REKLAMA

Napompowany balonik pękł. Xiaomi ma poważny kryzys

Xiaomi ma problemy ze swoim SU7. Technologiczny gigant zmaga się z negatywnymi reakcjami klientów na ostatnie poczynania swojego motoryzacyjnego oddziału, choć nie da się ukryć, że sam sobie nawarzył to piwo.

Napompowany balonik pękł. Xiaomi ma poważny kryzys
REKLAMA

Xiaomi SU7 zostało bezsprzecznie jedną z największych motoryzacyjnych sensacji. Potencjalni klienci od razu wykazali gigantyczne zainteresowanie, szturmując fizyczne salony i internetowe zapisy na jazdy testowe w Chinach. Również sama sprzedaż szła tak dobrze, że producent nie nadążał z realizacją zamówień. Jednak presja, która postała wydaje się być za ciężka i sytuacja zaczęła wymykać się spod kontroli.

Słowo klucz - kryzys zaufania

REKLAMA

Xiaomi samo narobiło sobie problemów, wystawiając zaufanie klientów na próbę. Kontrowersyjne decyzje samej firmy wywołały u klientów spore wątpliwości co do jej działań. Pierwszym, względnie łagodnym przykładem jest opcjonalna maska z włókna węglowego - reklamowana jako posiadająca „podwójne kanały powietrzne kierujące przepływ powietrza do piast kół w celu chłodzenia”. Kosztowała całkiem sporo, bowiem 42 tys. juanów (22 tys. zł), a jak się okazało, nie spełniała ani głównej obietnicy, ani tych pomniejszych - ani nie kierowała powietrza jak obiecał producent, ani nie odprowadzała ciepła lepiej niż standardowa maska, ani nawet nie była wyraźnie lżejsza od metalowej - różnica to jedynie 1,3 kg.

Kolejny kłopot wiąże się z aktualizacją systemu operacyjnego w topowym Xiaomi SU7 Ultra do wersji 1.7.0. Wówczas moc silnika elektrycznego spadała z ogromnych 1548 KM do 900 KM. Utratę niemal 40 proc. mocy można było odwrócić na torze wyścigowym, kiedy po wykonaniu weryfikacyjnego okrążenia Xiaomi stwierdzało, że jesteśmy (albo i nie jesteśmy) gotowi na opanowanie takiej mocy. Problemem tutaj jest zaprzeczenie marketingu firmy, która deklaruje, że SU7 Ultra to najszybszy czterodrzwiowy samochód produkowany seryjnie, często podkreślając jego moc przebijającą nawet Bugatti Chirona. Tymczasem niemal bez słowa Xiaomi odbierało właścicielom ich konie mechaniczne, za które zapłacili.

Dochodzą jeszcze wątpliwości w kwestii bezpieczeństwa. Choć chiński C-NCAP przyznał SU7 Ultra najwyższą ocenę w swojej historii, to rzeczywistość brutalnie zweryfikowała tę teorię pod koniec marca. Wtedy egzemplarz samochodu rozbił się podczas jazdy z dużą prędkością, a krótko potem doszło do kolejnego głośnego wypadku na autostradzie, kiedy to po wypadku w trybie autopilota samochód się zapalił.

Jest akcja, to jest i reakcja

Xiaomi swoimi poczynaniami zdenerwowało swoich klientów do tego stopnia, że ci zaczęli protestować. Ponad 30 potencjalnych właścicieli SU7 Ultra pojawiło się w pekińskim centrum dostaw z banerami, atakujących koncern technologiczny za fałszywą reklamę. Natomiast ponad 300 osób, które już zakupiło swoje SU7 utworzyło grupy ochrony praw, domagając się zwrotu pieniędzy.

Niektórzy poirytowani właściciele zatrudnili też prawników, aby wszcząć pozwy zbiorowe. Profesor Dai Shengyi z Uniwersytetu Ekonomii i Prawa w Zhongnan stwierdził, że Xiaomi mogło naruszyć Ustawę o ochronie praw konsumentów - zgodnie z przepisami, oszukani klienci mogą teraz domagać się zwrotu pieniędzy i potrójnego odszkodowania. Jednak Biuro ds. Handlu i Finansów Gospodarczo-Technologicznego Obszaru Rozwoju w Pekinie zamknęło tą sprawę. W oświadczeniu dla chińskich mediów, owe biuro zadeklarowało brak dowodów na niewłaściwe postępowanie ze strony Xiaomi i wzywa konsumentów do rozwiązania sporu w drodze postępowania sądowego.

Nawet chińskie władzy podjęły interwencję w sprawie Xiaomi: na początku kwietnia Ministerstwo Przemysłu i Technologii Informacyjnych wydało nowe wymogi bezpieczeństwa dotyczące akumulatorów samochodów elektrycznych, a także unormowało standardy marketingowe dotyczące autonomicznej jazdy ich samochodów, de facto nakazując zmianę nazwy trybów autonomicznych na „pomoc kierowcy”.

Zaś w sprawie kontrowersyjnej aktualizacji, Xiaomi przeprosiło i tymczasowo wstrzymało jej wdrażanie. Chociaż wielu właścicieli dalej pozostaje niezadowolonych i nadal domaga się pełnego zwrotu pieniędzy od producenta.

Więcej o samochodach od producenta telefonów przeczytasz tutaj:

Xiaomi cierpi przez niezadowolenie

Chińscy obserwatorzy branży sugerują, że w przypadku Xiaomi można dostrzec powszechny problem w tej branży - przewyższanie marketingu ponad faktycznie aplikowaną technologię, a głośne kontrowersje firmy napędzają szersze reformy branżowe w chińskim sektorze pojazdów elektrycznych.

Teraz samochodowy dział Xiaomi musi sobie radzić z problemami spadającej sprzedaży ich SU7. Zgodnie z danymi dotyczącymi rejestracji ubezpieczeniowej dostarczonymi przez China Automobile Dealers Association, trzy kolejne tygodnie (od 16 do 19 tygodnia 2025 r.) sprzedaż pojazdów Xiaomi spadła z 7200 do 5200 sztuk. W przypadku standardowego modelu sprzedaż tygodniowa spadła z 6700 do 4700 sztuk.

REKLAMA

Przedstawiciele firmy są tego jak najbardziej świadomi - założyciel Xiaomi Lei Jun, opisał te trzy tygodnie w poście na platformie Weibo jako „najtrudniejszy okres od założenia Xiaomi”. Faktycznie, kolorowo nie jest - ale tak się dzieje, kiedy obiecujesz gruszki na wierzbie, podczas gdy w okolicy rosną same brzozy.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-05-15T12:30:50+02:00
Aktualizacja: 2025-05-14T12:50:13+02:00
Aktualizacja: 2025-05-14T12:08:15+02:00
Aktualizacja: 2025-05-13T20:00:00+02:00
Aktualizacja: 2025-05-13T14:18:13+02:00
Aktualizacja: 2025-05-13T13:55:53+02:00
Aktualizacja: 2025-05-13T13:28:40+02:00
Aktualizacja: 2025-05-12T17:50:44+02:00
Aktualizacja: 2025-05-12T15:21:04+02:00
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA