REKLAMA

Zniknęło auto otoczone betonem w Łodzi. Złoty cielec to znak, że pora zmienić przepisy

W myśl przepisów samochód jest przedmiotem wyjątkowym. Traktowany jest jak świętość i właśnie dlatego auto otoczono betonem w Łodzi. Da się inaczej.

tu było auto otoczone betonem w Łodzi
REKLAMA
REKLAMA

Prawie każdy słyszał już o samochodzie otoczonym betonem w Łodzi. Ktoś zostawił samochód na ulicy objętej remontem. Pracownicy wykonawcy otoczyli go szalunkiem, obłożyli folią, by się przypadkiem betonem nie pochlapał i tenże beton wylali dookoła niego. Samochód otoczony betonem stał się memem. W ten weekend chodzą oglądać go turyści, nawet miasto wydaje się mieć z tego niezły ubaw. Śmieszne to nie jest w ogóle, sytuacja pokazuje, że samochód w Polsce jest święty i sankcjonują to przepisy.

Samochód to sprzęt AGD

Gdyby ktoś postawił na ulicy czajnik, ten zostałby odkopnięty na bok, nawet gdyby był ze złota. Pozostawiona na środku jezdni pralka, też szybko znalazłaby się na śmietniku. Dwóch chłopa wzięłoby ją od spodu i szybko by poszło. Nie ma znaczenia, że da się znaleźć wiele modeli pralek droższych niż ten uwięziony w betonie Scion xB. Liczy się, że jest to samochód, a samochód, jak widać, ma większe prawa.

Nic nikomu i niczemu by się nie stało, gdyby przed wylaniem betonu podczepić do tego auta linkę i odciągnąć je na bok. Nawet opony bardzo by nie ucierpiały, może trochę jakiś element układu napędowego by się ciut nadwyrężył. Byłoby po kłopocie, który to kłopot i tak powinien być kłopotem właściciela auta, a nie osób remontujących ten odcinek drogi. Wygląda na to, że auto już zniknęło, pod osłoną nocy. Takiego cyrku uniknąć w przyszłości.

Odholowywanie aut to trudna sztuka:

Wykonawca nie może się pozbyć takiego auta

Nie dziwię się wykonawcy prac budowlanych, że nie miał ochoty szarpać się z tym samochodem. Pewnie w jego umowie nie ma zobowiązania do oczyszczania placu budowy ze źle zaparkowanych samochodów. Straży Miejskiej nie dziwię się jeszcze mocniej, bo przepisy niezbyt zachęcają do usunięcia takiego auta. Z relacji wynika, że wykonawca kontaktować się ze Strażą Miejską przed wylaniem betonu, a i tak się stało, jak się stało.

Miastu za to trochę się dziwię, bo po wysłuchaniu wypowiedzi przedstawicieli władz można odnieść wrażenie, że nic takiego się nie wydarzyło. Ktoś zaparkował samochód, to się go w końcu odholuje, ale jest weekend, to teraz nie, ale będziemy bardzo surowi, a właściciel poniesie koszty. Taka normalna gadka, jakby ktoś papierek na ulicę rzucił. Powinni spektakularnie wytargać to auto z betonu, nie bacząc na uszkodzenia pojazdu i spalić go za miastem, żeby pokazać, kto to tu rządzi. Właściciel auta i tak prawdopodobnie nigdy się nie zmaterializuje, nie po takim przedstawieniu, jakie się właśnie odbywa.

Odholowania auta a przepisy

Cały ten cyrk jest wynikiem obowiązujących przepisów. Sytuacji, w których można komuś legalnie odholować auto, jest niewiele. Ktoś nieprawidłowo zaparkuje, przykro mi, może stać dalej. Zablokuje komuś wjazd do garażu, przykro mi, Straż Miejska nic nie poradzi, może stać dalej. Wjedzie na czyjeś podwórko, nic z tego, nie odholujesz, może tam gnić latami, bo to teren prywatny i możesz sobie z tym poradzić, wyłącznie nic nie robiąc.

Samochód w polskich przepisach jest święty. Można odholować auto, gdy jest nieprawidłowo zaparkowane i zagraża bezpieczeństwu w ruchu drogowym lub gdy bez odpowiednich uprawnień zajmuje miejsce wyznaczone dla osób niepełnosprawnych. Także w przypadku, gdy stoi znak ostrzegający o możliwości odholowania pojazdu, tak faktycznie stać się może. Dlatego wykonawcy prac remontowych nie targają źle zaparkowanych aut traktorem, bo jest to niezgodnie z przepisami. Przecież to nie jest pierwsza taka sytuacja w Polsce, te przepisy należy zmienić.

Jak zmienić przepisy o odholowywaniu aut?

REKLAMA

Pojawia się pokusa, by do przepisów dodać też możliwość odholowywania aut, gdy zakłócają przebieg remontu lub budowy. Żeby było to jasno i przejrzyście napisane. Nie należy jej ulegać. Należy z przepisów całkiem wyrzucić te, mówiąc o możliwości odholowywania samochodów. Samo stworzenie paragrafów traktujących tylko o pojazdach, czyni je wyjątkowymi i odróżnia je od porzuconych na ulicy pralek. Tymczasem jest to taka sama kupa blachy z elektroniką w środku i nie należy się z nimi patyczkować. Jeśli ktoś nie chce, żeby jego auto stało się pośmiewiskiem całej Polski i żeby brutalnie nie ściągano go z ulicy minikoparką, niech się nauczy, jak parkować swój sprzęt AGD.

Zdjęcie główne: LDZ Zmotoryzowani Łodzianie

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA