Historia samochodu Lublin ma wiele nieznanych lub zapomnianych rozdziałów. Jeden z nich - wersja z silnikiem Iveco - stoi i niszczeje w centrum Łodzi.
Samochód dostawczy FS Lublin pokazano w 1993 r. jako następcę bardzo archaicznego już Żuka. Zdaniem wielu i tak zrobiono to parę lat za późno. Potem w ciągu ponad dwudziestu lat mieliśmy do czynienia z burzliwą historią pełną wzlotów i upadków. Obecnie polskie dostawczaki są już nieco zapomniane i oprócz kilku ostatnich, niezłomnych egzemplarzy raczej niszczeją w cieniu parkingów lub na złomach. Jak się okazuje - także te wersje mniej znane, jak model z silnikiem 2.8 SOFIM.
Więcej o samochodach dostawczych przeczytasz tutaj:
Historia Lublina to moja ulubiona telenowela
W 2001 r. Daewoo Motor Polska ogłosiło upadłość. Tym samym rozpoczęła się latynoamerykańska telenowela pod tytułem „Niewolnik Lublin”. Główny wątek fabularny był iście grecko-tragiczny; każdy podmiot, który brał się za jego produkcję (a później także za produkcję samochodów terenowych Honker) upadał prędzej czy później. Przy czym częściej było to prędzej. Po wydzierżawieniu infrastruktury produkcyjnej przez producenta silników Andoria z Andrychowa, po roku prawa do produkcji zostały kupione przez brytyjsko-rosyjską spółkę Intrall. W 2007 r. spółka Intrall Polska upadła, a produkcja Lublinów została wstrzymana. Kolejny producent polskich samochodów dostawczych - DZT Tymińscy próbował ratować Lublina tworząc jego zmodernizowaną wersję, czyli Pasagon - sprzedano jedynie 23 egzemplarze. Ostatnie przedsiębiorstwo produkujące kolejną iterację Lublina - Honkera Van, czyli Fabryka Samochodów Honker ogłosiła upadłość w 2016 r. Tym samym dając definitywny koniec następcy Żuka.
Mimo wszystko całkiem udany (choć pokazany za późno) polski samochód dostawczy został gorącym kartoflem, którego prawa do produkcji zmieniały właściciela częściej niż wyprodukowane samochody. W międzyczasie powstało także kilka prototypów, mających zastąpić dostawczaka z Lubelszczyzny - takich jak Intrall Lubo, którego egzemplarz z serii prototypowej był nawet niedawno wystawiony na sprzedaż.
Silnik to nie jedyna różnica
Najbardziej widoczne zmiany stylistyczne wprowadziła firma Intrall, wprowadzając do produkcji Lublina 3Mi. Pokazała ona Lublina z dość kontrowersyjnym przodem z okrągłymi reflektorami.
Przykładem takiego samochodu jest egzemplarz z centrum Łodzi. Jednak to nie wygląd jest tu najważniejszy - jest on bowiem wyposażony w nieśmiertelny silnik SOFIM. A dokładniej turbodoładowaną jednostkę wysokoprężną o pojemności 2.8 litra i mocy 125 KM. Były to największe i najmocniejsze silniki jakie montowano w polskich dostawczakach. Egzemplarze z tym silnikiem potocznie nazywa się „Luveco”.
Oprócz samej jednostki napędowej, wykorzystano przy tym modelu wiele podzespołów z Iveco Daily. Z włoskiego dostawczaka przejęto także skrzynię biegów, ramę i most napędowy. Dodatkowo na tylnej osi zastosowano podwójne koła - tzw. bliźniaki.
Dostrzec można także zmiany wizualne - w oczy rzuca się bardziej wystający niż w Lublinie 3Mi, plastikowy grill (stworzony na potrzeby zmieszczenia silnika SOFIM) oraz pochodzące z Iveco felgi.
Jest to jeden z wielu eksperymentów, mających na celu unowocześnienie Lublina. W przeciwieństwie do chociażby modernizacji Honkerów Cargo, ten trafił do oficjalnej oferty. Ta wersja nosiła fabryczne oznaczenie 3756 i miała dopuszczalną masę całkowitą podniesioną do 4,6 t, co w świetle prawa czyniło ją samochodem ciężarowym, bardziej niż dostawczym. Jednakże, zapewne z powodu ograniczonego dostępu do komponentów oraz wyższej niż bazowa cenie (a była ona główną zaletą Lublinów) nie zdobył on znaczącej popularności. Wg szacunków nie powstało ich więcej niż 100, a najczęściej mówi się o liczbie około 50 egzemplarzy.
Opisywany samochód znajduje się w Łodzi przy ulicy Drewnowskiej - niedaleko centrum handlowego Manufaktura. Może zostać jednym z dwóch najsłynniejszych, wrastających Lublinów w Polsce. Ten drugi stoi na prywatnej posesji w Białymstoku, przy ulicy Szkolnej 17.