REKLAMA

Ekipa budowlana wylała beton dookoła porzuconego samochodu. Łódź to miasto mem

Co zrobić z samochodem, który przeszkadza w pracach budowlanych? W Łodzi znaleziono rozwiązanie - należy nie robić z nim nic. Efektem jest jedno z trudniejszych do opuszczenia miejsc parkingowych w Polsce. 

Ekipa budowlana wylała beton dookoła porzuconego samochodu. Łódź to miasto mem
REKLAMA
REKLAMA

Całą sytuację - śmieszną i załamującą jednocześnie - relacjonował w kilku aktach facebookowy profil LDZ Zmotoryzowani Łodzianie (wszystkie zdjęcia w tekście pochodzą z tego profilu). Zaczęło się klasycznie - praca wre, przychodzi moment lania betonu, ale też pojawia się problem - jeden z prywatnych samochodów nie został zabrany z placu budowy. Rozwiązanie, żeby nie opóźniać budowy? Wezwać straż miejską.

Straż miejska zjawiła się na miejscu, zapewne przeanalizowała sytuację, po czym... wystawiła właścicielowi pojazdu mandat. Oczywiście nie wręczono mu go do rąk własnych, bo gdyby właściciel był na miejscu, to raczej zabrałby swoją zgubę, więc można założyć, że po prostu wciśnięto go za wycieraczkę i uznano dzień za udany.

Niestety wszystko wskazuje na to, że w tym momencie ekipa wykonawcy straciła wszelką nadzieję na to, że uda się z tym zrobić coś więcej i... po prostu przystąpiła do robót. Trudno przy tym obwiniać ją o cokolwiek - usuwanie samochodów to raczej nie zadanie budowlańców, a z terminów i zamówień ktoś ich rozliczy. Nie da się natomiast nie docenić dbałości o zabezpieczenie samochodu przed ewentualnym uszkodzeniem czy nawet ochlapaniem betonem. Jest foliowa plandeka, jest zabudowa dookoła samochodu - wygląda to całkiem profesjonalnie.

I gdyby ktoś myślał, że to wszystko tylko takie zgrywanie się albo akcja społeczna i na końcu samochód odjeżdża, wszyscy klaszczą, a do ludzi i świata płynie jakieś wartościowe przesłanie, to nie, nic z tych rzeczy. Tak wyglądają zdjęcia pod koniec dnia pracy:

Elegancko. Nie zachlapano nawet fragmentu felgi, można się rozejść.

Niestety właściciel będzie miał teraz poważne kłopoty, których można byłoby uniknąć.

Nie wiadomo, czy należy mieć do niego pretensje - mógł w końcu zostawić auto w tym miejscu dawno temu i wyjechać, nie mając świadomości, że za jakiś czas planowana jest przebudowa. Albo cokolwiek innego. Ale mógł też oczywiście zaparkować tam i wczoraj w nocy, bo dlaczego nie - nie wiemy.

Można mieć natomiast spore pretensje albo do służb, albo do przepisów - jeśli służby, które mogły coś zrobić, będą się zasłaniać właśnie nimi. Proste, "karne" (albo "techniczne", zależy jak na to patrzeć) odholowanie auta z tego miejsca kosztowałoby pewnie właściciela w najgorszym wypadku kilkaset złotych, a robota byłaby zrobiona tak, jak należy. W obecnej sytuacji nie dość, że robota jest zrobiona - z braku lepszego określenia - dookoła, to jeszcze wiele wskazuje na to, że do wydobycia pozostawionego auta wymagany będzie specjalistyczny sprzęt, a to oznacza prawdopodobnie dużo wyższy koszt.

REKLAMA

Myślę, że właściciel nie miałby jednak nic przeciwko temu, gdyby ktoś jednak po prostu odholował jego samochód. Robotnicy na miejscu też pewnie byliby wdzięczni, a i roboty byłoby mniej - w końcu ktoś będzie musiał tu wrócić i zapełnić tę dziurę.

Zdjęcie otwierające: LDZ Zmotoryzowani Łodzianie

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA