Napisałem 60-stronicowego ebooka o motoryzacji hiszpańskiej. Pobierz go za darmo
Wiedza bezużyteczna powinna być darmowa. Dlatego napisałem ebooka, który opisuje szczegółowo marki hiszpańskie, od 1904 r. do teraz, i rozdaję go za darmo. W moim sklepie są już trzy darmowe ebooki.
Jakie znasz hiszpańskie marki motoryzacyjne – zapytałem paru osób, kiedy przygotowywałem tego ebooka. 92,3% odpowiedziało „Seat”, a następnie zamilkło. A nie, przepraszam: znajomi ze Stada Baranów znali jeszcze Pegaso, Ebro i Barreirosa. To i tak nieźle. W rzeczywistości w Hiszpanii od początku XX w. do dziś działało ponad 150 marek samochodów, z czego mniej więcej 70 odniosło mniejszy lub większy sukces. Hispano-Suiza – o niej mogliście słyszeć – w czasach swojej świetności nie tyle konkurowała z Rolls-Royce'em, ile stanowiła dla niego wyznacznik. Ciężarówki Pegaso były spotykane także w Polsce, a Eduardo Barreiros kupował polskie Stary bez silnika i montował do nich w Hiszpanii diesle własnej konstrukcji. Na autobusach w Polsce w latach 90. i wczesnych dwutysięcznych można było znaleźć tajemniczy napis „Castrosua”, a jeśli jedziecie dokądś autokarem, to jest duża szansa że zmontowali go Baskowie z marki Irizar.
Niestety, Hiszpanie popełnili masę błędów
Ich własny przemysł motoryzacyjny rozwijał się bardzo dobrze w czasach przed II wojną światową. Potem nastąpiła hiszpańska wojna domowa (1936-39), a następnie reżim frankistowski, który wymyślił koncepcję gospodarczej autarkii narodu hiszpańskiego. Na wszelki wypadek zaczęto więc dusić małych przedsiębiorców, którzy mieli szansę na sukces i postanowiono stworzyć Wielki Przemysł Państwowy. Nazwano to „planem konsolidacyjnym”, w ramach którego ostatecznie miała istnieć jedna marka aut osobowych i jedna marka aut ciężarowych. Nigdy się to nie udało, a centralnie zarządzane przedsiębiorstwa słabo radziły sobie z międzynarodową konkurencją. Gdy przyszedł czas „albo inwestujemy hajs, którego nie mamy, albo likwidujemy”, po prostu je sprzedano większym firmom - Pegaso w ręce Iveco, Seata w ręce VW, Ebro w ręce Nissana – i baja bongo.
Od tej pory Hiszpania jest potęgą w produkcji samochodów
Tyle że już nie własnych. Ale faktycznie, ich przemysł motoryzacyjny jest bardzo silny. W Hiszpanii produkuje Renault, Citroen, Opel, Mercedes, Nissan, Audi i wielu innych. Ja jednak napisałem ebooka o tych czasach, kiedy Hiszpanie robili własne auta. Czasem ładne, a czasem paskudne. Bo niestety, w odróżnieniu od Włochów, Hiszpanie mieli problem z dobrymi stylistami. Trafił im się jeden, ale nie bardzo miał się jak wykazać w gospodarce półcentralnie półplanowanej (o nim też napisałem).
Hiszpanie produkowali wszystko
Mikrosamochody, auta osobowe, auta sportowe i luksusowe, małe furgonetki 3- i 4-kołowe, ciężarówki małe, średnie i ogromne, autobusy, trolejbusy i pojazdy wojskowe. W latach II wojny światowej, w której teoretycznie nie brali udziału, próbowali nawet dłubać użytkowe samochody elektryczne (z pewnymi sukcesami). Z pewnością też Hiszpanie najbardziej w Europie ukochali silniki Diesla, które nazywają po swojemu „motores diesel”, ale wymawiają „diesel”, a nie „dizel”. Eduardo Barreiros, jedna z najważniejszych postaci dla hiszpańskiej motoryzacji, zaczął swoją karierę od przerabiania benzynowych ciężarówek na diesle. I to nie przez przełożenie silnika, a przez wymontowanie go i całkowite przerobienie. Barreiros budował diesle na bazie radzieckich, benzynowych ZIS-ów. To było coś.
Dobra, nie spoileruję więcej. Proszę sobie pobrać stąd.
Nie wpisujcie swoich danych osobowych w formularzu! Wystarczy podać maila.