Hengchi 1 to samochód elektryczny z Chin stworzony przez dewelopera. Co tam krzyczysz, Izero?
Hengchi 1 to pierwszy model nowej chińskiej marki samochodów elektrycznych. Nie budziłby większych emocji, gdyby nie to, że za jego powstaniem stoi grupa deweloperska zajmująca się rynkiem nieruchomości.
Chiny to najlepsze miejsce do powstawania kolejnych marek samochodów elektrycznych praktycznie z niczego. Czasem można odnieść wrażenie, że każda wioska powyżej 2 milionów mieszkańców musi mieć własną linię produkcyjną elektryków. Chińczycy oszaleli na ich punkcie. Oprócz aut, których nazwy nic nie mówią przeciętnemu mieszkańcowi globu, świetnie sprzedają się tam Tesle. Co więcej, to właśnie w Chinach powstała druga fabryka tego producenta na świecie. Rynek jest bardzo chłonny i przyjmie jeszcze wiele nowych samochodów. Z tej okazji postanowiło skorzystać Evergrande Group czyli drugi co do wielkości chiński deweloper, które zapowiedziało powstanie marki Hengchi z modelami, które są kolejno ponumerowane od 1 do 6. Cudowne i przejrzyste rozwiązanie. Przyjrzyjmy się pierwszemu z rodu.
Hengchi 1 to elektryczny sedan
Najwidoczniej do Chin nie dotarło jeszcze przekonanie, że sedany to wymarły segment, więc postanowili rozpocząć produkcję od króla nadwozi samochodowych. Hengchi wypuściło pierwszą partię testową jeżdżących samochodów. Wcześniej pokazywali wyłącznie rendery, więc mało kto wierzył, że projekt ma szanse na wcielenie w życie. Raczej sądzono, że to tylko gra na podbicie akcji firmy. Tymczasem koniec roku przyniósł przełom. Hengchi 1 już jeździ. To znaczy źródła twierdzą, że jeździ, podobnie jak polska Izera. Samochód wygląda kapitalnie. Za jego projekt odpowiedzialny jest Anders Warming, który do 2016 roku był designerem Mini. Teraz przesiadł się na większe samochody (he he). Auto ma rozstaw osi 3150 mm, a koła – średnicę 22 cali.
Idąc z duchem czasu oraz walką o jak najlepszą aerodynamikę samochód nie ma lusterek, a tylko kamery. Dokładnie tak jak Audi e-tron. Nie znamy szczegółów dotyczących zasięgu, pojemności baterii, czasu ładowania, osiągów. Zdradzono tylko, że samochód będzie ultraluksusowy. Bo wiecie, zwykły luksus już nie wystarcza. Wiemy tylko, że wygląda świetnie, a według założycieli marki za 5 lat mają przegonić Teslę w liczbie sprzedanych egzemplarzy. Szef Evergrande może wiedzieć co mówi, w końcu w 2019 roku był trzecią najbogatsza osobą w Chinach z majątkiem około 34 miliardów dolarów. Ale przy majątku Elona Muska pozostaje wyłącznie ubogim krewnym. Tak czy inaczej plany szefa Evergrande są Ambitnie.
Pokazanie auta opłaciło się. Akcje grupy wzrosły o 6,9 proc. Co ciekawe, wzrost akcji jest bardzo korzystny, bo deweloper jest bardzo zadłużony. Pomimo tego zamierza wyemitować pakiet akcji, żeby zebrać trochę pieniędzy, które będą jej potrzebne na rozruszanie produkcji. Kropki możecie połączyć sami. Żeby lepiej je połączyć podpowiem, że chińskie organy prowadzą dochodzenie w celu wyjaśnienia nieprawidłowości w zakresie przejęcia spółki NEVS, do której należy fabryka w Szanghaju, a która miała budować Saaba. Według władz może zachodzić ryzyko malwersacji finansowych.
Jeżeli władze nie zdążą zamknąć prezesa w obozie edukacyjnym przed premierą Hengchi 1, to będziemy informować o kolejnych posunięciach tej chińskiej marki.