Ja: doładowałem konto w aplikacji e-Toll. Aplikacja: lecisz gratis, żyj jakby jutra nie było
Zarejestrowałem się w systemie e-Toll, żeby móc legalnie jeździć z DMC powyżej 3500 kg. Dziś wykonałem próbny przejazd zestawem o DMC 4900 kg na dystansie 20 km w jedną i 20 km w drugą stronę. Aplikacja twierdzi, że z konta zużyłem zero złotych.
Minęły już dzikie czasy systemu ViaToll, austriackiego operatora Kapsch i bezprawnego nakładania kar 3000 zł za każdą przejechaną bramownicę bez włączonego urządzenia. Zdarzało mi się jeździć z tym pudełkiem za szybą i był to istny triumf technologii nad zdrowym rozsądkiem. Na szczęście od 2021 r. działa już tylko system e-Toll wykorzystujący smartfon i aplikację. Podobno przeszedł już wiele poprawek i teraz jest bliski ideału. Uznałem więc, że sprawdzę.
Już sama rejestracja w systemie jest dość dziwna
Nie wystarczy ściągnąć aplikacji i podać tam danych, trzeba utworzyć konto w systemie rządowym. Wszystko zajęło mi sporo czasu i było pełne dziwnych pytań, np. czy twoja kategoria pojazdu przekracza kategorię wagową dla swojej kategorii? - możliwe, nie mam pojęcia. Ostatecznie jednak udało mi się podpiąć pod apkę zarówno pojazd, jak i konto rozliczeniowe, a nawet doładować je kwotą 40 zł. Wystarczyło ruszyć przed siebie na płatny odcinek z elektronicznym mytem.
Jakież było moje zdziwienie, gdy po włączeniu e-Tolla ilość środków na koncie w ogóle się nie zmieniała. Przejechałem 5, 10, 20 km – na ekranie cały czas widniało 40 zł. Uznałem, że może zrobiłem coś źle, więc zjechałem z drogi i wyłączyłem „płatny przejazd”. Zapisał się w historii przejazdów, ale bez pobranej kwoty. Spróbowałem jeszcze raz, ten sam odcinek, w drugą stronę – rezultat bez zmian. Obecnie w historii przejazdów mam dwie podróże i obie teoretycznie za 0,00 zł. Stan konta nadal wynosi 40 zł.
Podobno rozliczenie ma pojawić się w ciągu kilku dni
Naiwnie myślałem, że system w pełni elektroniczny pozwoli mi kontrolować wydatki na bieżąco i na przykład wybrać inną drogę, kiedy zobaczę, że stan konta spadł mi poniżej oczekiwań. Lub wręcz przeciwnie – błyskawicznie je doładować, żeby móc kontynuować przejazd. Nic z tych rzeczy, system będzie procesował moją podróż przez około 7 dni, a potem mnie obciąży. Dobrze, że elektronicznie, a nie np. wyśle mi rozliczenie pocztą. To by było świeże, że system wysyła mi list ile mam zapłacić, i ja muszę zapłacić gotówką na poczcie lub w regionalnym biurze e-Toll (czynne 8-14 oprócz poniedziałków). W rzeczywistości zapłacę oczywiście ze środków przedpłaconych, ale 1. nie wiem ile, 2. nie wiem kiedy.
W związku z tym cały system nie ma najmniejszego sensu
Za parę dni chciałem jechać znowu, ale nie mam pojęcia czy mogę sobie na to pozwolić. Co więcej, nie mam też tego jak sprawdzić. Muszę czekać – nie wiem ile i nie wiem na co. Jeśli to ma być cyfryzacja i elektronifikacja, to wydaje mi się ona jakaś kulawa. Jedyne, co mogę zrobić, to doładować na ślepo, bo przecież nawet dokładnie nie wiem, ile kosztuje mnie przejechanie jednego kilometra – dowiem się o tym dopiero, gdy moje konto zostanie obciążone. Prawdopodobnie to stawka 0,34 zł przy normie spalin Euro 3, ale nie wiem, czy przypadkiem fragment mojej podróży nie prowadził drogą kategorii A i S, bo wtedy stawka rośnie do 0,42 zł.
Jakoś aplikacje od płatnego parkowania potrafią naliczać opłaty w czasie rzeczywistym
Podobnie gdy kupuję bilet na komunikację zbiorową, to mój stan konta w apce zmienia się momentalnie, a nie z kilkudniowym opóźnieniem. Czyli technicznie jest to możliwe, ale tego nie wprowadzono. Mam nadzieję, że przynajmniej ci, którzy za to odpowiadali, dobrze zarobili.
Czytaj również: