REKLAMA

Przez policję boję się wziąć telefon do ręki, nawet w celu odrzucenia połączenia

Nawet jeżeli weźmiesz telefon do ręki tylko po to, żeby odrzucić połączenia, to dostaniesz mandat i punkty. Takiego terroru jeszcze nie widziałem. 

mobywatel prawo jazdy
REKLAMA
REKLAMA

Od dwóch tygodni nowy taryfikator mandatów obowiązuje w pełnej mocy. Na drogach zaroiło się od policji, która ma dziwną tendencję do wypatrywania najbardziej punktowanych przewinień. A jest ich trochę. Część z nich ma jeszcze jakieś uzasadnienie tak jak zakaz wyprzedzania na przejściu dla pieszych. Oczywiście nowe regulacje stanowią podstawę do polowań na jelenia, ale w przypadku wielu z nich da się to obronić. Natomiast mandat za używanie telefonu w czasie jazdy jest dla mnie przesadzony. Czuję się sterroryzowany, bo nawet nie mogę odrzucić połączenia, w obawie, że gdzieś obok mnie będzie czaił się patrol policji. I dzwonią do mnie różni ludzie, a jak nie odbieram to mają do mnie pretensje. Niewielu z was wie, że fragment piosenki Fiji pana Taco Hemingwaya jest tak naprawdę o mnie.

Nawet nie wiesz jak mnie wkur*** kiedy nie odbierasz
Tak mnie irytuje, gdy nie odpisujesz

A ja mówię: to nie tak, to nie tak, to nie tak, ale oni tego już nie rozumieją. Czy panowie policjanci mogą zająć się poważnym przestępcami, zanim nabawię się jakiejś nerwicy?

krecik halo halo
Tak wyglądam, gdy dzwoni telefon w samochodzie

Mandat za używanie telefonu podczas jazdy boli jak nie wiem co

Kolega kolegi miał ostatnio wątpliwą przyjemność otrzymania mandatu w wysokości 500 zł za korzystanie z telefonu podczas jazdy w korku. Dodatkowo jego konto zasiliło 12 punktów karnych, więc przez najbliższe 2 lata musi się pilnować. Spowodował tak duże zagrożenie, że aż dziwię się, że na miejsce nie zostali wezwani antyterroryści. Do tej pory samemu zdarzało mi się wziąć telefon do ręki podczas oczekiwania na możliwość jazdy, ale teraz się boję. On dzwoni, a ja nie dotykam, a dodatkowo nerwowo się rozglądam, czy w okolicy nie widać policjantów. Poważnie rozważam jazdę w bluzie z kapturem i maseczką antycovidową na twarzy, żeby utrudnić moją identyfikację. Wszystko rozbija się o przepis art. 45 ustawy Prawo o ruchu drogowym, ust. 2, pkt 1, który brzmi tak:

Złamanie tego zakazu kosztuje 500 zł i 12 punktów karnych. To bardzo dużo, zwłaszcza że teraz punkty przedawniają się po upływie dwóch lat. Dwa odrzucone połączenia i można żegnać się z uprawnieniami. Nie ma żadnego rozróżnienia, tylko od razu dostajemy ciężką pałką w czoło.

szkodliwe nawyki kierowców

To nie jest tak, że chcę wprowadzić anarchię na drogach

Mogę sobie bezkarnie grzebać w ustawieniach multimedialnych samochodu, mogę nawet film oglądać, przeglądać wiadomości, ale za to jak wezmę do ręki telefon to w pobliskiej komendzie rozbrzmiewają syreny alarmowe. Brakuje mi pewnego stopniowania. Czym innym jest korzystanie z telefonu podczas porannego czy południowego szczytu z prędkością podróżną maks 10 km/h, a czym innym jazda z komórką w dłoni i jazda z dużą prędkością. Tymczasem taryfikator jest bezwzględny, ustawodawca chce, żebym się bał, a ja trochę czuję lęk. W końcu prawo jazdy jest mi potrzebne do pracy, a wątpię czy drugi raz uda mi się znaleźć szczęśliwą paczkę chipsów. A policja tylko czeka na takich jak ja, żeby im pokazać, że zrobili straszną rzecz.

mandat za używanie telefonu podczas jazdy
Tak można
REKLAMA

Oczywiście mogę obchodzić system i umieścić telefon w uchwycie. Wtedy nie naruszam literalnego brzmienia przepisów. Ale nie wiem jak wy, ale ja nie mam takich długich rąk, więc będę powodował większe niebezpieczeństwo. Ale najwidoczniej tak będzie trzeba robić, bo inaczej ten stres związany z telefonem wpędzi mnie do grobu. Albo zamontuję go sobie na opasce na głowę, wtedy będę miał go przed oczami, ale nie będę trzymał w ręku. Szach i mat ustawodawco.

PS: Tak naprawdę nie używam telefonu podczas jazdy, ale i tak czuję się nieswojo z nowym taryfikatorem. 

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA