Oto najbardziej praktyczny Mercedes klasy S. Zmieszczą się w nim psy, a prestiż wybija w kosmos
Co jest jeszcze bardziej prestiżowego od Mercedesa klasy S? Mercedes klasy S w wersji nadwoziowej, której nie można zamówić w salonie. Nawet jeśli teoretycznie kombi nie kojarzą się z luksusem i splendorem.
Mercedes klasy S nigdy nie był dostępny w wersji kombi. To nic zaskakującego - mamy przecież do czynienia z luksusową limuzyną. Właściciele takich aut nie muszą wozić żadnych klamotów - najwyżej wysyłają drugi samochód (np. Mercedesa G albo Range Rovera) z kierowcą z rzeczami za sobą, a sami rozsiadają się wygodnie na tylnej kanapie i piją szampana.
Przynajmniej tak „powinno być” w teorii
W rzeczywistości, bogaci klienci często wybierają SUV-y zamiast limuzyn właśnie ze względu na ich praktyczność. Do dużych pieniędzy coraz częściej dochodzi się w młodym wieku, więc auto musi pomieścić wózek, rowerek albo różne przedmioty związane z „aktywnym” hobby. Nie zawsze wszystko mieści się do sedana.
Są i tacy, którzy po prostu uwielbiają kombi. Teoretycznie, takie nadwozie uchodzi za mniej prestiżowe od sedana. Ale jeśli zamawiamy jedyny taki samochód na świecie, wskaźnik prestiżu wybija w kosmos. Luksusowe i unikatowe kombi, na przykład na bazie Ferrari, zamawiał Sułtan Brunei. Pewien właściciel firmy zajmującej się modyfikacjami aut opowiadał mi kiedyś o kliencie, który zamówił u niego przeróbkę Bentleya Mulsanne na kombi, by móc wozić w aucie swoje ukochane psy. Być może podobne argumenty doprowadziły do odpowiedniej decyzji właściciela auta widocznego na zdjęciach. A może po prostu chciał mieć coś wyjątkowego?
Oto Mercedes S W223 kombi
Zdjęcia zrobiono we Włoszech. Samochód z przodu wygląda jak zwykła klasa S, ale rzut oka na bok i tył ujawnia, że mamy do czynienia z niezwykłym autem. Klasa S kombi została zbudowana z użyciem elementów z klasy E. To z tego wozu podchodzą m.in. tylna klapa, szyby boczne i elementy dachu. Całość nie wygląda jednak jak powiększony Mercedes E. To raczej coś w klimacie CLS-a Shooting Brake, w sosie z nieoferowanego u nas Genesisa G70 z takim samym nadwoziem. Choć pewnych skojarzeń z karawanem pogrzebowym też nie da się uniknąć.
Co jeszcze wiemy o tajemniczym, unikatowym kombi? Niezbyt wiele, ale po wpisaniu tablic rejestracyjnych do włoskiego systemu możemy się dowiedzieć, że mamy do czynienia z wozem z silnikiem Diesla i z długim rozstawem osi. Jak widać, właściciel postawił na praktyczność, wybierając ekonomiczną jednostkę, a nie jakieś sułtańskie V8 AMG. Pakowałbym do tego zakupy, psy i rowery. Brawa za odwagę i pomysł. Wyszło ładnie czy nie do końca?
PS Nowe BMW 7 w wersji kombi musiałoby wyglądać naprawdę okropnie.