Zemsta Chińczyków nadchodzi. Teraz oni nałożą cła na europejskie samochody
Chińczyków musiały zaboleć cła nałożone na ich elektryczne samochody - teraz oni zamierzają wyprowadzić kontrę, która dotknie europejskich producentów. Zaczynają jednak od innego towaru, którego raczej nie powinno się łączyć z jazdą samochodem.
Chodzi oczywiście o alkohol - a dokładnie o importowane z Unii Europejskiej brandy. Ministerstwo Handlu Chin wprowadza coś, co nazywa środkami antydumpingowymi, skierowanymi w stronę producentów trunków importowanych z Unii Europejskiej.
Na początek brandy
Chińskie Ministerstwo Handlu ustami swojego rzecznika zadeklarowało, że tymczasowe środki wejdą w życie błyskawicznie - bowiem już 11 października bieżącego roku i obejmą importowane z Europy winiaki cłem wynoszącym od 30,6% do 39%. Rząd stwierdził, że ruch ten jest efektem badań, które wykazały, że krajowy przemysł brandy jest „zagrożony znacznymi szkodami” z powodu europejskiego importu tego rodzaju alkoholu.
Jest to podobne do tego co Chińczykom zdążyli zrobić Europejczycy i Amerykanie. Zachodnie rządy obawiają się, że chiński przemysł samochodowy może wręcz pogrzebać ich lokalnych producentów przez tanie chińskie samochody - szczególnie te elektryczne. Reakcją obronną były wszelkiego rodzaju ograniczenia i podnoszenie ceł.
O chińskim przemyśle motoryzacyjnym przeczytasz tutaj:
Następne będą samochody
Podczas swojego wystąpienia rzecznik Ministerstwa Handlu odpowiadał także na pytania o żywność - stwierdził, że trwają także badania nad wdrożeniem podobnej polityki w kontekście importu wieprzowiny oraz nabiału.
Jednak później zmienił temat na samochody. Powiedział wówczas, że Chińska Republika Ludowa rozważa podniesienie ceł na importowane pojazdy z silnikami o dużej pojemności skokowej. Jest to część ochrony praw i interesów chińskich przedsiębiorstw.
Każdy od razu się domyśli, że jest to swoisty odwet ze strony Chińczyków na działania, które podejmują Europejczycy i Amerykanie. Jednak gdy chińskie samochody na zachodzie biją na głowę ich lokalnych konkurentów niską ceną, to europejskie samochody w Chinach często kuszą cechami zupełnie przeciwnymi. Producenci samochodów supersportowych i superluksusowych jak Ferrari, Bugatti, czy Porsche są uważane (i pewnie długo jeszcze będą) za szczyt możliwości inżynieryjnych, których lokalne marki nie są w stanie dostarczyć.
Owszem, samochody zwykłych marek premium jak Mercedes-Benz czy BMW są montowane w Chinach i dostosowane specjalnie do potrzeb klientów w Państwie Środka. Jednak te z najwyższej półki, których w szczególności dotyczyć będą nowe przepisy, powstają tylko w swoich heimatach i stamtąd są wysyłane na cały świat. A dla ich producentów Chiny są obecnie jednym z najważniejszych rynków zbytu - oczywiście obok państw Zatoki Perskiej.
Nie znamy na razie dokładnych informacji o wysokości ceł, czy dokładnych wartości, od których samochody będą ulegać nowemu opodatkowaniu. Wiadomo jedynie, że czynnikiem decydującym będzie ich pojemność silnika oraz - co z tego wynika - będzie to dotyczyć jedynie samochodów z silnikami spalinowymi.