REKLAMA

Dożywocie z kombivanem. VW Caddy Life – test

VW Caddy czwartej generacji trafił do mnie na tygodniowy test. Kocham kombivany, więc musiałem pilnować się, żeby nie traktować go zbyt ulgowo.

Dożywocie z kombivanem: VW Caddy Life 2.0 TDI – test
REKLAMA
REKLAMA

Elegancko-luksusowa wersja kombivana Caddy od lat nosi nazwę „Life”. Mam znajomego Amerykanina, który stale rechocze z tej nazwy, twierdząc nie bez racji, że w tym przypadku znaczy to raczej „dożywocie” niż „życie”. „I got life” to „dostałem dożywocie”, a kiedy mówimy o życiu, prawie zawsze dodajemy zaimek dzierżawczy, np. „I was a farmer all of my life”. Nieważne.

Padał śnieg, czego nie rozumiecie

Ważne, że jest nowy Caddy

Poprzednia generacja z paroma liftingami po drodze wytrwała w produkcji 17 lat. Liftingi miały miejsce w 2010 i 2015 r., przy czym ten drugi Volkswagen nazywa nową generacją, więc teoretycznie obecny Caddy to już numer piąty. Ja tam się na tych oznaczeniach nie rozeznaję, możemy pozostać przy tym, że jest to Caddy 2021. 

Czy jest lepszy niż poprzedni? Z pewnością, bo urósł o 10 cm na długość, rozstaw osi zwiększył się o 7 centymetrów, a w końcu o zdolności przewozowe tu chodzi. Wersja, którą jeździłem, waży 1680 kg na pusto i ma 540 kg ładowności. Pociągnie 750-kilogramową przyczepę bez hamulca i dwukrotnie cięższą z hamulcem. Szerokość przestrzeni ładunkowej to 112-113 cm, długość 110 cm przy dwóch rzędach foteli, a 178 cm przy tylnym rzędzie złożonym. Wysokość wnętrza wynosi 1,1 m, a tylna klapa otwiera się na ok. 2,1 metra od ziemi. No i cyk, wszystko wiadomo, można przystąpić do opisu jak mi się tym jeździło.

Nowy Caddy nie ma już małych silników

Do wyboru jest diesel 2.0 TDI o mocy 75-102-122 KM lub benzynowy 1.5 TSI 114 KM (benzyna) i 130 KM (gaz ziemny). Jeździłem najmocniejszym dieslem z manualem. Powiem krótko: samochód jest zamulony. Jeśli tak jeździ wersja 122 KM, to ciekawe jak musi jeździć 75-konna. Nie wiem, ale się domyślam. Reakcja na gaz jest słaba, a do tego jeszcze zestopniowano jego skok w taki sposób, że mamy stale wrażenie wduszania go do końca. Jadąc 120 km/h po drodze szybkiego ruchu czujemy, jakbyśmy dobijali pedał do podłogi, więc automatycznie go nieco odpuszczamy. W ten sposób jechałem po autostradzie 30 km za tirem, zapominając że mogę przyspieszyć. Z psychologii mnie zażyli. Naprawdę dynamiczna jazda Caddy wymaga wiele samozaparcia, choć z drugiej strony, przy tych 120 km/h w środku było zaskakująco cicho. 

Manualna skrzynia biegów działa wspaniale, czego nie da się jednak powiedzieć o sprzęgle, które wpada bardzo głęboko, o wiele głębiej niż w starszych generacjach niemiecko-polskiego kombivana. Zużycie paliwa? To zależy. Jeździłem tym wozem jak było naprawdę zimno, więc od mojego wyniku wypadałoby odjąć z litr. Pewnego dnia, przy dłuższym odcinku udało mi się zejść ze spalaniem do 6,2 l/100 km, normalnie było to ok. 7 l/100 km. Było jednak na tyle zimno, że wiele razy system start-stop rezygnował z działania, żeby nie zatrzymywać nagrzewania kabiny. 

vw caddy test

Najmniejszych zastrzeżeń nie budził komfort jazdy

To nie kombivan, tylko normalne, wygodne auto osobowe. Cisza – o tym już wspomniałem. Wygodne fotele z szerokimi możliwościami regulacji i ze skutecznym podgrzewaniem – oczywiście. Tylne zawieszenie nie łomocze na nierównościach. Nie poskąpiono wygłuszeń, a w środku – wyposażenia. Stoliczki w oparciach przednich foteli: oczywiście. 

Mogliście zwrócić uwagę na napis MOVE na tylnych drzwiach

To pakiet wyposażenia, w skład którego wchodzą m. in. czujniki parkowania z przodu i z tyłu, panoramiczny dach, skórzana kierownica i gałka biegów czy drzwi przesuwne z elektrycznym domykaniem. Szkoda, że nie ma elektrycznego domykania tylnej klapy. Caddy z pakietem Move jeździ na 17-calowych felgach z oponami 215/55, czyli dość niskoprofilowymi, ale nie na tyle, żeby można było sobie odgryźć język przejeżdżając po wertepach. 

vw caddy test

Waddy nowego Caddy

Najbardziej lubicie czytać o wadach. No to do dzieła. Wada numer jeden: tylna klapa. Jest absolutnie straszna. Ogromna, wręcz gigantyczna, otwierając się zamiata wszystko co stanie jej na drodze. Ciężka, trudna do zamknięcia dla osoby niższej wzrostem, a w dodatku nie da się jej otworzyć z zewnątrz bez odblokowania drzwi pilotem. Drzwi owszem otwierają się, kiedy dotknie się klamki, tylna klapa – nie. Nie mogłem w to uwierzyć, myślałem że robię coś źle, więc poprosiłem inną osobę o sprawdzenie tego – rezultat powtórzył się. Uwaga, ważne: w cenniku występuje możliwość zamówienia drzwi skrzydłowych za 750 zł, więc jest to opcja, którą zdecydowanie trzeba zaznaczyć. Caddy z drzwiami skrzydłowymi byłby idealny. 

Jeśli chodzi o inne wady funkcjonalne, to jedną z nich jest tylna kanapa, a dokładniej jej postać po złożeniu. Jeśli postawimy kanapę do pionu, czyli złożymy siedzisko, a potem całość obrócimy o 90 stopni, boczne drzwi przestają być użyteczne, bo niemal całe ich światło zajmuje złożona kanapa. Porównajcie to sobie z tym, ile światła drzwi przesuwnych zajmuje złożona kanapa w pierwszym Berlingo. Podpowiem: nie zajmuje prawie wcale. Użyteczna przestrzeń ładunkowa Caddy jest umiarkowana jak na segment kombivanów. 

To koniec USB

Obsługa klimatyzacji i wentylacji została skutecznie skomplikowana. Oczywiście odbywa się z ekranu i trzeba w tym celu zdjąć rękawiczkę. Nie wiem jednak po co są trzy sposoby obsługi klimatyzacji, przy czym jeden nazywa się „smart” i pozwala nam wybrać na przykład opcję „odparuj przednią szybę”. Fajnie, ale serio ludzie już tak nic nie kumają że trzeba im to pisać? Oczywiście trudno tu winić Volkswagena: robi tak, żeby klienci byli zadowoleni. I pewnie są. 

vw caddy test

Fabryczna nawigacja może od razu pójść do kąta i przeprosić. Jej obsługa to zadanie dla nerdów, którzy lubią przekopywać się przez kolejne poziomy menu i walczyć z interfejsem. Podłączyłbym sobie mojego iPhone'a 6 i korzystał po prostu z Apple CarPlay, ale Caddy jest bezwzględnie nowoczesny i nie ma cienia litości dla osób korzystających z przestarzałego standardu USB. Tak, nie ma tu żadnego gniazda USB, są za to dwa USB-C, a ja nadal nie kupiłem sobie stosownej przejściówki. Czemu nie można było zrobić dwóch różnych gniazdek – jednego na USB, a drugiego na USB-C? Czy wszyscy pracownicy, którym przypadnie w udziale nowy Caddy, mają bezzwłocznie wymienić sprzęt na nowy? 

Na tym koniec wad VW Caddy

Podkreślam: wersji Life (ani tym bardziej najbogatszej Style) nie należy rozpatrywać jako auta roboczego. To elegancki i wygodny minivan z przesuwnymi drzwiami, fantastyczne auto rodzinne, nie ustępujące wyposażeniem i komfortem Golfowi kombi. Żałuję, że nie mogłem przejechać się wersją 1.5 TSI z DSG. 

Trzeba jednak odpowiedzieć sobie na pytanie, ile to wszystko kosztuje. Auto jest nowoczesne na wskroś, czasem nawet za bardzo i zdecydowanie bardziej osobowe niż użytkowe. Zapewne już wiecie do czego zmierzam. Znalazłem takie Caddy w wersji Move jako nowe w ogłoszeniach za ponad 125 tys. zł – również diesel, krótki rozstaw osi itp. Finansowanie? A jakże, dostępne. 10% wkładu własnego, okres finansowania 3 lata, roczny limit przebiegu 20 tys. km i zostajemy z ratą 1678 zł netto, 2064 zł brutto, a do tego jeszcze pewnie ubezpieczenie. Na tle takiej Dacii Dokker czy nawet Citroena Berlingo to trochę kombivan premium. 

vw caddy test

VW Caddy Life + Move - cena

Według cennika producenta, Caddy Life 2.0 TDI 122 KM z manualem kosztuje 126 899 zł brutto. W wyposażeniu standardowym znajdziemy m.in. światła tylne i przednie fotele. To nie żart, ktoś naprawdę wpisał je do cennika. Poza tym jest kierownica wielofunkcyjna, drzwi przesuwne po obu stronach, tempomat i kolorowy ekran o przekątnej 21 cm. Testowany egzemplarz, jak sądzę, ocierał się o 150 tys. zł – sama kamera cofania podniosła koszt o 1100 zł, bezkluczykowe uruchamianie o 1600 zł, a cyfrowe wskaźniki czyli Digital Cockpit – o ponad 1900 zł. Można więc „dopasać” Caddy niemal w nieskończoność, do ceny dobrego Sharana. A tak skoro już o tym mowa, to nie ma co płakać za Sharanem, bo Caddy Maxi jest w serii 7-osobowy. Trzeba tylko się przełamać i zrozumieć, że kombivany to nowe minivany, a wyobrażenie o takim aucie jako o odstręczającym blaszaku jest mylne – może nie tyle mylne, bo i taką wersję można kupić, ale na drugim biegunie znajduje się wersja z wypasem nieustępującym autom osobowym. Mógłbym nawet dostać dożywocie z takim Caddym, pod warunkiem, że miałby skrzydłowe drzwi i automatyczną skrzynię biegów. 

REKLAMA
REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA