Skoczek z Rąbienia ma konkurencję. W Rumunii już mają latające samochody
Wyczyn Polaka został bezwstydnie skopiowany. Pewien kierowca postanowił powtórzyć dokonanie w postaci słynnego już lotu Suzuki Swiftem przez rondo w Rąbieniu, wykonując to samo w Rumunii.

Wszyscy pamiętamy słynny skok Suzuki Swiftem przez rondo w Rąbieniu - w kwietniu 2020 r. kierowca pod wpływem alkoholu wjechał autem na rondo, po czym wyleciał w powietrze na wysokość 7 m, żeby później wylądować na posesji naprzeciwko, którą zajmował kościół. Wydarzenie nie przyniosło na szczęście strat w ludziach, przez co radośnie mogło przeniknąć do polskiej kultury memicznej i do dziś jest używane w różnego rodzaju przeróbkach. Sam sprawca otrzymał zaś wyrok w zawieszeniu.
W Rumunii zrobiono powtórkę
Do bardzo podobnego zdarzenia doszło wieczorem 3 grudnia w Rumunii. Niefortunny skok został nagrany kamerami miejskiego monitoringu w miejscowości Oradea, w okręgu Bihor, na północnym-zachodzie kraju, niemal przy samej granicy z Węgrami. O godzinie 21:35 kierowca Mercedesa-Benza klasy E z impetem wjechał w rondo, po czym samochód wzbił się w powietrze. Przeleciał bardzo blisko kamery monitoringu, po czym wylądował po drugiej stronie ronda, gdzie znajdowała się stacja tankowania LPG.
Jest zasadnicza różnica - kierowca był trzeźwy
Po zdarzeniu świadkowie natychmiast powiadomili władze, a na miejsce przybyli strażacy i zespół medyczny. Kierowca Mercedesa został znaleziony uwięziony w aucie i strażacy musieli go uwolnić przy użyciu specjalistycznego sprzętu. Następnie został przewieziony do szpitala przez ratowników medycznych w celu udzielenia mu pomocy medycznej.
W przeciwieństwie do wyczynowca z Rąbienia, kierowca z Oradei nie był pod wpływem środków odurzających. Według wstępnych doniesień policji okręgu Bihor, 55-letni mężczyzna miał zasłabnąć z powodu problemów cukrzycowych, po czym stracił panowanie nad pojazdem przed wjazdem na rondo. Nie zdążył zahamować, po czym miał podskoczyć autem po kontakcie z krawężnikiem. Na całe szczęście, obyło się bez ofiar w ludziach - ani wśród osób postronnych, ani kierowcy.
Więcej dziwnych przypadków na drodze znajdziesz tutaj:







































