Maserati Ghibli jest teraz hybrydą. Miękką jak rozgotowany makaron
Robili, robili, i zrobili: hybrydowe Maserati. Co z tego, skoro to „mild hybrid”, czyli odpowiednik motoryzacyjnej świnki morskiej?
Jak wiadomo świnka morska nie jest ani świnką, ani nie jest morska. Podobnie z mild hybrid. Nie obniża właściwie zużycia paliwa, za to podnosi komplikację układu. W związku z tym emisja CO2 nie spada, ale za to moc nie rośnie. Świetne rozwiązanie. Nieważne, zobaczmy jak wybrnęło z tego Maserati.
Maserati Ghibli Hybrid ma silnik 2.0 Turbo
Ten wielki, reprezentacyjny sedan w odmianie hybrydowej musi zadowolić się silnikiem 2.0 z turbodoładowaniem i 48-woltową instalacją elektryczną. Malutki akumulator umieszczono w tylnej części pojazdu, a silnik wspomagany jest nie tylko tradycyjną turbosprężarką napędzaną energią gazów wylotowych, ale też elektrycznym kompresorem, który pewnie dodaje pięć koniów albo coś. W każdym razie całość rozwija niebagatelne 330 KM i pozwala rozpędzić się do 100 km/h w 5,7 s. Godny wynik, jak na sedana – albo raczej oczekiwany w tej klasie, czyli w segmencie „dziwnych premium, o których mało kto pamięta”. Maserati Ghibli Hybrid jest seryjnie wyposażone w ośmiobiegową skrzynię automatyczną i czterotłoczkowe hamulce Brembo. Wersja Hybrid ma ważyć o 80 kg mniej od diesla – bo jakby ktoś zapomniał, to Maserati oferuje, lub oferowało, także Ghibli z dieslem. Powinno nazywać się Maserati Diesli. Nieważne.
Maserati Ghibli Hybrid emituje 192-216 g CO2/km
To zdecydowanie za dużo niż limit wynoszący 95 gramów. Ale spokojnie – brakujące kredyty emisyjne grupa FCA (czy teraz już raczej koncern Stellantis) dokupi sobie od Tesli i wszyscy będą zadowoleni. Spodziewałem się wprawdzie, że pierwsze zelektryfikowane Maserati po pierwsze zadebiutuje jakieś 5 lat temu, po drugie teraz raczej widziałbym w gamie plug-ina, a po trzecie to chyba przydałaby się nowa generacja Ghibli. Ale nie to niepokoi mnie najbardziej. Najbardziej martwi mnie, że nie wiem, co to za silnik siedzi w tym wozie.
To nie jest 2.0 Turbo z Giulii
A może jest? Silnik Ghibli ma według danych fabrycznych 1998 ccm pojemności, a w Giulii – 1995 ccm. Rzecz w tym, że skok tłoka i średnica cylindra są identyczne, tj. 84 x 90 cm. Nie wiadomo więc, skąd wynika różnica w pojemności. Może Włosi po prostu się sypnęli. Wygląda to na typowy silnik z serii GME (Global Medium Engine) stosowany w wielu produktach FCA. W Giulii nie ma miękkiej hybrydy, ale znajdziemy ją już w Jeepie Wranglerze 2.0 Turbo. Nazywa się tam eTorque. Taki silnik rozwija 270 KM, ale nie ma elektrycznego kompresora. To zapewne faktycznie jest GME, tyle że podłubane przez Maserati, żeby było bardziej specjalne i wyjątkowe.
Są też jakieś inne nowości
Np. Maserati Intelligent Assistant, który w czymś tam pomoże kierowcy, albo nowy ekran o przekątnej ponad 10 cali, zamiast dotychczasowego, 8,4-calowego. Nie rozumiem dlaczego przekątną ekranów i średnicę kół zawsze podaje się w calach, a pozostałe wymiary w centymetrach. Ale może nie muszę. Podobnie jak nie muszę rozumieć polityki modelowej Maserati, które wszystko prezentuje za późno o dobrych 5-7 lat, a i tak jakoś utrzymuje się na powierzchni. Mam nadzieję, że będzie pływać jak najdłużej, bo za każdym razem gdy z rynku znika dziwna marka, Bóg zabija małego jeżyka.