Siedziałem w najładniejszym modelu tej marki od lat. Kluczowy element pozostaje tajemnicą
Mazda6e czaruje wyglądem zewnętrznym, ale tym razem zajrzałem jej też do środka. Czy chińskie korzenie dają się tu we znaki?

Tak, ja też lubiłem Mazdę 6. Może i nie była nigdy ani najszybszym, ani najcichszym przedstawicielem swojej klasy, ale mimo lat upływających od jej debiutu, wciąż wyglądała doskonale. Szczerze mówiąc - wciąż zdarza mi się obejrzeć za atrakcyjnie skonfigurowanym egzemplarzem. A przecież to design liczący ponad dekadę.
Teraz Mazda 6 odjechała do lamusa
Nie oznacza to jednak, że w gamie marki nie znajdziemy już auta klasy średniej. Znajdziemy - tyle że nie będzie mieć już pod maską wolnossącego silnika benzynowego. Tak naprawdę, nie będzie mieć żadnego motoru zasilanego bezołowiową. Mazda 6 stała się autem elektrycznym, zyskała w nazwie „e” i straciła spację. Oficjalna, nowa pisownia to teraz „Mazda6e”. Jakoś drażni mnie ten brak odstępu, ale może jestem jedyny.
Mazda6e mierzy 4,9 m i może mieć silnik o mocy 258 KM (320 Nm) albo 244 KM (moment obrotowy ten sam). Różni się przyspieszenie od zera do setki, choć niewiele (7,8 s kontra 7,6 s). Główna różnica między tymi wersjami polega na wielkości akumulatora - 68,8 kWh w mocniejszej odmianie i 80 kWh w słabszej. Zasięgi: odpowiednio 479 i 552 km. Co ciekawa, wersja z większym akumulatorem ładuje się wolniej - i to o wiele (moc ładowania 165 kW kontra zaledwie 90).

Mazda6e została stworzona przez koncern Changan
Ma swojego chińskiego odpowiednika na tamtym rynku. Wygląda inaczej oraz - jak powiedział mi przedstawiciel Mazdy - inaczej jeździ. Podobno Japończycy włożyli sporo pieniędzy i wysiłków w to, by „umazdowić” Changana i efekt jest (przynajmniej według zapowiedzi, bo jazd testowych jeszcze nie było) ponoć godny podziwu.
Mazda6e rzeczywiście ma szanse dobrze jeździć - ma przecież tylnonapędową platformę, więc jeżeli układ kierowniczy jest odpowiednio wyważony, możemy mieć do czynienia z przyjemnym wozem. Poprzednia, spalinowa i przednionapędowa Szóstka prowadziła się bardzo miło. Tutaj zapewne będzie jeszcze lepiej.
Widziałem ten samochód na żywo podczas targów w Poznaniu

Z zewnątrz robi wrażenie krótkim tyłem z elementem, którego się nie spodziewałem - czyli wysuwanym spojlerem na tylnej klapie. Poprawia aerodynamikę przy większych prędkościach i dodaje Maździe nieco sportowego uroku. Jeśli da się go wysunąć ręcznie, miejscy fani splendoru na pewno będą to robić. Niestety - jak w Porsche.
Całość wygląda zgrabnie i proporcjonalnie. Miło, że egzemplarz pokazowy nie był pokryty „obowiązkowym” w Mazdach lakierem Soul Red. Choć patrząc po zdjęciach 6e w takim kolorze, ten odcień znowu tu pasuje i mógłby prezentować się jeszcze lepiej.
Mazda6e w środku jest… bardzo musztardowa

Chyba tak najlepiej opisać kolor tapicerki, który zastałem po otwarciu drzwi. Wnętrze Mazdy robi jednak bardzo dobre wrażenie. Tworzywa są miękkie (również np. na boczkach drzwiowych), choć stylistyka może wydawać się do bólu prosta - aż za bardzo. Wielka tacka z półkami do ładowania telefonu nie jest piękna, ale za to wygodna.
W pokazowym egzemplarzu z nieznanych mi powodów zakryto ekran - być może nie działał lub mówimy o wczesnej, niedopracowanej wersji softu. Nie wiem, jak prezentuje się kwestia łatwości obsługi i szybkości reakcji na dotyk. Być może całość menu była po chińsku, jak w knajpce, w której musisz zgadywać, co zamówisz.

Nie jestem miłośnikiem kierownicy. Nie wygląda źle (dwuramiennych w Maździe wcześniej nie było), ale ma przyciski, które nie są wygodne ani intuicyjne w operowaniu. Czyli nie da się ich wyczuć pod palcem, więc można przez pomyłkę wcisnąć coś innego. Za to fotel robi wrażenie wygodnego. Czy taki faktycznie jest - to się dopiero okaże.
Na musztardowej kanapie z tyłu brakuje nieco miejsca nad głową
To cena za opadającą linę dachu, poprawiającą opływowość wozu i zasięg. Na nogi miejsca jest więcej, ale lepiej nie szaleć z fryzurą ani… ze wzrostem.

Bagażnik ma tylko 330 litry pojemności, co stanowi wręcz szokująco słaby wynik. Owszem, z przodu do dyspozycji jest jeszcze 70-litrowy schowek, czyli frunk, ale jak na auto tej wielkości należałoby spodziewać się pojemniejszego kufra.
Mazda6e kosztuje od 198 200 zł

To cena na poziomie Tesli Model 3 (Mazda jest krótsza) albo Volkswagena ID.7 (ma bardzo podobne wymiary). 6e może przekonać wyglądem, poza tym marka ma u nas dobrą opinię i swoich fanów. Wreszcie zaprezentowała auto elektryczne, które nie rozczarowuje zasięgiem - MX-30 było interesujące, ale trudno je w dzisiejszych czasach na poważnie rozważać. Duży liftback Mazdy to nowy start marki w świat wozów na prąd. Jak widać, potrzebne okazało się chińskie wsparcie. Czekam na jazdy testowe, by sprawdzić, czy nie było go za wiele.