Przeglądając ogłoszenia starszych samochodów co jakiś czas natrafiam na tzw. projekty do dokończenia. Zawsze zastanawiam się wtedy czy jest w ogóle sens wystawiać takie pojazdy? Ile powinny kosztować, więcej czy mniej od oryginalnego, gotowego do jazdy auta?
Każdy niedokończony projekt zazwyczaj wymaga jeszcze mnóstwa pracy i nakładów finansowych. Nikt raczej nie odpuszcza sobie na samym finiszu. Właściciele tracą serce do swoich marzeń najczęściej już na wczesnym etapie lub gdzieś w połowie i wystawiają rozebrany samochód na sprzedaż.
Z reguły sprzedający próbuje odzyskać pieniądze, które już włożył w projekt. W efekcie oferty zawierają auta w proszku, a mimo to takie puzzle są droższe od jeżdżących egzemplarzy. Kolejny problem to to, że robiąc auto według swojego pomysłu właściciele nieraz dokonują kontrowersyjnych przeróbek. Te nie zawsze muszą się podobać kupującym. Na tym polega projekt, by robić go według swojego widzimisię. Niestety odwrócenie zmian często jest kosztowne.
Studium przypadku.
Moje rozważania dobrze ilustruje ten Polonez z 1979 r. Sprzedający zachwala, że to jakoby unikat, z pierwszych lat produkcji. Dzisiaj zbytnio nas to nie interesuje, zwłaszcza, że nie wiadomo na ile jest kompletny. Właściciel nie doprecyzował czy kupka zdemontowanych części, którą dostaniemy razem z autem, zawiera wszystko co potrzeba.
To rozpoczęty projekt budowy repliki rajdówki. Samochód jest prawie zupełnie rozebrany, wykonano też już pierwsze prace blacharskie, w tym wspawanie klatki bezpieczeństwa. Jak by nie patrzeć, jest droższy od oryginalnego i dobrze zachowanego Poloneza Borewicza. Czy słusznie?
Im dłużej się przyglądam, tym więcej mam wątpliwości.
Niby taki projekt ma pewne atuty. Gdybym marzył o replice Poloneza Rally, tu miałbym już zrobioną brudną robotę, czyli blacharkę. Polonezy niestety są znane z tego, że chętnie korodują w nich progi, podłoga i podłużnice, tu ten problem chyba został już zażegnany. Ale czy na pewno?
Na zdjęciach spod maski widać wyraźną korozję wychodzącą spod farby/podkładu. Także w kilku innych punktach na nadwoziu widać podejrzane rude ślady. Ale spokojnie, na pewno na elementach konstrukcyjnych nic takiego nie może się dziać, w końcu „rama” została wypiaskowana i cały samochód zabezpieczono antykorozyjnie. Budując replikę rajdówki nie można sobie przecież pozwolić na niedokładne oczyszczenie blachy przed malowaniem czy inne fuszerki. Nie wiem tylko od kiedy samonośny Polonez ma ramę.
Zastanawiają mnie też kielichy przednich amortyzatorów, zwłaszcza ten od strony pasażera. Geometria zawieszenia w rajdówce to kwestia kluczowa. Nie jestem do końca pewny czy wątpliwej urody spaw wokół kielicha wskazuje na odpowiednią precyzję i dobrze przemyślany montaż. Bodźcem do zakupu nie będzie też raczej wygięta w banan klapa bagażnika.
Kupowanie projektów do dokończenia mnie nie przekonuje.
Wisienką na torcie są zamalowane gumowe noski. Nie przypominam sobie, by w Polonezie Rally lakierowano te elementy, pomijając już to czy farba do metalu utrzyma się na tworzywie, z którego je wykonano. Także poszerzenia mogą wzbudzić kontrowersje. Na archiwalnych zdjęciach niektórych rajdówek, wyglądają na element przykręcany. Polonez Jaroszewicza na zdjęciach z Rajdu Monte Carlo w 1979 r. nie ma ich wcale. Tutaj są jednością z błotnikami. Ach, no i niektóre drzwi są pokryte rudymi znamionami. Ale to przecież drobnostka, można pominąć.
Nie próbuję oczywiście insynuować, że prace przy tym projekcie zostały wykonane niechlujnie. W żadnym wypadku. Po prostu mam zbyt wiele wątpliwości, a cena jest wysoka.
Jeśli projekt, to tylko taki robiony samemu od zera, albo już ukończony.
Wolałbym kupić oryginalnego Borewicza i samemu zbudować na jego podstawie replikę. Wiedziałbym co dokładnie zostało zrobione i w jaki sposób. Rozwiązania takie jak choćby te poszerzenia wykonałbym zgodnie ze swoją wizją, ale maksymalnie blisko historycznego oryginału. Oczywiście odstępstwa przy budowie projektów nie są zabronione. W końcu o to chodzi w tej zabawie, by spełnić swoje marzenia, a nie cudze. Ja po prostu najbardziej cieszyłbym się z wiernej kopii Poloneza Rally.
Niestety, trzeba pamiętać, że odwracanie zmian dokonanych przez poprzedników by dostosować auto do swoich wymagań to najczęściej 2 razy więcej pracy, niż gdybyśmy zaczęli od zera. Jeśli miałbym kupić cudzy projekt, to tylko taki już przynajmniej z grubsza ukończony i działający.