REKLAMA

Hybryda plug-in oraz diesel w tej samej cenie? Mazda przeceniła swojego największego SUV-a

Diesel czy hybryda plug-in? Żeby było jeszcze trudniej - szcześciocylindrowy diesel o pojemności ponad 3 l, czy hybryda plug-in o mocy ponad 300 KM? Mazda właśnie sprawiła, że w przypadku CX-60 będzie jeszcze trudniej wybrać.

mazda cx-80 trafi do europy
REKLAMA
REKLAMA

Dla szybkiego przypomnienia - CX-60 to mocno nietypowe auto na dzisiejsze czasy, bo może i jest SUV-em, ale za to SUV-em, którego napędza nowa (!) wysokoprężna (!) jednostka spalinowa o pojemności 3,3 l (!) i 6 (!) cylindrach. A gdyby zamieszania i wykrzykników było mało, to jeszcze platforma CX-60 oferuje albo napęd na obie osie, albo... na tył.

Alternatywą dla diesla jest w CX-60 benzynowe 2,5, łączone z silnikiem elektrycznym - w sumie daje to 327 KM, zasięg elektryczny do ponad 60 km i sprint do setki w 5,8 s. Diesel z AWD potrzebuje na to samo 7,4 s, natomiast RWD - aż 8,4 s.

mazda cx-80 trafi do europy

Przy czym do tej pory wybór między dieslem AWD a hybrydą plug-in (również AWD) był finansowo dość prosty - hybryda kosztowała ponad 270 000 zł, diesel - 255 000 zł. No, do teraz.

Diesel i hybryda w tej samej cenie, ale tylko przez chwilę.

Mazda obniżyła bowiem cenę sztandarowej odmiany CX-60, dzięki czemu i PHEV, i diesel AWD kosztują dokładnie tyle samo - 254 900 zł. Przyznaję, że choć fanem plug-inów nie jestem, to stojąc przed takim wyborem, musiałbym się poważnie zastanowić.

Z jednej strony dużo lepsze przyspieszenie bez udawania sportowości i opcja chociaż okazjonalnego ładowania się z paneli fotowoltaicznych, jeśli ktoś takie ma. A jeśli ma - zawsze może trochę zaoszczędzić na paliwie, nawet jeśli w realnych warunkach tej granicy 60 km na prądzie nie przekroczy.

Z drugiej strony - Mikołaj podczas testów miał trochę zastrzeżeń do wersji PHEV, natomiast nawet słabszy, 200-konny diesel robił już świetne wrażenie. Uzyskane przez niego spalanie na poziomie 6 litrów w tak dużym aucie, z tak dużym silnikiem, też stawia trochę pod znakiem zapytania liczbę zalet, które płyną z wyboru hybrydy. Chyba że ktoś regularnie jeździ krótkie trasy i regularnie będzie się ładował - tylko po co wtedy całkiem spory SUV? Tyle dobrego, że odpada tutaj argument "i jeszcze trzeba za plug-ina dopłacić", bo tutaj o żadnej dopłacie nie ma mowy.

Przynajmniej przez chwilę, bo oferta, którą ogłosiła Mazda, dotyczy modeli z rocznika 2022. A kiedy te się skończą - znowu powróci różnica cenowa.

W sumie więc Mazda - na chwilę i z własnej inicjatywy - zrobiła nam trochę Europę Zachodnią, w której na wtyczkowozy, nawet te z dodatkowym silnikiem spalinowym, obowiązują często ulgi lub dopłaty, które zrównują ich cenę z wariantami czysto spalinowymi albo wręcz sprawiają, że zakup  nawet większego samochodu, ale z dodatkiem hybrydowym, opłaca się bardziej niż zakup mniejszego auta.

Co wprawdzie prowadzi czasem do wynaturzeń w postaci tego, że za np. hybrydowego GLE będziemy płacić niższy podatek niż za małe miejskie auto z silnikiem 1.0, ale na szczęście nam to na razie nie grozi. Dopłat do hybryd plug-in na szczęście nie ma i raczej nie będzie, a z drugiej strony - miło zobaczyć, że jakiś producent w obecnych czasach jednak obniża ceny swoich aut, zamiast je tylko podnosić.

REKLAMA

Czytaj dalej:

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA