Fefrafam we pifę niewyrawnie, ale ftrafnie trudno jeft pifać w mafce na twarzy. Ale nie ma wyjścia, lecimy z Motoblenderem.
Na pofątek... przepraszam, zdejmę już tę maseczkę. Na początek oczywiście o salonie w Genewie. Pisałem w czwartek, że salon w Genewie spadł z rowerka, tylko jeszcze o tym nie wie. W piątek oficjalnie spadł z rowerka. Wymyśliłem nawet ultraśmieszny żart, że najważniejszą premierą tego roku będzie sportowy koncept COVID-19. Niekończąca się beka. A teraz robimy przewijkę do tyłu, do roku chyba 2007 albo 08, pamiętam że odwiedziłem babcię z okazji imienin. U babci była sąsiadka, miała wtedy ponad 70 lat. I dowiedziała się, że w przyszłym roku już nie będzie książki telefonicznej. Jak to nie będzie książki telefonicznej? To skąd ona się dowie gdzie zadzwonić, jak będzie potrzebowała ślusarza albo lekarza, albo firmy od mycia okien? Tak bez książki telefonicznej? Przecież chyba powinno być jakieś miejsce, gdzie te wszystkie numery są zebrane, żeby ułatwić ludziom życie...
I podobnie jest z producentami samochodów. Jak to nie będzie salonu w Genewie? Przecież chyba powinno być jakieś miejsce... STOP GRZYBY! To miejsce już jest i chyba nie muszę Wam go przedstawiać. Spodziewam się, że producenci cieszą się z powodu odwołania salonu w Genewie. Będą mieli świetną wymówkę, żeby nie przyjeżdżać na niego za rok, wydawać hajs, ustawiać samochody i stoiska. Wczoraj rozmawiałem też z dziennikarzem motoryzacyjnym o stażu dużo dłuższym od mojego, który powiedział że będzie też coraz mniej prezentacji statycznych z lataniem samolotem na miejsce, bo loty samolotem są mało ekologiczne. Przyszłość post-targowa to prezentacje w postaci transmisji wideo na żywo. To wtedy producenci będą mogli przedstawić szczegóły nowego modelu, które są dla nich ważne, a te nieszczególnie godne podkreślania – pominąć. Podczas gdy relacje z targów zawierały faktyczne wrażenia dziennikarzy, którzy nowe modele mogli zarówno chwalić, jak i krytykować. Ogólnie nowy sportowy koncept COVID-19 stał się niechcący gwoździem do trumny imprez motoryzacyjnych w dotychczasowej formie. Można płakać, jak sąsiadka babci za książką telefoniczną, ale poza płakaniem nic się zrobić nie da.
Straszna prawda o Toyocie: sprzedaje samochody napędzane benzyną
Nie ustaje oburzenie na temat kampanii reklamowej Toyoty, w której samochody tej marki są przedstawiane jako „samoładująca się hybryda” – self-charging hybrid. W Norwegii zabroniono nawet kampanii z tym hasłem, gdyż rzekomo wprowadza ono w błąd. W jaki sposób wprowadza w błąd, nie udało mi się stwierdzić. Czy hybryda w Toyocie jest samoładująca – tak, bo zarówno ładowarka, jak i energia do ładowania akumulatora znajdują się na pokładzie pojazdu, nie trzeba podłączać auta do źródła zewnętrznego. Czy jest hybrydą? Tak. No i sprawa załatwiona. Nie dla portalu TESLARATI, który twierdzi, że odkrył niewygodną prawdę: samochody Toyoty są ZASILANE BENZYNĄ!!! No shit, Sherlock.
Gdyby podążać tym tropem, to należałoby zmienić wszystkie nazwy układów zasilania: zamiast mild hybrid – samochód spalinowy napędzany benzyną lub olejem napędowym z elektrycznym układem wspomagającym. Zamiast plug-in hybrid – samochód spalinowy napędzany itp... z możliwością krótkotrwałej jazdy bezemisyjnej i ładowania zewnętrznego. Zamiast samochód elektryczny – samochód akumulatorowy zbudowany z użyciem metali ziem rzadkich wydobywanych w ubogim kraju afrykańskim za pomocą niewolniczej, słabo opłacanej pracy lokalnych mieszkańców, napędzany prądem pozyskiwanym ze spalania węgla... a nie czekajcie, to źle brzmi.
Przejdźmy do tematu zyskowności
W każdym Motoblenderze muszę napisać coś o zyskowności, bo reszta kolegów z redakcji w ogóle nie chce dotykać tego tematu. Tym razem omówimy sobie dywidendę VW, jak wiadomo jestem ekspertem w tym temacie, jak ci eksperci od BRD, którzy sami się podpisują jako eksperci i tym sposobem są ekspertami. Volkswagen w zeszłym roku odnotował zysk na poziomie 17 miliardów euro, co stanowi wzrost o 22% względem poprzedniego roku. Wskutek tego dywidenda dla udziałowców wynosi 6,5 euro za akcję, podczas gdy rok temu było to 4,8 euro.
17 miliardów euro zysku to bardzo dobry wynik, wręcz znakomity. Zyskowność wyrażona w procentach na samochód wynosi teraz ok. 6,5%, jest to dla odmiany wynik fantastyczny. Przypomnijmy sobie może, ile Volkswagen musiał w ostatnich latach zapłacić kar za aferę z dieslami: 48 mld euro, czyli mniej więcej trzy razy tyle, ile zarobił w zeszłym roku. Można więc przypuszczać z dużym prawdopodobieństwem, że te kary nie zrobiły na koncernie VW żadnego wrażenia i w żaden sposób nie popsuły wyników finansowych. Można by wręcz powziąć przypuszczenie, że od dawna brano je pod uwagę jako konieczny koszt do poniesienia w przyszłości i odpowiednio zaplanowano tak, żeby nie wpłynęły na ostateczne wyniki. To tylko świadczy o tym, że firma jest znakomicie zarządzana. Zarządzanie ryzykiem to bardzo trudna dziedzina. Przy okazji wyniki VW pokazują też, że ci, którzy płaczą że ojojojoj takie niskie zyski, produkcja samochodów taka nieopłacalna, są po prostu nieudolni. Tam, gdzie inne marki przeprowadzają głębokie cięcia, okrawają gamę i wyrzucają ludzi, Volkswagen po prostu zasypuje rynki kolejnymi tuzinami modeli, wprowadzając w klientach poczucie że VW to marka pierwszego wyboru.
Na przykład FCA
Wywala 1500 pracowników, bo kończy się produkcja minivana Dodge Grand Caravan (tak, to minivan, cicho tam). Inna rzecz, że Grand Caravan ma 12 lat, więc trudno się dziwić że w końcu go ubili. A nie, czekajcie – przecież ten model był najlepiej sprzedającym się minivanem w Stanach Zjednoczonych w zeszłym roku, sprzedało się ponad 120 tys. sztuk. Następne modele na liście bestsellerów segmentu nie dobiły nawet do 100 tysięcy. Był to jeden z nielicznych produktów FCA, który faktycznie jakoś się sprzedawał. No to ubić, tak, nie ma innego wyjścia. A potem płakać że ojojojoj takie niskie zyski. Nie widzę inaczej.
Renault tymczasem sprzedaje 10 dilerstw w Europie. To w sumie niewiele, zwłaszcza że przez swoją spółkę zależną Renault Retail Group prowadzi ich 270 lub 275, zależy jak liczyć. Szczerze mówiąc początkowo sądziłem, że sprzedaje wszystkie i przechodzi wyłącznie na sprzedaż samochodów online. Być może jeszcze nie, może to jeszcze nie ten czas, ale nie mam wątpliwości, że dilerstwa samochodowe podążą z czasem drogą targów i też znikną. A po co je trzymać? Wybierasz sobie model z konfiguratora, załatwiasz leasing online i czekasz aż takie auto ci dostarczą. Jeśli chcesz się wcześniej przejechać, to umawiasz sobie jazdę próbną i handlowiec przyjedzie do ciebie wybranym modelem, żebyś mógł się nim karnąć.
Ale zaraz, jak to? A co z klientami, którzy przychodzą do salonu żeby obejrzeć sobie różne modele, pomacać je i w końcu wybrać ten, który najbardziej im odpowiada? A co, jeśli klient przyjdzie po Clio a dobry handlowiec wepchnie mu Captura? STOP GRZYBY! Nikt tak nie robi. Wszyscy ludzie, których znam, a którzy kupili nowe samochody w salonie, wybrali model który od początku im się podobał. Jazda próbna była tylko potwierdzeniem i elementem racjonalizacji wyboru. Nie wiem ile osób po jeździe próbnej zniechęciło się i kupiło coś innego, ale pewnie niewiele. Dilerstwa są niepotrzebne.
Jeśli jesteś białą kobietą, kierowca przepuści cię na przejściu dla pieszych
Naukowcy amerykańscy wykonali skomplikowane badania. Wzięli dwoje białych i dwoje czarnych. Osoby biorące udział w eksperymencie podchodziły do przejścia dla pieszych przed nadjeżdżającymi samochodami. Było to w zachodniej części Stanów Zjednoczonych. Wyniki eksperymentu: tylko 30% kierujących ustępowało pieszym (JAK TO MOŻLIWE, PRZECIEŻ NA ZACHODZIE SAMOCHODY AUTOMATYCZNIE STAJĄ PRZED PIESZYMI HURR DURR), przy czym najczęściej ustępowano białej kobiecie, a najrzadziej mężczyźnie czarnoskóremu. Co potwierdza oczywistą tezę, że białe kobiety to najbardziej uprzywilejowane istoty na Ziemi. Ponadto im droższy samochód, tym niższa szansa, że kierujący zatrzyma się żeby ustąpić pieszemu. Statystycznie, biała kobieta w drogim SUV-ie nie zatrzyma się, żeby przepuścić czarnego mężczyznę na pasach: tak to wygląda w Stanach. Jak w Polsce, nie wiadomo.
A skoro już o Ameryce mowa, to już jutro od rana startuje sprzedaż mojej nowej książki Ameryka według Złomnika – rano zamieszczę tu o tym informację.