Elon Musk to motoryzacyjny Norbi. Nie da się grać jednego hitu w nieskończoność
Sprzedaż Tesli w Europie w kwietniu była wręcz dramatyczna. Elon Musk mógłby teraz uratować nawet kotka z płonącego domu, to już by nic nie dało. Gdy aura świeżości minęła, trzeba było podjąć grę na zasadach innych graczy – a teraz to już trochę za późno.

Oficjalnie można chyba stwierdzić, że obszerny lifting Tesli Model Y pod nazwą „Juniper” to najgorsza modernizacja w historii współczesnej motoryzacji. Najgorsza, ponieważ model przedliftowy sprzedawał się znakomicie, a poliftowy notuje fatalne wyniki. Jak fatalne? Oto parę wyników z rynków europejskich:
- Szwecja: marka Tesla zanotowała spadek o 81 proc. w stosunku do kwietnia zeszłego roku. Poszło jednak głównie o aferę „Tesla kontra związki zawodowe”. Nie zadziera się ze szwedzkimi związkami zawodowymi.
- Holandia: spadek o 74 proc. wobec kwietnia 2024 – i to przy rosnącym udziale aut elektrycznych.
- Dania: -67 proc.
- Francja: -59 proc.
- Portugalia: -33 proc.
I tak dalej. Ogólnie jest bardzo źle, a Model Y Juniper, który miał się stać na powrót lokomotywą sprzedaży, stoi na bocznym torze. Widzę to zresztą po swojej dzielnicy i codziennie pokonywanej drodze. Jeśli jakieś auto staje się popularne, momentalnie zobaczysz je w tych rejonach. Tymczasem nie widzę Tesli Model Y Juniper.

Przebój przeminął, hajp się wypalił
Tesli i tak udało się całkiem długo utrzymać zainteresowanie swoimi samochodami za sprawą internetu. Były to takie pojazdy czasów wybuchu popularności mediów społecznościowych, a aktywność prezesa (bo przecież nie założyciela, Elon niczego nie założył) nakręcała zainteresowanie osób, które chciały mieć samochód inny niż wszyscy. Teraz, kiedy wszyscy mają już samochód inny niż wszyscy, stał się on taki sam jak pozostałe (trochę zamieszałem, ale chyba rozumiecie). Już jakieś 3-4 lata temu należało zauważyć, że nie da się brzdąkać tego samego przeboju w kółko i pora zacząć grać wedle reguł ustalonych przez rynek motoryzacyjny przez lata. Model S zamiast liftingu powinien był dostać nową generację, X – zniknąć w ogóle, a 3 i Y doczekać się modernizacji szybciej. Cybertruck był od początku złym pomysłem, ale nieprzedstawienie niczego w segmencie kompaktowym – jeszcze większym błędem. Nie bardzo rozumiem, dlaczego myślano, że będzie się dawało pchać te wozy do grupy fanów, geeków, nerdów i innych elonmuskarzy, tak jakby ta grupa miała nieskończoną liczebność.
Już około roku 2020 było oczywiste, że samochody elektryczne zaczną zyskiwać znaczne udziały rynkowe, a to oznacza, że na rynek wejdzie grupa nabywców, którzy techniczne nowinki i gadżety mają w umiarkowanym poważaniu. W sumie jedyną próbą zagospodarowania ich był model Y, który faktycznie stał się przecież najpopularniejszym autem elektrycznym na świecie i wywindował Teslę na jakiś czas na pierwsze miejsce jeśli chodzi o samochody bezemisyjne. Ale naprawdę, jeden przebój nie wystarczy (znaczy Norbiemu wystarczył, można go za to szanować – zrobił karierę niespecjalnie się przepracowując).

Nie byłoby nawet tak tragicznie, ale uważajcie teraz
Te wyniki Tesli spadają w momencie, gdy udział samochodów elektrycznych w ogólnej liczbie sprzedanych pojazdów w Europie znacznie rośnie. W pierwszym kwartale 2025 r. liczba sprzedanych „elektryków” na naszym kontynencie była o 24 proc. wyższa niż w pierwszych trzech miesiącach roku ubiegłego. A sprzedaż Tesli zanurkowała w ogólnym ujęciu o 45 proc. w dół. Udział rynkowy z niezłych 2,4 proc. – do nędznego 1,3 proc. To już nie jest licząca się siła w Europie. W Stanach jest trochę lepiej, bo spadek to tylko 8,6 proc. rok do roku, ale znów – przy szybko rosnącym rynku samochodów na prąd. Widocznie szaleństwa Elona bardziej szkodzą mu w Europie niż w USA – nie napiszę, że na jego rodzimej ziemi, bo jest Afrykańczykiem.
Teraz czekamy na kolejny hit
Były Tesle, wjeżdżają na pełnej samochody chińskie, ale to nie znaczy, że rynek motoryzacyjny nie złapie jakiegoś kolejnego przeboju w najbliższym czasie – takiego, jakiego w ogóle się nie spodziewamy. Czy będzie to elektryczny pickup z szybami na korbki od Jeffa Bezosa? W Europie pewnie nie, w Stanach możliwe że tak. W naszych, europejskich realiach przebojem będzie to, że w ogóle uda się utrzymać jakąkolwiek produkcję motoryzacyjną w warunkach zielonej rewolucji.