REKLAMA
  1. Autoblog
  2. Felietony

Zbliża się horror komunikacyjny w Warszawie. Dwa ogromne ronda idą do likwidacji

Warszawa planuje ogromny regres w kwestii ruchu drogowego. Zamiast budować ronda, które są bezpieczne i uspokajają ruch, planuje je zlikwidować i zastąpić zwykłymi skrzyżowaniami.

16.05.2024
9:58
Zbliża się horror komunikacyjny w Warszawie. Dwa ogromne ronda idą do likwidacji
REKLAMA

"Ronda wpłyną na poprawę bezpieczeństwa pieszych, rowerzystów i kierowców, a jednocześnie zapewnią większą przepustowość i płynność ruchu” – dokładnie tak warszawski urząd miasta zachwala swoje plany związane z budową rond w roku 2024. Mają one powstać w czterech miejscach, w tym jedno tuż koło mnie. To w sumie dobrze, bo rondo jest naprawdę udanym rozwiązaniem drogowym i urząd miasta ma w pełni rację twierdząc, że podnoszą one bezpieczeństwo i płynność ruchu. Nawet rowerowego.

REKLAMA

Dlatego urząd chce zlikwidować dwa dobrze działające ronda w centrum Warszawy

Zbliża się ogromna przebudowa alej Jerozolimskich związana z remontem kolejowej linii średnicowej. Oznacza to rozkopanie ścisłego centrum Warszawy na... kilka lat. Czyli zasadniczo biznesy tam działające – nieliczne, które zostały – mogą już szukać sobie nowych siedzib. Trochę mnie zaskakuje, że ktoś wydaje pozwolenie na rozoranie centrum największego miasta w regionie na tak długi czas, ale w porządku, widać inaczej się nie da.

Przy okazji zostaną zlikwidowane ronda: rondo De Gaulle'a w ciągu al. Jerozolimskich przy ul. Nowy Świat i rondo Dmowskiego – al. Jerozolimskie x Marszałkowska. Dlaczego zostaną zlikwidowane, skoro rondo jest tak dobrym rozwiązaniem drogowym i urząd miasta sam to przyznaje? Moja teoria jest taka, że to rozwiązanie jest po prostu za dobre. Wskutek istnienia rozsądnego i sensownego rozwiązania ruch w tym miejscu po prostu działa. Ale przecież celem Warszawy nie jest to, żeby ruch był sprawny i płynny, bo to niezgodne z narracją ruchów miejskich, a te od lat wprawdzie za żadną normalną pracę się nie biorą, ale nieustająco sączą jad do ucha miejskich decydentów. Coś działa? Ludzie z tego korzystają? Zniszczmy to, zepsujmy, rozwalmy, dajmy na to miejsce cokolwiek innego co nie ma sensu, ale przez chwilę będzie ładnie wyglądało.

Moim zdaniem nadal źle, powinny być wyłącznie drzewa.

Miejsce drzew jest w lesie, miasto ma być zatłoczone i gwarne

Na szczyty idiotyzmu wspina się już forsowana od paru lat koncepcja, żeby centrum miasta utykać drzewami. Drzewa rosną w parkach i w lasach. Nie stawiamy wieżowców w lesie, a centrum stolicy to nie miejsce na bezmyślne upychanie kolejnych kupionych za granicą drzew. Oczywiście nie powstrzyma to władz stolicy przed przebudową alej Jerozolimskich, żeby były węższe i „przyjaźniejsze dla pieszych”. Co ciekawe, ten film wkrótce będzie miał dwa lata, a żadne prace nie ruszyły...

https://www.facebook.com/watch/?ref=embed_video&v=1349766832169526

Oczywiście jako mieszkaniec Warszawy nie mam nic przeciwko tym wszystkim przebudowom

Wprawdzie to trochę nekrofilia, bo centrum udało się zabić jakieś dwadzieścia lat temu, ale proszę – niech się bawią. Trochę tylko dziwi mnie, dlaczego skupiają się na tej w sumie mało istotnej dzielnicy jaką jest Śródmieście. Jeśli nie jesteś turystą, nie ma po co tam jechać – to samo masz w każdej innej dzielnicy. Można więc śmiało realizować najgorsze i najbardziej absurdalne pomysły przebudowy miasta, włącznie z zamianą całych alej Jerozolimskich na bagno z potokiem, a Marszałkowskiej na rezerwat ochrony ścisłej dla bobrów i jeży. Ja już dawno zagłosowałem nogami i wyniosłem się ze Śródmieścia na przedmieścia, gdzie jest lepiej i przyjemniej. Władze Warszawy też widzą ten trend i to, że w ciągu ok. dwudziestu lat liczba mieszkańców Śródmieścia spadła ze 135 do 98 tys. ludzi – czyli historyczna Warszawa stała się miastem mniej niż stutysięcznym.

Na zmianach skorzystają na pewno turyści

Tak naprawdę centra dużych miast nie są już nikomu potrzebne. Handel załatwiają galerie handlowe, mieszkania znajdują się raczej w dzielnicach peryferyjnych, infrastruktura typu szpitale czy szkoły jest rozrzucona dość równomiernie. Istnienie historycznego „Śródmieścia” może jedynie przyciągać turystów, którzy przyjadą odhaczyć kolejne miasto w ramach „city break” i to tyle, więc można śmiało zamykać je dla ruchu w całości. Wystarczy wyznaczyć jakiś obszar ściśle centralny i cyk, zamykamy. Przy okazji to również powinna być jedyna strefa czystego transportu w Warszawie.

REKLAMA

Napisałem to wszystko jednak, żeby was ostrzec

Kiedy ruszą prace? Dokładnie nie wiadomo, ale „wkrótce”. Przyjdzie taki dzień, gdy zamkną wszystko i już nigdy nie otworzą. Obstawiam że po kilkuletnim remoncie ludzie odzwyczają się w ogóle od przejezdności centrum i nie będzie potrzeby w ogóle otwierania alej Jerozolimskich z powrotem. Będzie można uczynić z nich strefę pieszą i nikt nie będzie miał z tym problemu. Mieszkańcy – bo dawno się wyprowadzą, przedsiębiorcy – bo dawno się wyniosą, turyści – bo będą się cieszyć że tu tak ładnie, zielono i można sobie pospacerować. Same zalety. Oczywiście z wyjątkiem tej, że w międzyczasie Warszawa zdąży się rozrosnąć o kolejne przedmieścia i galerie handlowe, ale to akurat władzom stolicy nigdy nie przeszkadzało.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA