Powstaje czarna lista kierowców. Miejsce kosztuje 8 tys. zł
Policja tworzy właśnie ekskluzywny rejestr. Żeby tam się znaleźć trzeba być zagrożonym karą w wysokości 8 tys. zł, ale nie chcesz tam być, bo policja będzie chciała często zabierać cię do tanga.

Szkoda, że nie już nie mogę napisać, że będziesz tańczył poloneza z policją, ale na szczęście funkcjonariusze jeżdżą teraz lepszymi samochodami. Dzięki temu jest im łatwiej dogonić kierowców, ale polski system karania kierowców nie jest wolny od luk. Rząd chwali się, że rozwija sieć fotoradarów, dzięki którym polskie drogi mają być bezpieczne, ale co jeżeli powiem ci, że zaledwie połowa przyłapanych w ten sposób kierowców płaci mandat?
Szokujące
Szokujące, to mało powiedziane. Kierowcy znaleźli lukę, którą trudno załatać. Procedura wygląda następująco: jeżeli samochód zostanie uwieczniony na zdjęciu z fotoradaru, to do jego właściciela wysyłane jest zdjęcie z prośbą o wskazanie sprawcy. Jeżeli odmówi, to może liczyć się w ukaraniem, może więc wskazać faktycznego sprawcę wykroczenia, a może zastosować trik. W odpowiedzi wskazuje, że jego autem jechał jego kolega Mirmiłło Buhanienko, który pochodzi z Ukrainy, ale aktualnie wyjechał z Polski i nie zna jego adresu. Właściciela nie da się ukarać, bo wskazał sprawcę, a obcokrajowca trudno znaleźć.
Druga luka jest jeszcze lepsza - w przypadku niewielkich wykroczeń, kierowcy ignorują korespondencję dotyczącą radarów, bo wiedzą, że nikt ich za 100 czy 200 zł nie będzie ścigał, bo koszty egzekucji przewyższają należność możliwą do egzekwowania. Mandat przedawnia się po roku jeżeli sprawa nie trafiła do sądu i w po 3 latach, jeżeli ktoś zdecydował się go przyjąć. Teraz ma się to zmienić.
Nowe prawo pozwoli wpisać kierowcę na czarną listę. Będzie bolało
Wszystkie te praktyki ma ukrócić nowe prawo, które za chwilę trafi pod obrady Sejmu. W jego myśl kierowcy, którzy nie płacą mandatów, trafią na specjalną czarną listę. W trakcie kontroli policyjnej kierujący samochodem zostanie sprawdzony w bazie mandatowej. Jeżeli okaże się, że tam figuruje, to spotkają go nieprzyjemności. Dowód rejestracyjny pojazdu zostanie zatrzymany, a samo auto odholowane na policyjny parking, gdzie będzie stało do momentu uregulowania kary.
Podobnie będzie z właścicielami, którzy nie wskażą kierującego pojazdem. Będą mieli na to 3 miesiące, jeżeli tego nie zrobią, to również stracą dowód podczas kontroli policyjnej. Obecnie za niewskazanie kierującego pojazdem grozi do 8 tys. zł.
Największy problem z tym sprytnym planem jest to, że najpierw trzeba trafić na taką kontrolę, a z tym wiemy, że jest poważny problem. Podejrzewam jednak, że to jeden z najlepszych sposobów na zwiększenie ściągalności mandatów.
Więcej o bezpieczeństwie w ruchu drogowym przeczytasz w: