REKLAMA

Hiszpanie mają już swoją Izerę. Jest rzeka, są Chińczycy, wszystko się zgadza

Tak to się będzie odbywać. Nie ma narodowych marek bez Chińczyków. W Hiszpanii mieli trochę łatwiej, bo mieli fabrykę. Po 30-latach powstaje (z kolan) tam Ebro.

Hiszpanie mają już swoją Izerę. Jest rzeka, są Chińczycy, wszystko się zgadza
REKLAMA

Zaczynam podejrzewać, że w świecie motoryzacji nic nie dzieje się bez Chińczyków. W Hiszpanii reaktywowano markę Ebro. To ładny przykład tego, jak może wyglądać u nas reanimowanie Izery, choć nie wiem, czy da się reanimować coś, co nigdy nie powstało.

REKLAMA

Hiszpańska motoryzacja za darmo:

Co łączy Ebro i Izerę?

Zaznaczmy punkty wspólne dla reaktywacji marki Ebro i Izery.

  • nazwa marki pochodzi od rzeki
  • nazwa marki jest wtórna, jest kompletnie bez znaczenia
  • Ebro i Izera (jeśli powstanie i tak się będzie nazywać) to będą chińskie samochody, na pewno niezaprojektowane specjalnie po to, by trafić na europejski rynek, nie będzie w nich nic wyjątkowego
  • oba projekty są wytrychem do wejścia Chińczyków szerzej na rynek europejski, a być może w przyszłości na uniknięcie ceł, dzięki posiadaniu produkcji na terenie UE.

A jakie są punkty rozbieżne? W Hiszpanii przejęto dawną fabrykę Nissana pod Barceloną, a u nas Chińczycy dopiero mogą ją postawić. Ostatnim autem, które zjechało tam z taśmy, był model Navara. W Hiszpanii starą markę reaktywuje koncern Chery, a u nas w grze o Izerę jest Geely.

Aktualny status Izery : to skomplikowane. Nowy, polski rząd zorientował się, że projekt jest trochę trudny do ukatrupienia, bo pośrednio powiązano Izerę z KPO. Próbują negocjować zapisy, a jednocześnie naciskają na nich Chińczycy, którym spieszno do posiadania europejskiej fabryki. Wszyscy przecież mają mocarstwowe plany. Nie należy się jednak łudzić, że z taśm fabryki Izery będzie zjeżdżał pojazd wyjątkowy.

Marka Ebro — co nam sprzeda?

Sprzeda nam chiński samochód. Kiedyś pod tą nazwą produkowano ciągniki rolnicze i samochody ciężarowe. Powstało też Ebro Patrol - podobieństwo nazwy do modelu Nissana, który w latach 80. zdobył udziały w hiszpańskiej fabryce, nie jest przypadkowe. Uroczyste otwarcie fabryki nastąpiło w kwietniu. 50 tys. aut elektrycznych rocznie chcą tam wytwarzać. Będzie odbywać się tam też montaż modelu Omoda 5, który właśnie wchodzi na nasz rynek. Pod marką Ebro na początek sprzedawany będzie SUV Ebro S700 i również będący SUV-em Ebro S800.

Nie będą za to elektryczne. Czasami wydaje mi się, że każde auto przybywające z Chin musi mieć silnik 1.5 połączony z automatyczną skrzynią biegów, która zazwyczaj nie jest za szybka, ale za to powoduje, że auto dużo pali.

Oba modele to lekko przemodelowane odpowiedniki aut Chery Tiggo 7 i Tiggo 8. Nawet cyferki się zgadzają. Przepis na europejskie auto z Chin to zmiana nazwy marki na równie krótką i dodanie dwóch zer po cyfrze oznaczającej model. I jeszcze litery S, żeby podkreślić, że samochód jest szybki.

Ebro S700 to SUV segmentu C, a S800, łatwo zgadnąć, segmentu D. Jedno auto jest długie na 4513 mm, drugie na 4725 mm. S700 dostaniemy z silnikiem 1.5 T-GDI o mocy 150 KM oraz jako hybrydę typu plug-in, mocną na 350 KM. S800 ma silnik 1.5, ale hybrydy już nie ma. Ma za to 7 miejsc. Oba pojazdy są nieźle wyposażone i mają duży ekran środkowy.

Wskrzeszaniu marki ma towarzyszyć też elektryczny pick-up.

REKLAMA

Nie przewiduję, że Izera wypuści na początek dwa spalinowe SUV-y. Przewiduję, że nie powstanie auto o nazwie Izera. Chińczycy zostaną po staremu, fabryka tam, gdzie ma być również, tylko nazwę trzeba będzie zmienić. I dać jakieś auta z chińskiego generatora aut na Europę. Tylko trzeba umiejętnie nazwy pozmieniać. Nie ma powodu, żeby ten produkt był wyjątkowy, poza celami politycznymi. Ma być chińskim samochodem produkowanym w Polsce. Może nawet nie trzeba będzie go produkować, wystarczy sama montownia. Punkt wyjścia nie jest tu taki, że ktoś chce odbudowywać lub tworzyć jakąś narodową markę. Ważna jest fabryka.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA