REKLAMA

Co grozi za bezprawne używanie niebieskich świateł? Zależy kto miga

Kierowca czarnej Kii użył niebieskich świateł niezgodnie z prawem. Nagrywający zgłosił tę sprawę i dowiedział się, jaką karę poniósł sprawca. Nie jest zachwycony.

Co grozi za bezprawne używanie niebieskich świateł? Zależy kto miga
REKLAMA

Wyjazd z miejsca parkingowego to manewr, który może być niebezpieczny. Trzeba bacznie obserwować innych uczestników ruchu, by nie zajechać nikomu drogi. Niestety, nikt nie jest idealny. Czasami zdarza się błąd. Kiepsko, gdy zakończy się stłuczką. Pół biedy, gdy efektem będzie mocne hamowanie innego kierowcy i klakson. Co należy wtedy zrobić? Można machnąć ręką w przepraszającym geście albo pomigać światłami awaryjnymi. Sprawa powinna się zakończyć. Czego nie robić? Lepiej nie „karać” poszkodowanego za klakson, np. blokując mu drogę.

Ale nie każdy potrafi przeprosić

REKLAMA

Na niektórych klakson działa, jak płachta na byka. Nie są w stanie tego przeżyć - i robią się agresywni i mściwi. Zdarza się, że wysiadają z auta i posuwają się do rękoczynów, spychają innych z drogi albo robią inne, głupie rzeczy. Na przykład migają niebieskimi światełkami.

W filmie opublikowanym na kanale „Bandyci Drogowi” nagrywający utrwalił taką właśnie sytuację. Zatrąbił na Kię Ceed kombi, która zajechała mu drogę, a jej kierowca najpierw się mścił, a potem - gdy jechał z tyłu - włączył niebieskie sygnały umieszczone za przednią szybą. Nie doszło do żadnego zatrzymania. Kierowca koreańskiego wozu po prostu specjalnie wjechał na chwilę za nagrywającego, by go nastraszyć.

Autor filmu zgłosił całą sprawę

Otrzymał potem dość oburzającą odpowiedź z policji. Wyjaśniono mu, że wobec sprawcy zastosowano… pouczenie.

To może wydawać się czymś niezwykłym. W końcu na pierwszy rzut oka wydaje się, że czarną Kią jedzie przebieraniec - czyli ktoś, kto podszywa się za policjanta. Zamontowanie niebieskich LED-ów nie jest w dzisiejszych czasach wyzwaniem. Można sobie poudawać i postraszyć. Tyle że za takie działanie grozi surowa kara.

„Kto, nie będąc do tego uprawnionym, używa w pojeździe sygnałów świetlnych w postaci niebieskich lub czerwonych świateł błyskowych albo sygnału dźwiękowego o zmiennym tonie, podlega karze aresztu do 14 dni albo grzywny” - głosi odpowiedni artykuł. Grzywna może wynosić co najmniej 500 zł. Skąd w takim razie pouczenie? Odpowiedź może być tylko jedna.


To nie był przebieraniec, a prawdziwy policjant

Po wpisaniu numeru rejestracyjnego Kii na stronie UFG pokazuje się numer polisy i typ pojazdu. To „KIA CEED SW 1,5T-GDI (DO PRZEWOZU PSA)”. Ewentualne żarty na bok - mówimy o pojeździe policyjnym do przewożenia czworonoga. „Cywilne” auto, którym pani Krysia woziłaby Azora na spacery, nie byłoby oznaczone w taki sposób.

To oznacza, że pouczenie otrzymał prawdziwy policjant. Nie przeprowadził kontroli, nie podjął interwencji, nie wylegitymował się, a jedynie zajechał drogę i postraszył lampami. Czy to pocieszające (bo nie zastosowano zaledwie pouczenia wobec przebierańca), czy raczej niepokojące (bo mundurowy chyba nie jest osobą, która najlepiej na świecie radzi sobie z emocjami)? Sami odpowiedzcie sobie na to pytanie.

REKLAMA
REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-05-03T12:37:09+02:00
Aktualizacja: 2025-04-30T20:28:09+02:00
Aktualizacja: 2025-04-30T14:55:12+02:00
Aktualizacja: 2025-04-30T09:15:49+02:00
Aktualizacja: 2025-04-29T17:05:10+02:00
Aktualizacja: 2025-04-29T12:17:52+02:00
Aktualizacja: 2025-04-29T10:39:10+02:00
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA