Tesla Model 3 Standard za 174 990 zł. Elon kopnął konkurencję w piszczel
Wcześniej znaliśmy jedynie ceny Modelu Y w „uboższej” wersji Standard. Teraz ofertę uzupełnia też najbardziej budżetowa odmiana Modelu 3.

„Standard”, czyli prościej, mniej gadżeciarsko i taniej. Tak można w skrócie opisać, o co chodzi w najnowszych odmianach Tesli. Trudno powiedzieć, by Tesla wcześniej miała wysokie ceny, zwłaszcza w przypadku modeli „popularnych”, czyli 3 i Y (bo to, że X i S są drogie, to wiadomo od lat i widać na ulicach. To znaczy, nie widać). Zwłaszcza po odliczeniu rządowych dopłat okazywało się, że trudno o tak tani samochód, który jednocześnie miałby tak dobre wyposażenie i był tak szybki. Można nie lubić Tesli, można nie znosić Elona Muska, ale Excel jest bezlitosny.
Teraz jest jeszcze taniej
Tesla Model 3 Standard właśnie została wyceniona w Polsce. Przypomnijmy: dotychczas każdy, kto chciał jeździć „Trójką”, musiał wyjąć z konta co najmniej 184 990 zł. Teraz, dzięki debiutowi wersji Standard, zostaje mu w kieszeni dyszka.

Tesla Model 3 Standard kosztuje 174 990 zł. Tyle trzeba zapłacić za najtańszą, nową Teslę - bo Model Y jest droższy. Kolejna w hierarchii wersja, czyli Long Range RWD kosztuje 204 990 zł. Long Range AWD to wydatek 214 990 zł, a Model 3 Performance wyceniono na 244 990 zł.
Tesla Model 3 Standard rozpędza się od 0 do 100 km/h w 6,2 s
To i tak szybciej niż w wielu świeżych hot hatchach. Poza tym, oferuje zasięg 534 km według WLTP. Ma w wyposażeniu m.in. kluczyk w telefonie, Sentry Mode, sterowanie głosowe czy elektrycznie otwieraną klapę bagażnika. Felgi mają 18 cali. Ma też - wzorem innych Modeli 3 po liftingu - nową kamerę przednią, poprawione materiały we wnętrzu i reflektory adaptacyjne, a także w… dźwigienkę kierunkowskazów. Czego nie ma? Standard nie jest wyposażony m.in. w przezroczysty, szklany dach, nie ma ekranu ani funkcji podgrzewania dla pasażerów tylnej kanapy, nie ma oświetlenia ambientowego, jest tam też „zwykłe” zawieszenie.

Czyli jest skromniej, ale nadal nie jest biednie
Teoretycznie, od ceny Modelu 3 Standard można jeszcze odliczyć dopłaty z programu „NaszEauto”. W praktyce, pieniądze skończą się, zanim wozy dotrą do salonów. Dostawy mają zacząć się w lutym: i właśnie mniej więcej wtedy fundusze na dopłaty się wyczerpią. Nie ma więc sensu odliczać sobie w głowie 30 tysięcy od kwoty bazowej, choć efekt byłby wtedy naprawdę zdumiewająco tani. OK, i tak jest tanio. Tesla celnie wymierzyła cios rywalom, również tym mniejszym i chińskim. Nieszczególnie wiele innych aut elektrycznych ma teraz sens.







































