Oto nowe chińskie samochody. Wśród nich kanciasty SUV o nazwie Tank 300 Cybertank
Europa odwołuje kolejne targi, tymczasem w Państwie Środka trwają przygotowania do szanghajskiego salonu. Z tej okazji pojawiają się nowe chińskie samochody. Oto mały przegląd.
Poznań Motor Show miał się odbyć w czerwcu. Nic z tego, impreza przegrała z pandemią. Nie ona jedna. Przyszłość jakichkolwiek targów w Europie stoi pod wielkim znakiem zapytania. Wygląda na to, że jeśli ktoś tęskni za targową atmosferą, musi zacząć planować wyjazd do Chin. Impreza Auto Shanghai 2021 zaczyna się już za pięć dni.
Z tej okazji zaprezentowano nowe chińskie samochody
Prawdziwy wór z debiutami rozwiąże się, gdy salon już na dobre się rozpocznie. Pewnie napiszemy o tym niejeden artykuł, ale już teraz mogę pokazać trzy bardzo ciekawe premiery. Wszystko dzięki niezawodnemu portalowi CarNewsChina.com.
Pierwszy jest Tank 300 Cybertank
O różnych wielkich SUV-ach często mówi się, że „wyglądają trochę jak czołgi”. Chińczycy uwielbiają dosłowność, więc po prostu nazwali taki wóz „Tank”, co po angielsku znaczy właśnie „czołg”.
Kolejna rzecz, którą uwielbiają, to wyodrębnianie i tworzenie nowych marek, więc o ile do niedawna Tank był jednym z modeli firmy Wey należącej do koncernu Great Wall, o tyle teraz „Czołg” wybił się na niepedległość. 300 Cybertank jest modelem koncepcyjnym, choć dość zbliżonym do „normalnej” trzysetki. Możemy tu mówić o nadchodzącym liftingu. Pod maską wersji produkcyjnej znajduje się dwulitrowy silnik turbo, połączony z ośmiobiegowym automatem.
Jak prezentuje się Tank 300 Cybertank? Trochę tak, jakby wrzucić do wielkiego kotła Mercedesa klasy G, Jeepa Wranglera i Forda Bronco, a potem dokładnie wymieszać. Wnętrze jest już zdecydowanie bardziej „w stylu” Mercedesa. Wygląda też trochę tak, jakby projektanci napadli na stoisko z błyszczącymi przedmiotami i uciekli bez płacenia. Choć, jak na czołg, wyszło całkiem szykownie…
Czas na Geely Xingyue L
Tank może być nazwany „propozycją dla odważnych” (żeby nie powiedzieć brzydziej, zwłaszcza jeśli komuś podoba się to wnętrze), ale Geely Xingyue to już zupełnie zwyczajny wóz. Mógłby zrobić sporą karierę pod europejskimi szkołami i przedszkolami i napsuć trochę krwi Kii Sorento czy Toyocie Highlander. Wygląda dobrze, nowocześnie i miło dla oka, choć oczywiście w rysunku tyłu można dopatrzeć się podobieństwa np. do Audi, a z przodu Geely pewnie przypomina… jakieś sto różnych modeli. Trudno.
Xingyue L wcześniej nosiło nazwę KX11. Sam nie wiem, która jest trudniejsza do zapamiętania. Mierzy niecałe 4,8 m, a pod maską może mieć albo benzynowe 2.0 z turbo w dwóch wersjach. Słabsza rozwija 218, a mocniejsza 238 KM. W środku: aż trzy ekrany, z czego jeden jest przeznaczony dla pasażera. Ciekawe, czy wyświetla się na nim prędkość. Jeśli tak, showmani podobno już pędzą do salonów. Swoją drogą, taki ekran pewnie będzie najnowszą modą, również w motoryzacji europejskiej.
Co najciekawsze, Geely oferuje jazdę autonomiczną na poziomie czwartym. Może nie tylko samo parkować, gdy kierowca stoi obok i się przygląda, ale podobno nawet da radę samo – bez obecności kierowcy – pojeździć dookoła bloku w poszukiwaniu wolnego miejsca, oddalając się nawet na kilometr. Czekam na filmiki, a najchętniej sprawdziłbym to wszystko na żywo. Gdyby Xingyue L zadebiutowało w Polsce, trzeba by wgrać mu program umożliwiający samodzielne stawanie na ścieżkach rowerowych, chodnikach i trawnikach i kłócenie się ze strażą miejską, obowiązkowo przy wykorzystaniu argumentu ja tylko na chwilę.
Zerknijcie jeszcze na Roewe Yuejing
To jeszcze prototyp, choć już bliski wersji produkcyjnej. Roewe SUV-coupe doczeka się wersji benzynowej, hybrydowej plug-in i całkowicie elektrycznej. Z przodu uwagę zwraca grill, który producent opisuje jako taki „w stylu wodospadu”.
Cały samochód jest narysowany tak, jakby projektanci chcieli zmieścić w nim wszystkie najnowsze trendy w designie. SUV-coupe, listwy LED-owe, czarny dach, interesujące felgi, schowane klamki i wiele innych.
Zobaczycie: właśnie tak będzie się teraz projektować samochody. Chińczycy już nie muszą kopiować (chyba że mówimy o Tanku i jego wnętrzu). Nadążają za modą, a może nawet ją kreują? Pewnie tak, skoro europejscy producenci (BMW, patrzę na was!) dostosowują swoje produkty pod chińskie gusta. Serce motoryzacyjnego świata bije coraz bliżej Chin.
PS Przed salonem w Szanghaju rozwiązała się jeszcze jedna zagadka. Wuling Mini EV Cabrio, które opisywał Grzegorz, jednak ma rozkładany dach. Oto dowód. Barbie nie zmoknie. Ten pan w czapce też nie, chyba że dalej będzie tak wystawiał głowę.
Fot. CarNewsChina.com