REKLAMA

Ford Transit AWD to najlepszy wóz na wakacje. Dzięki niemu przejechałem prawie 400 km na rowerze

Nie mogło się lepiej złożyć: dokładnie w trakcie mojego urlopu mogłem przejechać się Fordem Transitem Custom w wersji spalinowej i z napędem na cztery koła. To idealny samochód, żeby wsadzić do niego rowery i pojechać na jakąś wycieczkę. Dlatego ten test połączę z miniporadnikiem rowerowym dla osób, które chcą przejechać swoje pierwsze 400-500 km na rowerze podczas jednego urlopu. 

Ford Transit AWD to najlepszy wóz na wakacje. Dzięki niemu przejechałem prawie 400 km na rowerze
REKLAMA
REKLAMA

Ford nadal dobrze radzi sobie w segmencie samochodów dostawczych. Ma ich naprawdę szeroką gamę, a konkretnie to cztery rozmiary modelu Transit: Courier, Connect, Custom i ten największy, po prostu Transit. Mnie przypadła przyjemność przejechania się modelem Custom, czyli drugim co do wielkości, w odmianie 2.0 EcoBlue (diesel) z długim rozstawem osi, napędem na cztery koła i ośmiobiegową skrzynią automatyczną. 

Od dawna powtarzam, że w segmencie aut dostawczych poczyniono największe postępy

Jeszcze 20 lat temu dostawczaki były trochę przaśne, a już gdyby cofnąć się o 30 lat, to jazda nimi była często karą za niepopełnione grzechy. Dziś – można wsiąść w Transita Custom 2.0 i pokonać 350-kilometrową trasę w ciszy, z prędkością przelotową 120 km/h oraz prowadzeniem i reakcją na gaz lepszą niż w niejednym aucie osobowym. Napisałem „w ciszy”, ale nie chodziło mi o to, że nie działały multimedia, tylko że szum opływającego powietrza został znacznie zredukowany. Gdyby pojechać Volkswagenem T4 z taką prędkością, można by śmiało wyłączyć radio, bo i tak nie byłoby go słychać. A przy okazji, obcowanie z multimediami w Transicie Custom to zaskakująco przyjemne doznanie. Cały interfejs na ekranie wygląda bardzo ładnie i spójnie, koncern Stellantis powinien przyjść do Forda na korepetycje z projektowania wyglądu kafelków na ekranie (MG też, tak przy okazji). 

Ale nie wzięliśmy Transita, żeby bawić się multimediami

Tylko żeby zapakować do niego rowery i pojechać na wyprawę przez Dolny Śląsk. Zaplanowaliśmy odcinek o długości 360 km podzielony na 4 części, każda na jeden dzień jazdy:

  • Wrocław-Wałbrzych (82 km)
  • Wałbrzych-Kudowa (55 km)
  • Kudowa-Kłodzko-Nysa (115 km)
  • Nysa-Wrocław (89 km)

Czy jest to wyprawa, którą przejedzie przeciętny człowiek? Niekoniecznie. Ale czy jest to wyprawa, której da radę przeciętny człowiek regularnie jeżdżący na rowerze? Z pewnością. 

My pojechaliśmy czerwonym odcinkiem przez Czechy, nie tym niebieskim przez Polskę, stąd i różnica kilometrowa
– przez Czechy było dalej

Jeśli jedziecie na nią pierwszy raz, to możecie skorzystać z moich porad, jako że ja na takiej przejażdżce byłem już trzykrotnie, dwa razy w Polsce i raz w Holandii. 

Po pierwsze, weźcie sobie krem przeciw oparzeniom słonecznym i nie żałujcie go przed każdą jazdą. Nawet jak jest pochmurno. Cały dzień na siodełku sprawia, że smażycie się jak ziemniak i nawet tego nie czujecie, bo jesteście zmęczeni jazdą. 

Po drugie – lepiej mieć wygodne siodełko niż spodnie z wkładką i supertwarde siodło. Wiem, bo wypróbowałem już różne warianty. Zainwestowałem ostatnio w drogie siodełko i to był prawdziwy przełom. Na dobrym siodełku można jechać 8 godzin dziennie i tylna część ciała nie będzie nas boleć. 

Po trzecie – nie zróbcie mojego błędu i nie nabijajcie opon na pięć atmosfer w rowerze typu gravel. Oczywiście możecie być szaleni i próbować przejechać 360 km po polskich drogach na rowerze szosowym, ale mając na uwadze nawierzchnię, gdzie asfalt potrafi być gorszy niż droga szutrowa – nie polecam. Potrzebne będą opony w rodzaju 38-42c, a z ciśnieniem to bym uważał i nie przekraczał 3 bar. Chodzi o to, że wyboje strasznie przenoszą się na kierownicę i z czasem bardziej bolą ręce niż nogi.

Wymiana dętki na zamku w Książu. Dętka, pompka i łyżka to obowiązkowe wyposażenie.

Po czwarte – nie nawigujcie z Google Maps. Ta głupia nawigacja zawsze poprowadzi Was najgorszymi drogami z możliwych, często szutrowymi i kamienistymi. Transit AWD pewnie dałby sobie z nimi radę, ale rower obładowany sakwami może mniej. Podobne inklinacje ma aplikacja Komoot. Korzystaliśmy z zaskakująco dobrze działającej strony mapy.cz.

W Czechach jest nadal idealnie.

Obustronne drzwi przesuwne w Transicie to coś, czego nie doceniasz, póki tego nie masz

Jesteśmy przyzwyczajeni, że busy są jednostronne i drzwi przesuwane znajdują się tylko z prawej strony. Oczywiście z rzadka drzwi lewe występowały także w starszych dostawczakach typu Volkswagen T3, ale to wielka rzadkość. W Transicie błyskawicznie doceniłem możliwość wyciągania rowerów i z prawej, i z lewej strony oraz dostawania się do ładunku niezależnie od tego, którą stroną stanąłem przy ścianie lub przy innym aucie. Nie wyobrażam sobie kupić dostawczaka do prywatnego użytku bez drzwi przesuwnych po obu stronach. Drugą znakomitą rzeczą w Transicie Customie jest trzypunktowe oświetlenie LED w skrzyni ładunkowej. Można tam czytać książkę.

A skoro już o książkach mowa, to raczej żadnej ze sobą na rower nie bierzcie. Każdy gram masy robi różnicę, dlatego trzeba pakować się megaoszczędnie. Są jednak rzeczy, których nie można nie zabrać, jak kurtka przeciwdeszczowa, kask czy rolka papieru toaletowego. Ja wykorzystuję w tym celu najtańsze sakwy z Decathlonu, ale wiele osób preferuje bardziej eleganckie rozwiązania, jak na przykład przypinane sakwy Ortlieb. Mój towarzysz wypraw przypina je do przedniego bagażnika, dzięki czemu rower jest może trochę trudniejszy w prowadzeniu, ale o wiele mniej podskakuje na wybojach. 

Osiemdziesiąt dwa kilometry z Wrocławia do Wałbrzycha nie były specjalnie trudne

Chociaż pod koniec trzeba się liczyć z podjazdami pod górę. Wałbrzych to bardzo rozrzucone miasto, zupełnie nieprzyjazne rowerom. Ma szerokie ulice, brak dróg rowerowych i nieustająco jest w górę albo w dół. Można jednak podziwiać poniemieckie kamienice w centrum i opuszczony hotel Sudety – imponujący.

Zaimponowała mi też ośmiobiegowa skrzynia automatyczna w Transicie. Obsługuje się ją manetką za kierownicą, jak w Mercedesie lub BMW, przez co nie ma żadnego elementu blokującego przejście między fotelami. Przy zachowaniu minimum zdrowego rozsądku (tzn. podjeżdżaniu zawsze pod kątem 90 stopni do wyjazdu na drogę główną) można jeździć blaszakiem praktycznie tak samo jak wersją oszkloną. Jest też oczywiście kamera cofania, w takich samochodach nie do przecenienia. To właśnie za sprawą kamer manewrowanie samochodami dostawczymi bez okien stało się wreszcie bezpieczne i właściwie nie ma szans, żeby np. najechać na dziecko. 

A ile pali taki Transit?

To zależy, bo starałem się jechać oszczędnie, ale w mieście na pewno przebijemy 8,5 litra. W trasie udało mi się zejść do 7,6 l/100 km. Tu mała uwaga: wskaźnik zasięgu pokazuje zupełnie losowe wartości. Przy 2/3 zbiornika wyświetlał mi 290 km, zszedłem do 1/3 i zasięg wzrósł do 312 km, a potem po 150 km komputer zaniepokoił mnie komunikatem o konieczności zatankowania. Nie należy się przywiązywać do wartości z ekranu. 

Na trasie z Wałbrzycha do Kudowy prowadzącej przez Czechy błogosławiłem tarczowe hamulce, które mam w swoim rowerze i to, że mniejsza zębatka z przodu ma 30 zębów. Mam inny rower, turystyczny, z hamulcami na szczękach i zębatką 44. Nie podjechałbym na nim pod górę, ani bym nie zjechał z góry, chyba że bez zębów. Uwaga - na szlakach rowerowych zdarzają się długie zjazdy kończące się skrzyżowaniem typu T, gdzie nie mamy pierwszeństwa, więc musimy wyhamować obciążony rower na przykład z 50 km/h do zera. Nie jedźcie więc na taką wycieczkę byle czym typu „rower z komunii”, bo się zniechęcicie. I mówię to jako graciarz, miłośnik starego żelaza i propagator podejścia „powinno dać radę”.

Ale widoki to ładne.

Trochę zaskoczyły mnie nieosłonięte przewody i złączki przy tylnym kole Transita, wydaje mi się że to nie powinno tak być w aucie o lekko terenowym charakterze. Ale tak naprawdę Transit to pożeracz kilometrów po szosie, jego napęd na cztery koła nie służy do zakopywania się w błocie, a raczej do ruszenia w trudniejszych warunkach, np. na śniegu. Do wyboru w wersji AWD jest diesel o mocy 136 lub 170 KM. Tylko tego mocniejszego kupimy w wersji Trail (z lampami diodowymi z przodu). W odmianie z dłuższym rozstawem osi taki Transit Custom kosztuje 174 805 zł netto

Kotlina Kłodzka to przede wszystkim piękne widoki i równie piękne miasto Kłodzko

Sporo odcinków dróg prowadzi jednak po kostce albo po asfalcie bardzo złej jakości, co trochę psuje przyjemność z jazdy. Jaką średnią osiąga się jadąc turystycznie? Nam udało się utrzymać ok. 18 km/h, co wydaje się bardzo niską wartością, ale trzeba zawsze rozpatrywać tę prędkość, mając na uwadze liczbę metrów do podjechania w górze. Jeśli poza przejechaniem 80 km w poziomie trzeba jeszcze pokonać 1000 metrów w górę – nie ma co liczyć na średnie jak z Tour De France. Poza tym przypomnę: nie można się forsować i przesadzać z wysiłkiem, bo stracimy przyjemność. Trzeba jechać swoim tempem, a w wiejskich sklepach zaopatrywać się w wodę, batoniki i napoje izotoniczne. 

Rozczarować może trochę miasto Nysa, bo po pierwsze – nie ma już tu pamiątek po zakładach ZSD produkujących znany polski furgon, po drugie zaś starówka została rozpuszczona przez dołożenie jej wielu nowoczesnych budynków. Również droga powrotna, prowadząca z Nysy przez Strzelin do Wrocławia, nie jest już marzeniem jeśli chodzi o turystykę rowerową: płasko, nudno i słabe nawierzchnie. Ogólnie jednak machnięcie 360 km w cztery dni przez Dolny Śląsk i kawałek Czech oceniam jako znakomity pomysł na spędzenie tzw. długiego weekendu. O klasie Transita niech zaświadczy taki fakt, że tego samego dnia dojechaliśmy rowerami z Nysy do Wrocławia, a następnie wsiedliśmy w Forda i wrócili nim do Warszawy bez cienia znużenia. 

Muzeum Kolejnictwa w Jaworzynie Śląskiej jest świetne, choć eksponaty to same graty.
REKLAMA

Mam tylko taki problem z tym Transitem. On jest tak osobowy, żwawy i wygodny, że aż szkoda kupować go dla pracownika. W wersji brygadowej z dwoma rzędami siedzeń można by uznać go za rodzinnego vana. Jest też oczywiście wersja kombi, czyli mikrobus, i to w odmianie 2.5 plug-in hybrid za 190 tys. zł netto – i taką chciałbym przejechać się nawet chętniej niż dieslem. Wtedy zabralibyśmy nasze rowery jeszcze trochę dalej. 

Ford jest Ford.
REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA