacji będący przeciwko wprowadzeniu strefy czystego transportu i 2 organizacji popierającej wprowadzenie tego rozwiązania – na podstawie deklaracji w formularzu rejestracyjnym.
A jak, ktoś zadeklaruje, że jeszcze nie ma zdania, to co się stanie?
Wygląda to na dość skomplikowany system wyłaniania uczestników, takie parytety połączone z losowaniem. Na pewno uda się jedna rzecz, na sali będzie znacznie mniej osób, które krzyczą rzeczy typu "czy Pani mi dopłaci do nowego samochodu". Nikt nikomu tu do niczego nie dopłaci. Mogę Wrocławianom odpowiedzieć jeszcze na kilka pytań, których może sami nie zadali, a które czasami padają przy takich okazjach.
- Co z samochodami zabytkowymi?
To się jeszcze dopracuje.
- A z motocyklami?
To się jeszcze dopracuje.
- A co z opiekunami osób starszych i niepełnosprawnych?
To się jeszcze dopracuje.
- Jakie są mierzalne cele tego projektu?
To się jeszcze dopracuje, albo i nie, bo powietrze to jest taka ulotna sprawa.
- Przecież to nie ma sensu, auto spełniające Euro 6 może zrobić 1 mln km po mieście i wyemitować więcej tlenków azotu niż wszystkie wyrugowane auta z Euro 3, którymi ktoś raz na miesiąc na działkę jechał.
Tak, a o co chodzi.
- Ale wiele europejskich miast z SCT ma metro i wydolną komunikację miejską.
Tak, a o co chodzi.
Kompletnie się nie dziwię organizatorom konsultacji, że zmieniają ich formułę. Po prostu ich wynik nie ma większego znaczenia. Tu trzeba dopracować już tylko szczegóły, bo klamka zapadła i strefa będzie. Dziwię się tylko mieszkańcom, że tak cicho krzyczą. Tylko hałasem są w stanie coś wywalczyć, tak jak stało się to w Krakowie, gdzie projekt najbardziej restrykcyjnej strefy w Europie znacznie złagodzono.
Zdjęcie główne: Obraz Kate Lukianova z Pixabay