REKLAMA

Elektryczne Renault K-ZE będzie kosztować 34 000 zł. W przeliczeniu, bo zostaje w Chinach

Renault podało cenę swojego małego elektrycznego modelu K-ZE, czyli Kwida na prąd. Cena niestety odnosi się tylko do rynku chińskiego...

najtańszy samochód elektryczny
REKLAMA
REKLAMA

Po co ci samochód? Jeśli wybierasz Teslę, to pewnie po to, żeby czynić jakąś manifestację. Jestem ekologiczny, nowoczesny i wiem, co jest modne. Jeśli wybierzesz Porsche Taycan, to po to, żeby temu frajerowi od Tesli zmiękła rura. Jednak większość ludzi nie ma problemów tego typu ani nie dysponują takimi dochodami. Interesuje ich głównie dojazd z miejsca na miejsce, i to tanio.

I oto jest, samochód elektryczny Renault za ok. 34 tys. zł

Tak, to nie jest żart. Renault wjeżdża do Chin z samochodem elektrycznym za 34 tysiące złotych. W Europie nieliczne pojazdy elektryczne tego typu są trzykrotnie droższe, więc na szybki rozwój elektromobilności nie ma co liczyć. Ale też i nikomu na tym przesadnie nie zależy. Liczą się Chiny, a tam liczy się niska cena. O koncepcie tego pojazdu pisałem już w październiku ubiegłego roku, teraz znamy wygląd wersji produkcyjnej, planowaną cenę i zasięg. Wiemy też, że do 2022 r. zostanie w Chinach, potem może trafi do Indii. Europa? Wątpię.

Zasięg ma wynosić 160-250 km w zależności od tego, według jakiej normy go liczymy. Liberalna metoda NEDC skutkuje większym zasięgiem, ponieważ w trakcie pomiaru jedzie się bardzo powoli, a auta elektryczne im wolniej jadą, tym większy mają zasięg. To zupełnie wystarczająca wartość dla większości odbiorców. Auto służy im do przemieszczania się po ogromnych obszarach miejskich, dziennie nie pokonują więcej niż 100 km, a ładowanie nie zajmie więcej niż kilka godzin. Przy okazji K-ZE, podobnie jak Kwid, jest po prostu bardzo ładny i proporcjonalny. Gdy porówna się go z chińskimi mikrosamochodami elektrycznymi, to zupełnie inna liga. Produkcje chińskie przeważnie wyglądają tak, że tylko nad brzegiem rzeki Jangcy siąść i zapłakać.

Nie ma powrotu do spaliniaka

REKLAMA

Nie należy oczywiście zapominać, że w Chinach już bardzo popularne są pojazdy z kategorii LSEV, czyli low speed electric vehicle. Problem w tym, że ich jakość wykonania, komfort jazdy, zasięg i ogólnie każdy parametr są o kilka klas gorsze niż w przypadku standardowych, pełnowymiarowych pojazdów, do jakich zalicza się Renault K-ZE. To właśnie z jeździkami klasy LSEV Renault będzie musiało walczyć na rynku chińskim – a jeśli wygra, to będzie to bardzo duże zwycięstwo, które na naszym kontynencie może przejść całkiem niezauważone. U nas Renault upycha Zoe z niepotrzebnie wielkim zasięgiem, za to za ogromne pieniądze. W Chinach K-ZE będzie dla wielu osób pierwszym samochodem. A takie osoby z pewnością już nie będą brać pod uwagę powrotu do spaliniaka.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA