46 900 zł - tyle kosztuje najtańsza wersja nowego Renault Clio. Ma 65 koni i nie ma klimy
Wiemy już, ile będzie kosztować w Polsce nowe Renault Clio. Nie jest najtaniej...
5. generacja miejskiego Renault już niedługo pojawi się w salonach. Warto dokładnie przyglądać się pojazdom widocznym w witrynach, bowiem nowe Clio pod względem wizualnym nie różni się mocno od dotychczas oferowanego modelu. Importer podał już informacje dotyczące gamy silników, wyposażenia i cen.
Nowe Renault Clio - ceny
Cennik otwiera wersja Life, dostępna za 46 900 zł. Co więcej, dostępna ona będzie tylko i wyłącznie z litrowym, wolnossącym silnikiem SCe o mocy 65 KM... a on sam nie będzie dostępny w lepiej wyposażonych egzemplarzach. To ta sama jednostka napędowa co np. w Dacii Sandero. Można więc się spodziewać dynamiki wystarczającej tylko w niezbyt ruchliwym mieście.
Wyposażenie seryjne tego wariantu obejmuje reflektory Full LED, aktywny system nagłego hamowania (z funkcją wykrywania pieszych i rowerzystów), a także czujnik zmierzchu, elektrycznie sterowane szyby przednie i ogranicznik prędkości. Jest też... asystent pasa ruchu i funkcja rozpoznawania znaków drogowych. Brzmi dobrze? Muszę niestety zepsuć wam humor, ponieważ klimatyzacji w Clio Life nie uświadczycie. Aha, i radia też nie. Cudo!
Najtańsza wersja, która ma już trochę sensu, to Zen.
Ma ona nie tylko 100-konny silnik TCe, ale też wspomnianą klimatyzację, trochę chromowanych elementów wykończeniowych, system multimedialny Easy Link z 7-calowym, dotykowym wyświetlaczem oraz kierownicę obszytą tzw. skórą ekologiczną. To te dobre informacje - gorsza jest taka, że cena takiego pojazdu to już 56 400 zł. W ofercie znajdzie się też diesel o mocy ok. 115 KM, połączony z 6-biegowym „manualem”. Cena? Uważajcie: 69 400 zł! Silnik wysokoprężny będzie dostępny tylko w Clio Zen.
Pewną ciekawostkę stanowi wersja z instalacją LPG - nie wiedzieć czemu też dostępna tylko w wersji Zen. Cena Clio TCE 100 LPG to 59 400 zł. Będzie też opcja wyboru auta z bezstopniową przekładnią X-Tronic - to uszczupli nasz stan konta o 61 400 zł. Wybór takiej skrzyni może rozważać wiele osób, jako że manualna przekładnia ma tylko 5 biegów. Adam miał już jednak okazję pojeździć takim autem i wygląda na to, że Francuzi popracowali nad przełożeniami, dzięki czemu przy danych prędkościach silnik „nie kręci się” aż tak wysoko (ok. 3000 obr./min. przy 130 km/h). Dzięki temu nawet ze skrzynią manualną we wnętrzu powinno być wystarczająco cicho.
Wspinamy się dalej: kolejne na liście jest Renault Clio Intens.
Z jednej strony to już całkiem przyjemnie wyposażone auto, ale z drugiej - trudno tu znaleźć coś, co uzasadniałoby wydanie dodatkowych 6 tys. zł w porównaniu do Clio Zen. Dodatkowo mamy tu felgi aluminiowe, klimatyzację automatyczną (jednostrefową), częściowo cyfrowy panel wskaźników z wyświetlaczem 7-calowym (niezbyt udany; w przyszłości w ofercie pojawi się też ekran 10-calowy), tapicerkę z elementami ze skóry ekologicznej i zmodyfikowane oświetlenie.
Pewną zaletą wariantu Intens jest fakt, że można go kupić nie tylko z silnikiem 100-konnym, ale także 130-konnym. Ten ostatni jest łączony tylko z dwusprzęgłową skrzynią EDC, co winduje cenę do 73 900 zł (w porównaniu do 67 900 zł za TCE 100 X-Tronic i 62 900 zł za TCE 100 ze skrzynią manualną).
Na szczycie gamy czeka wariant R.S. Line.
Zastąpi on dotychczasowe Clio G.T. Line. W ofercie będą dwie wersje silnikowe: 5-biegowy TCe 100 za 67 900 zł oraz TCe 130 EDC za 78 900 zł.
W wyposażeniu sportowo stylizowanego Renault znajdą się m.in. 17-calowe obręcze aluminiowe, czerwone elementy wykończeniowe wnętrza i sportowe fotele.
Niekomfortowo patrzy mi się na te ceny.
Oczywiście, nowe Renault Clio z pewnością jest autem znacznie lepszym od schodzącej generacji. Tyle tylko, że decyzje dotyczące takiej a nie innej specyfikacji wyposażenia są... dziwne. Jeśli ktoś potrzebuje samochodu do jazdy tylko po mieście (stopień zdenerwowania aktywistów zwiększa się), to nie będzie mu potrzebne oświetlenie LED, ogranicznik prędkości ani asystent pasa ruchu. Zdecydowanie bardziej przydatna by tu była klimatyzacja... i radioodtwarzacz.
Boli też fakt, że w gamie nie przewidziano póki co miejsca na 75-konny wariant silnika TCe, który jest obecny w 4. generacji tego Renault. To już pozwoliłoby okazjonalnie pojechać w trasę bez ryzyka, że będą nas poganiać ciągniki siodłowe, obniżyłoby też ceny lepiej wyposażonych wariantów.
Spójrzcie, jak wyglądają ceny dotychczasowego, wychodzącego z produkcji Clio: najtańsze (TCe 75 Life) to poza promocją koszt 43 900 zł, a z rabatem - 39 900 zł. Najtańszy wariant z klimatyzacją - Clio Alize - ma 75-konny silnik z turbodoładowaniem i kosztuje 47 900 zł, a model 90-konny - 51 400 zł.
Tak - stare Clio nie ma wielu elementów wyposażenia, które nowe ma w standardzie. Niektórych nie może mieć nawet w opcji.
Nie oszukujmy się jednak - jeśli cena jest jednym z decydujących kryteriów wyboru auta w którymkolwiek segmencie, to z pewnością można tak powiedzieć właśnie o segmencie B, do którego Clio należy. Nie wątpię, że nowa Renówka będzie się dobrze sprzedawać - ale kto wie, może gdyby wariant Life nie był tylko cennikową zapchajdziurą, to wyglądałoby to lepiej? No i gdyby wprowadzić ten 75-konny silnik z turbo?
Obecnie sytuacja jest podobna jak w przypadku Mazdy 3 - dla wielu osób nie będzie się liczyć, że auto jest dobrze wyposażone. Bo cena...