REKLAMA

Jeździłem przez tydzień elektrycznym dostawczakiem. Nie wiem jakiej był marki, ale był świetny

Czerwony, elektryczny dostawczak znakomity samochód pod każdym względem. Chociaż nie przepadam za blaszakami, z tym wozem szybko się zaprzyjaźniłem. 

Jeździłem przez tydzień elektrycznym dostawczakiem. Nie wiem jakiej był marki, ale był świetny
REKLAMA

Na początek ustalmy, że marka tego pojazdu nie ma żadnego znaczenia. Jest on sprzedawany pod trzema różnymi markami: francuską, niemiecką i japońską, ale całość różnic kończy się na kierownicy i grillu. W ten sposób połączeni w nietypowy alians producenci podkreślają, że gdy mowa o segmencie aut użytkowych, nikt nie rozważa, czy wybierze akurat markę Z czy X, bo dobrze zna jej renomę – liczy się wyłącznie koszt eksploatacji i miesięcznej raty. Dlatego, skoro producent markę tego pojazdu traktuje per noga, tak samo potraktuję ją i ja. Na potrzeby tego testu będę nazywał go Czerwonym Blaszakiem.

REKLAMA
Tak wygląda.

Czerwony Blaszak to samochód elektryczny, a to dopiero początek jego zalet

Wielokrotnie już zwracałem uwagę na problem, jaki mam z elektrycznymi samochodami dostawczymi. Kiedy firma kupuje taki wóz, to ogranicza jego użytkowanie do obszarów miejskich, podczas gdy kupując wersję spalinową otrzymuje pojazd wszechstronniejszy, taki który nadaje się też w dłuższą trasę. Czerwony Blaszak częściowo mierzy się z tym problemem, ponieważ przy pełnym naładowaniu i delikatnej jeździe jesteśmy w stanie przejechać ok. 300 km bez ładowania. Producent na stronie podaje zasięg 314-332 km i jest to jak najbardziej bliskie prawdy. 45-kilowatogodzinny akumulator nie jest ani za duży, ani za mały.

Łatwe w czyszczeniu tworzywo - plus.

Czerwonego Blaszaka ładowałem i z typowego gniazdka 230V, i z szybkiej ładowarki CCS. W pierwszym przypadku trochę mnie rozczarował, bo w odróżnieniu od Dacii Spring, pobierał tylko 1,4 kW mocy, co bardzo wydłużyło czas ładowania. Mile zaskoczył mnie jednak przy CCS, gdzie w ciągu 20 minut (!) uzupełniłem akumulator z 31 do 71 proc. Nie wkręcam Was, to się nawet da obliczyć: napełnienie akumulatora przed ładowaniem wynosiło 14 kWh, po naładowaniu – 32 kWh. Przy mocy ładowarki wynoszącej 50 kW, uzupełnienie 18 kW trwa zaledwie 21 minut – a to jest ok. 120 km jazdy. Widać, że technologia poszła do przodu. Oczywiście o ile wybierzemy jedną z dwóch najdroższych wersji wyposażenia, to jest N-Connecta lub Tekna. Inne nie mają gniazda na złącze CCS. Wiadomo, jak oszczędzasz na aucie dla pracownika, to niech stoi godzinami pod ładowarką.

A my tu cyk i naładowane.

Czerwony Blaszak to samochód prosty i bezpretensjonalny

Nie ma wielu gadżetów i wymyślnych rozwiązań. Obywa się bez oświetlenia ambientowego, wyświetlacza przeziernego czy wysuwanych klamek. We wnętrzu najlepszą rzeczą jest oczywiście uchwyt na telefon: wkładamy sobie nasz smartfon do fabrycznego uchwytu i możemy go legalnie obsługiwać podczas jazdy. Prawo zakazuje tylko trzymania telefonu w ręku, można natomiast sobie w niego pykać, kiedy jest w uchwycie – każde auto powinno taki uchwyt mieć, zwłaszcza po nowelizacji przepisów. Ten uchwyt może nam uratować prawo jazdy, przypomnę że dwukrotne złapanie przez policję z telefonem w ręku oznacza utratę prawka, bo każde takie wykroczenie to 12 punktów karnych.

Jest to też pojazd nadzwyczaj dynamiczny, aż do przesady. Trzeba ruszać nim ostrożnie, zwłaszcza gdy jest załadowany. Przednie – czyli napędzane – koła zrywają przyczepność przy niższych prędkościach i należy powstrzymywać się od „wduszania gazu” na starcie, bo inaczej zamiast przyspieszenia będziemy mieli nieporadne szarpanie. Jednak gdy przyczepność już się pojawi, to Czerwoniak zaskakuje dynamiką. Są to zupełnie inne wrażenia niż przy samochodach spalinowych. Nie ma mowy o opóźnieniu, wielki moment obrotowy silnika elektrycznego sprawia, że moc dostarczana jest od razu. Przydałaby się opcja ograniczenia mocy, kiedy auto dajemy młodemu pracownikowi. Inaczej może powstać spontaniczne wydarzenie Illegal Night EV Van Racing.

Bezprzewodowa ładowarka do telefonu to też gadżet z najwyższej wersji wyposażenia.

Czerwony Blaszak ma też swoje drobne wady

Niektóre z nich są trochę na siłę, bo na przykład koszmarne automatyczne otwieranie i zamykanie można wyłączyć. Odradzam korzystanie z tej funkcji w aucie dostawczym, które często otwieramy i zamykamy, ładując towar. Każde przejście obok samochodu powoduje jego nieustanne zamykanie i otwieranie. Najwięcej zabawy jest przy podłączaniu ładowarki: naliczyłem, że podczas tej czynności (otwieranie klapki, podłączanie przewodu, pójście do terminala, powrót do auta) Czerwony Blaszak zamknął się i otworzył pięciokrotnie.

Ile wchodzi do ładowni?

Druga wada – o ile to w ogóle wada – to trochę nikła przestrzeń ładunkowa. Czerwony Blaszak zastępuje model e-NV200, który jednak tego miejsca miał nieco więcej. Sprawdziłem, że e-NV200 mieścił 4,2 m³ na skrzynię ładunkową, a Czerwony Blaszak – 3,3 m³. Chyba, że wybierze się wersję z długim rozstawem osi (ja miałem ten krótki) o długości 491 cm, wtedy pojemność ładowni rośnie do 4,3 m³. Można jednak Czerwonym Blaszakiem ciągnąć przyczepę i to w przypadku wersji z hamulcem najazdowym, aż o masie 1500 kg.

Tyle - to wszystko przewiozłem za jednym razem.

Muszę skierować jedno zastrzeżenie w stronę kamery cofania

To znaczy zacznijmy od tego, że jej brak w dwóch tańszych odmianach wyposażenia jest nie do pomyślenia w samochodzie bez tylnej szyby i bez lusterka centralnego. Śmieszne, że producent każe dopłacać za kluczowy element bezpieczeństwa w blaszaku – sprzedawanie tego wozu bez kamery cofania powinno być po prostu zakazane. Ale nawet jeśli kupisz jedną z dwóch droższych odmian, to dostaniesz kamerę, która wygląda, jakby jej obraz był intencjonalnie pogorszony. Szumnie nazwany „systemem kamer 360 stopni” obraz jest mały, nieostry i dygocze. W porównaniu z kamerą w Jeepie Avenger EV, którym jeżdżę obecnie, jest to różnica jak między obrazem z najnowszego telewizora a odbiornika „Rubin”. No ale jest, więc da się tym wozem względnie bezpiecznie wyjechać z ukośnego lub prostopadłego miejsca parkingowego. Inaczej byłoby to nierealne.

Przestrzeń ładunkowa ma opcjonalne wykończenia drewniane i standardowe (doskonałe) podświetlenie LED. Ładowność: 612 kg.

Nieco zaskakujące są możliwości „konfiguracji” tego pojazdu

Standardowego blaszaka z krótkim rozstawem osi możemy mieć w czterech wersjach wyposażenia, przy czym ta najtańsza, uwaga, nie ma w ogóle drzwi przesuwnych. Od razu mówię, że to nie jakaś tragedia, bo ładownia jest na tyle mała, że tylne drzwi skrzydłowe i tak zapewniają do niej dobry dostęp. Ciekawe jednak, że produkuje się osobną wersję nadwozia dla osób kupujących najuboższy wariant. To tak, jakby auto typu hatchback w bazowej wersji nie miało w ogóle klapy bagażnika.

Odmiana, którą jeździłem, kosztuje 182 900 zł. To model Tekna, można go rozpoznać po obecności przycisku do włączania podgrzewania kierownicy na konsoli środkowej i po cyfrowych wskaźnikach. O dziwo, auto w wersji testowanej miało uchwyt do telefonu po prawej stronie kierownicy:

Podczas gdy na zdjęciach prasowych dla tego pojazdu, uchwyt jest po lewej:

Nie próbowałem go jednak przekładać, uznając że coś zepsuję i będę musiał płacić. Jeśli chodzi o nadwozie, to kolor czerwony, dostępny bez dopłaty, to jedyny który występuje w konfiguracji z czarnymi zderzakami. Prawdopodobnie to najrozsądniejszy wybór, nie widzę powodu do dopłacania do zderzaków w kolorze nadwozia w samochodzie czysto użytkowym. Te plastikowe kołpaki też są super, zawsze jak widzę dostawczaka na aluminiowych felgach to się zastanawiam po co.

Podsumowując:

Nikt nie kupi tego samochodu dla jego marki czy wyposażenia. Kupi go, żeby CO2 się zgadzało w firmie i wykorzysta 27-tysięczną dopłatę rządową. Jednak jeśli nie chcecie, żeby pracownik, dla którego kupujecie auto, stracił prawo jazdy za spowodowanie kolizji przy cofaniu, weźcie minimum wersję N-Connecta z kamerą cofania.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-04-30T09:15:49+02:00
Aktualizacja: 2025-04-29T17:05:10+02:00
Aktualizacja: 2025-04-29T12:17:52+02:00
Aktualizacja: 2025-04-29T10:39:10+02:00
Aktualizacja: 2025-04-28T16:23:40+02:00
Aktualizacja: 2025-04-28T12:32:52+02:00
Aktualizacja: 2025-04-28T11:02:52+02:00
Aktualizacja: 2025-04-27T11:47:30+02:00
Aktualizacja: 2025-04-25T19:50:47+02:00
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA