Nie będzie niczego. Pan Sarkozy chce, żeby kierowcy brali sprawy w swoje ręce
We Francji jeden z kandydatów na mera ma pomysł, jak rozwiązać problem bezpieczeństwa na lokalnych drogach: usunie wszystkie sygnalizatory świetlne, znaki drogowe i linie wyznaczające pasy.

Francuzi miewają naprawdę dziwne pomysły - o czym fani motoryzacji wiedzą najlepiej. Jednak kiedy połączy się nadmiar wina z kiełbasą wyborczą może dojść do przeciążenia, co najwyraźniej nastąpiło w przypadku Louisa Sarkozy'ego, kandydata na mera Mentony w wyborach zaplanowanych na marzec 2026 r. Chce on bowiem usunąć najważniejsze elementy infrastruktury drogowej.
"Nie będzie niczego" - gdzieś to już słyszeliśmy...
Louis Sarkozy zamierza kandydować na mera malowniczego miasteczka Mentona, położonego w regionie Prowansja-Alpy-Lazurowe Wybrzeże, na Lazurowym Wybrzeżu, zaledwie kilka km od Księstwa Monako. Zbieżność nazwisk z byłym prezydentem Francji jest nieprzypadkowa - Louis jest synem Nicolasa Sarkozy'ego i jego drugiej żony Cecilii Sarkozy (obecnie Attias). Już wcześniej miewał on - delikatnie mówiąc - kontrowersyjne opinie na tematy polityczne, m.in. o wojnie w Strefie Gazy, lecz tym razem postanowił zadziałać nieco bardziej lokalnie.
Jako punkt swojego programu wyborczego, zaproponował usunięcie elementów infrastruktury drogowej z Mentony: sygnalizatorów, znaków czy linii. Uważa, że zanik tych elementów zmusi kierowców do większej uwagi. W swojej wypowiedzi dla francuskiego radia RMC argumentował to chęcią nadania większej swobody kierowcom:
To, co zabija kierowców, to poleganie na pomocy. Opowiadam się za radykalnym uproszczeniem naszych dróg: usunięciem sygnalizacji świetlnej, białych linii i znaków drogowych. Krótko mówiąc, jestem za przekazaniem obywatelom pełnej odpowiedzialności za jazdę, zamiast delegowania jej wyłącznie do kodeksu drogowego.
Brzmi to trochę jak narracja "wyłącz TV, włącz myślenie". Choć podobny projekt jest już testowany, w holenderskim mieście Drachten, gdzie ograniczono prędkość do 30 km/h, z jednoczesnym usunięciem znaków, czy sygnalizacji. I to działa - liczba wypadków spadła o 70 proc. I właśnie do pomysłu z Drachten nawiązuje Sarkozy:
Wdrażajmy to we Francji, przynajmniej na obszarach testowych. Zacznijmy od małych kroków i zobaczmy, co się stanie. Jestem jednak przekonany o rezultacie: kiedy ufasz Francuzom, kiedy traktujesz ich jak dorosłe i wolne istoty, oni odwzajemniają to zaufanie. Ludzie są najlepszymi gwarantami własnego bezpieczeństwa
Nie potrafię odeprzeć wrażenia że już gdzieś to słyszałem. Był już pewien kandydat na prezydenta miasta, który chciał wiele rzeczy zlikwidować - no tak, nazywał się Krzysztof Kononowicz i obiecywał "zlikwidować alkohol, papierosy i narkotyki" po to, "żeby nie było bandyctwa, nie było złodziejstwa, żeby nie było niczego".
Badania mówią, że tamtejsi kierowcy są lekkomyślni
Jednak Sarkozy nie kopiuje ś.p. gwiazdy polskiego internetu, lecz odpowiada na pomysł, który jest faktycznym problemem we Francji. Zgodnie z wynikami badania przeprowadzonego przez Vinci Autoroutes aż 58 proc. francuskich kierowców nie używa kierunkowskazów podczas wyprzedzania, czy zmiany pasa ruchu, a 29 proc. wjeżdża na śluzy rowerowe. I bezpośrednio na te wyniki miał odpowiadać Louis Sarkozy w radiowym wywiadzie.
Pytanie - czy pomysł Sarkozy'ego pomoże zmienić mentalność mieszkańców miasteczka? Bo owszem, choć brzmi głupio, to w jednym miejscu już wydaje się działać śpiewająco. Ale nie wydaje mi się, że był on właściwą odpowiedzią na problemy, które ma rozwiązać.
Więcej o infrastrukturze drogowej przeczytasz tutaj:







































