REKLAMA

Jeździłem najbardziej włoskim z nowych SUV-ów z Chin. Oto Leapmotor C10

Leapmotor C10 będzie sprzedawany w ramach znanego koncernu. Wygląda trochę jak Alfa Romeo pomieszana z Porsche, ale czy jeździ choć odrobinę tak, jak produkty tych marek?

leapmotor c10
REKLAMA

Co to za samochód? - pytanie o takiej treści wisiało w powietrzu, gdy robiłem zdjęcia modelu widocznego na zdjęciach. Przechodnie patrzyli ciekawskim wzrokiem, dwie osoby odważyły się nawet na zagajenie. Tym razem nie padło - obowiązkowe w podobnych sytuacjach - „panie, czy to chińskie?”. Choć pytający miałby rację.

REKLAMA

Tak, to chińskie

Podczas polskiej prezentacji marki Leapmotor byłem nieco skołowany. Na ekranie pokazywano obce mi auta, mówiono o tym, że to efekt partnerstwa z chińską firmą, ale prezentowały to osoby, które na co dzień kojarzę z zupełnie innymi samochodami - czyli z tymi z koncernu Stellantis.

Leapmotor jest bowiem częścią tej samej, wielkiej grupy, co Opel, Peugeot, Citroen czy Fiat. Nie ma jednak wiele wspólnego ani z Russelsheim, ani z Turynem. Auta, którymi wczoraj jeździłem, zostały opracowane w Hangzhou przez chiński startup, kupiony przez Stellantisa w 2023 r. Wygląda na to, że koncern postanowił - zamiast walczyć z Chińczykami - wziąć ich pod swoje skrzydła.

Leapmotor w Polsce

Marka będzie sprzedawać w Polsce jak na razie dwa modele - miejskie T03 (tekst wkrótce) i większego SUV-a C10. Tak, ja też mam problemy z zapamiętaniem tak nudnych nazw.

Ten pierwszy jest produkowany w Tychach. Media wcześniej podawały, jakoby nie było w ogóle planów wprowadzenia marki Leapmotor na nasz rynek. Przedstawiciele firmy to dementują i tłumaczą, że po prostu Polski nie było na liście krajów, do których auta trafiły w pierwszej kolejności. Tak czy inaczej, teraz już są. Czekamy jeszcze tylko na ceny i na oficjalną listę dealerów. Mogłem się już za to przekonać, jak wyglądają na żywo i jak jeżdżą wozy tej marki. Przypomnijmy: są elektryczne i jak na razie nie ma planów na wprowadzenie hybryd czy aut wyłącznie spalinowych.

leapmotor c10

Jeździłem wczoraj Leapmotorem C10

To SUV o długości 4,739 m i o rozstawie osi 2,825 m. To wymiary mniej więcej na poziomie odwiecznego, wielkiego rywala aut elektrycznych tej wielkości, jakim jest Tesla Model Y.

leapmotor c10

O ile design Tesli mógł się jednak opatrzeć, o tyle w przypadku Leapmotora C10 akurat wygląd zewnętrzny należy zapisać po stronie zalet. Owszem, nie jest przesadnie oryginalny - zwłaszcza tył może kojarzyć się albo z Alfą Romeo Tonale albo z Porsche Macan. Alfę (to w końcu ten sam koncern) przypomina też świetny, ciemnozielony lakier, może coś z włoskich wozów mają także wąskie reflektory z przodu. Wierzę, że C10 może się komuś po prostu spodobać.

W środku to czysta Tesla

leapmotor c10

„Inspiracja” to trochę za mało powiedziane. Wnętrze chińsko-stellantisowego SUV-a wygląda tak, jakby konstruktorzy przepisali pracę domową od Amerykanów, zmieniając je tylko o tyle, ile trzeba. Wiecie - tak, by „facetka” nie zauważyła. Bardzo podobny jest nie tylko układ kokpitu, ale nawet przyciski na kierownicy i grafiki na ekranach.

Nie są to jednak złe wzorce. Oczywiście, klienci, którzy nie znoszą ekranów będą zawiedzeni - pocieszy ich jednak fakt, że Leapmotor ma osobny wyświetlacz za kierownicą, na którym pokazują się np. wskazania prędkościomierza. W Tesli przeniesienie wszystkiego na ekran centralny to już lekka przesada. Z kolei wyłączenie nadgorliwych funkcji w rodzaju systemu ISA wymaga zbyt wielu kliknięć i zagłębiania się w menu.

Ogólnie, wnętrze robi dobre wrażenie

Jakość wykonania - przynajmniej na tyle, na ile zdążyłem się o tym przekonać podczas wyjątkowo krótkich jazd testowych - jest zupełnie w porządku. Wielki szklany dach (bez funkcji otwierania) doświetla wnętrze, dodając atmosfery, której nie nazwę „premium”, ale „adekwatną do klasy auta” już tak.

Funkcjonalność wypada nieźle. Zauważyłem jednak, że Tesla w podobnie wymyślonym wnętrzu ma dwa miejsca na indukcyjne ładowanie telefonu. Tutaj mamy tylko jedno. Dość specyficzne jest też odpalanie i otwieranie wozu. Nie ma widocznych klamek, więc (znowu: jak w Tesli) drzwi otwiera się, przykładając kartę w odpowiednim miejscu. Potem trzeba ją położyć w specjalnym miejscu kokpitu. Trochę irytujące. Poza tym, w C10 bardzo wysoko się siedzi. Niektórzy to pokochają, inni wręcz przeciwnie.
Z tyłu miejsca nie brakuje. Bagażnik ma według danych: 435 litrów, wydaje się jednak jeszcze większy. Plus za niski, oczywiście jak na SUV-a, próg załadunku.

Leapmotor C10 ma 218-konny silnik

Moment obrotowy wynosi 320 Nm. Napęd trafia na tył, a auto teoretycznie osiąga 100 km/h w 7,3 s. To dobry wynik, jak na te wymiary i moc, która nie jest przecież ogromna. Zza kierownicy C10 z pewnością nie wydaje się jednak autem usportowionym. Z poziomu ekranu (bo jakżeby inaczej) wybiera się tryb jazdy. Różnica między Eco, Comfort i Sport jest ogromna. W tym pierwszym wóz przyspiesza wręcz ospale, w ostatnim - jest dość żwawy.

leapmotor c10

Jazda jest wygodna i… zwyczajna. Leapmotor nie zachwyca prowadzeniem, ale trudno mu cokolwiek w tej kwestii zarzucić. Ot, zwyczajny, elektryczny SUV, od jakich teraz się zaroiło na rynku. BYD Seal-U prowadzi się podobnie, może nawet trochę gorzej. C10 na pewno nie jeździ tak, jak Alfa.

Zasięg według WLTP to 420 km

Akumulator ma pojemność 69,9 kWh. Nie miałem okazji sprawdzić zużycia energii. Podczas dłuższego testu chętnie sprawdzę też, czy C10 cierpi na częstą chorobę chińskich aut - czyli jest słabo wyciszony przy wyższych prędkościach.

leapmotor c10
REKLAMA

Pierwsze jazdy pokazały mi, że to mocno inspirowany konkurentami, ale estetyczny, nieźle wykonany i wygodny samochód, który jednocześnie nie wyróżnia się niczym specjalnym na rynku. Nie widzę czynnika, który miałby sprawić, że klienci pójdą po niego do salonów. Chyba że będzie nim cena. Oficjalnych kwot jeszcze nie podano, ale jeśli rzeczywiście - zgodnie z nieoficjalnymi zapowiedziami - C10 będzie kosztować ok. 160 000 zł, zyska mocny argument.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA