Jechał 314 km/h po Białymstoku. Sam się wrobił, zrzucał winę na ojca
Zapadł wyrok w sprawie dwóch białostockich piratów drogowych. W czerwcu ubiegłego roku Mateusz G. i Miłosz G. urządzili sobie przejażdżkę po mieście, nagrywając jazdę z szalonymi prędkościami i wrzucając to do internetu.

W nocy 12 czerwca 2024 r. dwójka mężczyzn w wieku 28 i 34 lat jechało samochodami z bardzo wysokimi prędkościami przez stolicę Podlasia. Nie będę mówić, jakiej marki były auta, bo znowu będziecie pisać, że się naśmiewam bo mnie nie stać. Zarejestrowano je na tzw. śródmiejskiej obwodnicy Białegostoku, którą stanowią ulica Konstantego Ciołkowskiego i aleja Niepodległości.
Wpadli, bo sami siebie nagrywali
Trasa, na której Mateusz G. i Miłosz G. osiągnęli największe prędkości miała ograniczenie do 70 km/h, jednak ci rozpędzili swoje samochody do średnio 143 km/h i 165 km/h... choć chwilowo dochodzili do 286 km/h i 314 km/h. Dodatkowo, Komenda Miejska Policji w Białymstoku objęła zarzutami też jazdę po odcinku, gdzie jest ograniczenie do 50 km/h. A jeśli to za mało, pierwszemu z nich policja zarzuciła również kierowanie autem bez uprawnień.
Tożsamość kierowców samochodów marki BMW ustaliła policja, choć pomogli w tym sami zainteresowani. 28- i 34-latek swoje popisy z dumą wrzucali do internetu na platformę TikTok, co stanowiło jeden z dowodów w sprawie. W tym miejscu należy pogratulować wspaniałego sprytu obydwu panów - wiadomo, że respekt na rejonie wzrośnie jak się pędzi z taką prędkością, a jak policja zobaczy, to jeszcze lepiej.
Niestety, obecnie wszystkie oryginalne filmy są usunięte i pozostały jedynie fragmenty.
"Mogli stać się potencjalnymi zabójcami" - orzekł sąd
Za kluczowy dowód uznano opinię biegłego dotyczącą prędkości, z jaką jechali obydwaj kierowcy, którą wydał na podstawie tak wyżej wspomnianych nagrań z TikToka, jak i nagrań z miejskiego monitoringu.
Jak można by się spodziewać, żaden z mężczyzn nie przyznawał się do stawianych zarzutów. Jeden z nich bronił się, że autem nie jechał on, tylko jego ojciec, który na stałe mieszka w Serbii, lecz wtedy był okazyjnie w kraju. Obrońcy piratów drogowych chcieli także powołania biegłego, który by ocenił, czy doszło do modyfikacji układu napędowego, bądź do zmiany oprogramowania w autach, by mogły osiągnąć większą prędkość, niż zapisana fabrycznie jako maksymalna.
Jednak Sąd Rejonowy w Białymstoku tego nie kupił - sędzia Iwona Hulko stwierdziła, że prędkość była już ewidentnie ogromna, więc sprawdzanie przeróbek w aucie byłoby bez sensu, a same zeznania oskarżonych były bardzo chaotyczne i niespójne. Ostatecznie uznano obydwu kierowców za winnych i skazano na karę grzywny w wysokości 10 tys. zł, a także orzeknięto zakazy prowadzenia pojazdów mechanicznych na okres trzech lat.
Oczywiście, sam wyrok zdążył już zgromadzić pierwsze komentarze. Jak można się domyśleć, wachlarz jest przeogromny: od poparcia dla wyroku, wraz z mówieniem że jest za niski i powinno się tym "mordercom" zabrać samochody, przez twierdzenie że nie ma dostatecznych dowodów, aż po nabijanie się z pierwszej grupy komentujących i nazywanie ich "biedakami". Był też "whataboutism" w stylu "decyzje polityków zabiły więcej ludzi niż jazda samochodem". I taką to mamy poważną dyskusję w tym kraju.
Więcej drogowych popisów znajdziesz tutaj:







































