REKLAMA
  1. Autoblog
  2. Wiadomości

Znalazły się auta po słynnym pożarze statku. Ktoś właśnie próbuje je sprzedać

25 lipca 2023 r. na statku Fremantle Highway miał miejsce pożar, który miał pokrzyżować plany późniejszej sprzedaży samochodów, które przewoził. Wygląda na to, że pewni ludzie jednak się nim zbytnio nie przejmowali.

01.07.2024
16:24
BMW Fremantle Highway
REKLAMA

Pożar miał być ogromną stratą finansową

REKLAMA

Pożar wybuchł na pokładzie statku, który płynął u wybrzeży niderlandzkiej wyspy Ameland, około godziny 23:45 czasu lokalnego, w dniu 25 lipca 2023 r. Statek należący operatora K Line miał przybyć z Bremerhaven w Niemczech do Port Said w Egipcie 2 sierpnia, zaś celem ostatecznym miał być port w Singapurze. Jednakże, nigdy nie dotarł on do celu - uniemożliwił to ogień, który pojawił się podczas żeglugi przez Morze Północne. Po ugaszeniu pożaru transportowiec został odholowany do portu w Eemshaven. Przypływy i wiatry na humorzastym Morzu Północnym wyjątkowo to ułatwiły. W porcie, z dolnych pokładów wydobyto około 1 tys. niespalonych samochodów. W tamtym czasie firmy ubezpieczeniowe zakładały, że fracht był stratą całkowitą, szacując szkody na około 300 mln euro (1,289 mld zł). Niestety, nie obyło się bez strat w ludziach - w płomieniach zginął również jeden z członków 23-osobowej załogi.

Pierwsze doniesienia mówiły, że ​​pożar spowodował jeden z samochodów elektrycznych, znajdujących się na statku. Jednak wszystkie 498 pojazdów elektrycznych załadowanych na statek zachowało się w stanie nienaruszonym, co dowodzi, że były to błędne spekulacje. Zwłaszcza, że „elektryki” były tylko częścią niesławnego ładunku 3784 samochodów na transportowcu Fremantle Highway. Dochodzenie przyczyn pożaru trwa do dziś.

A o pożarach samochodów przeczytasz tutaj:

Ale nic nie może się zmarnować

Producenci samochodów które znajdowały się na statku (czyli Volkswagen, Audi, Porsche, BMW, Mini, Mercedes-Benz) od początku przyjęli, że samochody nadają się jedynie do zezłomowania i nie powinny trafić do oficjalnej sprzedaży.

Tymczasem, fabrycznie nowe samochody marki BMW sprowadzone ze statku zostały nabyte przez grupę przedsiębiorstw z Niderlandów za pośrednictwem pośrednika, który z kolei kupił je od tajwańskiej firmy ubezpieczeniowej. Wystawili oni 260 samochodów na sprzedaż pod koniec 2023 r.

Nagrania sprzed dziesięciu miesięcy pokazują, jak samochody są rozładowywane ze statku dźwigiem i parkowane obok siebie na brzegu, w holenderskim porcie Eemshaven. Widać, że ich nadwozia są pokryte sadzą, co jest szczególnie widoczne na autach w kolorze białym.

BMW się to nie podoba

Producent z Monachium walczy w sądzie, aby powstrzymać konsorcjum przedsiębiorców z Rotterdamu. W grudniu 2023 r. złożył wstępny nakaz sądowy, próbując powstrzymać je przed sprzedażą za pośrednictwem różnych dealerów pojazdów, które były na pokładzie Fremantle Highway w zeszłym roku, powołując się na względy bezpieczeństwa. W odpowiedzi, grupa rotterdamska domagała się zniesienia nakazu przed trybunałem w Hadze.

BMW wcześniej ostrzegało, że ​​konstrukcja samochodów mogła zostać naruszona przez pożar, co czyni je niebezpiecznymi. Tymczasem, sprzedający samochody twierdzili, że jedynym wynikiem pożaru jest sadza widoczna na nadwoziach.

REKLAMA

Nalegali oni jednak, aby odzyskane samochody były sprzedawane w krajach poza Europą, gdzie standardy jakości i bezpieczeństwa nie są tak rygorystyczne jak na Starym Kontynencie. Szkoda tylko, że to nie czyni ich bezpieczniejszymi. Stanowiłyby one bowiem takie samo niebezpieczeństwo, tyle że gdzie indziej. BMW odrzuciło tę propozycję, dalej upierając się, że nikt więcej tymi samochodami nie powinien jeździć.

Prawnicy niemieckiego producenta samochodów wyjaśnili, że ryzyko związane z samochodami objętymi odpisem aktualizacyjnym jest ogromne i nie należy go lekceważyć. Nawet jeżeli ogień ich nie dosięgnął, wysokie temperatury mogły uszkodzić instalację elektryczną, lakier, czy nawet niektóre elementy metalowe.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA