Chciał naładować auto elektryczne na stacji ładowania. Teraz wyśmiewają go w internecie
Kierowca elektrycznego Renault Megane podjechał na stację ładowania samochodów elektrycznych, nie wiedząc, że właśnie wjeżdża do strefy przeznaczonej tylko dla teslańskiej elity. Teraz cały internet już wie, jak fatalnego faux pas się dopuścił.

Wyobraźcie sobie, że kupujecie lub wypożyczacie samochód marki X i jedziecie na stację benzynową sieci Y. Próbujecie bezradnie dopasować pistolet dystrybutora do otworu w baku i nic, nie da się nalać paliwa. W końcu ktoś wam robi zdjęcie i wrzuca do internetu: „zobaczcie, ten kierowca nie wie, że na stacji sieci Y można tankować tylko samochody marki A” i wszyscy śmieją się i dokazują, nawet kierowca elektrycznego autobusu klaszcze.
Koncepcja stacji ładowania Supercharger w obecnej postaci powinna być zabroniona
Polska to jeden z niewielu krajów europejskich, w których Superchargery nie były dostępne dla kierowców innych samochodów elektrycznych niż Tesla. Jednak zaledwie 3 tygodnie temu pojawiła się pierwsza jaskółka zmian: oto Supercharger w Rumi w województwie pomorskim został po fazie testowej udostępniony wszystkim. Później przyszła jeszcze pora na urządzenia w Warszawie przy Al. Krakowskiej i w Poznaniu. Ale tylko na nie. Reszta dalej uprawia „gatekeeping”, czyli „to nie dla ciebie, biedaku”. No i kierowca elektrycznego Renault, który pewnie przeczytał, że „Supercharger już dostępny dla wszystkich” próbował skorzystać ze stacji ładowania w Lućmierzu pod Łodzią. Wiecie, czego się dopuścił?
Elektrysta Daniel Grzyb napisał, że kierowca elektrycznego Renault blokował stanowisko ładowania
Blokował. Stojąc autem elektrycznym na stacji, na miejscu przeznaczonym do postoju w trakcie ładowania, złośliwie je blokował. Muszę powiedzieć, że mam tak samo, jak na przykład muszę jechać samochodem do centrum i nie mam gdzie zaparkować, bo ci wszyscy inni kierowcy blokują mi miejsca, na których chciałbym stanąć. Albo jak jest kolejka do kasy w supermarkecie i pozostali klienci blokują mi możliwość podejścia do kasy, wykładając te swoje godne pożałowania zakupy. Próbował skorzystać ze stacji ładowania, uprzednio nie sprawdziwszy dokładnie ile Superchargerów już obsługuje auta wszystkich marek. Mógł przeoczyć, że Polska jest upośledzona na tle krajów Europy, a może po prostu ten absurdalny podział nie mieści mu się w głowie. W końcu, po zwróceniu uwagi, pojechał na stację Greenway, która znajduje się ponoć bardzo niedaleko.
„To nie hejt na kierowcę Renault”
Nie, w ogóle - udostępnienie tej historii wraz z widocznymi tablicami rejestracyjnymi Renault to żaden hejt, to tylko delikatne zwrócenie uwagi „wyjazd z naszego rejonu, człowieku niższego sortu”. Oczywiście nie można mieć pretensji do właścicieli Tesli: zostali wychowani w duchu wyjątkowości i bycia kierowcami specjalnej troski, więc poczucie wyższości nad resztą elektroplebsu mają wdrukowane od momentu pierwszego dotknięcia ekranu z teslową apką.
Oczywiście wiedza o tym, które Superchargery obsługują też samochody innych marek to wciąż mało. Trzeba jeszcze znać rodzaje złącz: V2 i V3 (V4 w Polsce jeszcze nie ma). V2 to starszy typ stanowiska z dwoma osobnymi przewodami – jednym CCS do 150 kW i jednym Type 2, ale kompatybilnym tylko z Teslą. V3 ma już tylko CCS, bez Type 2, za to moc wynosi aż do 250 kW. V2 naładujemy tylko Teslę Model S i X, żadnego innego modelu w gamie nie obsłuży. Musicie to wiedzieć, jeśli chcecie w ogóle dotknąć samochodu elektrycznego.
Wkleję tu wiekopomny cytat z autora
„Ta sytuacja pokazuje coś, o czym mówię od lat: ogromną nieświadomość w elektromobilności!”
Nie, w elektromobilności panuje obrzydliwa korporacyjna pazerność, głupie podziały i wykluczenia, absurdalne standardy ładowania (kilka rodzajów niekompatybilnych wtyczek), brak przejrzystości cenowej, a to wszystko pomnożone przez poczucie moralnej wyższości teslarzy. Każda z tych rzeczy pojedynczo potrafi zniechęcić do jazdy na prądzie, a już wszystkie razem powodują, że elektromobilność staje się sportem dla elity. Napisałem kiedyś wpis o ładowaniu MG4 i to, co nastąpiło później, kazało mi zwątpić w sens nabywania EV w ogóle: okazało się, że korzystając ze złącza AC na publicznej, płatnej stacji ładowania, popełniam ogromny błąd, bo powinienem był korzystać z DC (prądu stałego). Ale DC było zajęte, więc powinienem był jechać na inną stację ładowania, tyle że w tym celu musiałem najpierw się doładować. Zostałem zhejtowany (nie, to nie był hejt, to było tylko „zwrócenie uwagi”, tyle że nazywano mnie pajacem i burakiem) że robię źle, korzystając z publicznej ładowarki.
Mam taką stałą poradę do aktywistów-elektrystów
Posty tego typu zniechęcają do posiadania samochodu elektrycznego. Wiem, dlaczego to robicie - chcecie pozostać elitą, tymi „dobrymi kierowcami”, którzy nie trują. Jednak w trosce o planetę można byłoby czasem powstrzymać się od publikacji treści wyśmiewających kogoś za to, że nie ma stu procent aktualnej wiedzy w sprawie wszystkich stacji ładowania w Polsce. Ja wiem, że wy nawet przez sen wymieniacie wszystkie lokalizacje Superchargerów z rozpiską typów łącz, ale nie każdy musi. Niektórzy chcą po prostu się doładować i jechać dalej. Tacy są najgorsi, bo psują elitarność tego sportu. A już dajcie spokój z tymi buspasami. Miałem nadzieję, że grupa teslarska da radę wymóc na prezydencie, żeby na buspasy wpuszczać tylko Tesle.







































