We Francji potrafią się bawić. Komuś znudziła się rywalizacja z BMW
Jesteśmy już premium, ale chcemy być jeszcze bardziej - stwierdził przedstawiciel młodej francuskiej marki, sugerując, że rywalizacja chociażby z niemiecką trójką premium, to za mało i mierzyć będą dużo wyżej. Może nawet w Bentleya, z którego już teraz czerpią inspiracje.
Tą marką jest oczywiście DS, czyli marka - współcześnie - utworzona nieco ponad dekadę temu przez Citroena. Wcześniej przez kilka lat te dwie litery były oznaczeniem dla najlepszych odmian zwykłych samochodów tej marki, ale ostatecznie zdecydowano się ją odseparować, żeby - docelowo - tworzyła własne samochody. Przynajmniej "własne" według współczesnych standardów.
Rywale? Teoretycznie BMW, Mercedes, Audi, trochę Volvo, Lexus i podobne. I choć zupełnie nowego rozdania na rynku nie było, podobnie jak detronizacja starego premium, tak ze sprzedażą w okolicach 50 000 egzemplarzy rocznie - nie ma się czego wstydzić. Jest wprawdzie wielokrotnie gorzej niż w przypadku Cupry, ale i tak wyraźnie lepiej niż np. w przypadku historycznie bogatszej Alfy Romeo.
Plan na DS jest jednak nieco inny, niż sprzedawać "po prostu więcej".
Wnętrze? Nie takie, jak Niemcy, raczej jak Bentley
Tak przynajmniej w wywiadzie dla Autocar wypowiadał się przedstawiciel DS, Thierry Metroz, odpowiedzialny w firmie za wzornictwo. Zgodnie z jego wypowiedziami marka DS już teraz jest premium, ale celem jest bycie "więcej niż premium". Sygnałem, że tak właśnie ma być, ma stać się m.in. wnętrze nowego DS No8, dla którego inspiracja - chociażby pod względem materiałowym - ma leżeć bliżej... Bentleya czy Rolls-Royce'a, niż Audi czy Volkswagena.
Nie podano przy tym dokładniej, jak poza tym DS chce się odróżnić od aktualnej konkurencji i wspiąć wyżej na drabinie prestiżu. W wywiadzie pojawiają się głównie wspomniane już wzmianki dotyczące jakości wykonania, ogólnego wzornictwa, doboru materiałów czy dbałości o detale. Auta, mimo konstrukcji w dużej mierze zbliżonej do mniej prestiżowych modeli innych marek Stellantis, mają przy tym zachować wyróżniający się wygląd - co jest możliwe m.in. dzięki temu, że DS ma przyzwolenie na, w pewnym stopniu, modyfikację proporcji swoich projektów, m.in. przez zmianę wysokości linii dachu czy przesuwanie linii przedniej szyby. Czy to wystarczy? Z jednej strony DS No8 robi wrażenie i na pewno będzie zwracał na siebie uwagę, ale czy na pewno jest to wizja, która wstrząśnie rynkiem? Raczej nie.
Czytaj więcej od DS:
Trzeba przy tym przyznać, że jeśli chodzi o wnętrze, to DS No8 przynajmniej sprawia wrażenie, że stara się być czymś więcej, niż po prostu samochodem. Z drugiej strony - DS 9 też robił wrażenie rozmachem wnętrza, a nie uczyniło to z niego hitu rynkowego.
Przedstawicielom DS najwyraźniej jednak to nie przeszkadza. Po pierwsze - sami przyznają, że marka jest wciąż młoda i pompowanie w nią prestiżu i premiumu zajmie sporo czasu. Po drugie - równie ochoczo stwierdzają, że na dobrą sprawę wcale nie zależy im na tym, żeby sprzedawać szokująco dużo samochodów (akurat), i póki co chcą się głównie umocować na pozycji marki z luksusowymi odczuciami.
Na francuskiego rywala Rolls Royce'a pewnie więc jeszcze chwilę poczekamy. Podobnie jak i pewnie na pojawienie się jakiejś nowej marki, która wcale nie chce być premium, tylko po prostu chce robić zwyczajne samochody.