REKLAMA

Koło mnie powstaje rondo rowerowe. Wezmę taboret, popcorn i będę oglądał ten show

Rondo rowerowe to znakomity pomysł, nasuwa się tylko pytanie czy rowerzyści są już na nie mentalnie gotowi. Stawiam że nie, ale to nic nie szkodzi, bo kiedyś tę naukę rozpocząć trzeba.

rondo rowerowe
REKLAMA
REKLAMA

Od kiedy sieć dróg rowerowych w mojej okolicy zaczęła się na poważnie rozbudowywać, nieuchronnie pojawiły się też skrzyżowania dróg dla rowerów - rzecz wcześniej zupełnie nieznana. Jedno z takich skrzyżowań znajduje się przy al. Wilanowskiej, na wjeździe do Miasteczka Wilanów i jest ono całkowicie równorzędne, przez co w weekend dzieją się tam rzeczy, których nie da się opisać bez przeklinania.

Być może stąd powstał pomysł na rondo rowerowe przy rogu Przyczółkowej i Branickiego

Nie znam w Warszawie innego ronda rowerowego. Może istnieje, ale nie jest rozreklamowane. Myślę jednak, że to będzie pierwsze. Wygląda na mocno postarane, są i znaki pionowe, i poziome. Organizacja ruchu jest typowa dla polskich rond, czyli pierwszeństwo ma rowerzysta będący już na rondzie, a nie wjeżdżający. Na pewno liczba rowerzystów jadących wzdłuż ulicy Przyczółkowej na megapopularnej trasie Warszawa-Powsin będzie znacząco przekraczać liczbę rowerzystów jadących ul. Branickiego, ale również bez wątpienia dojdzie do niejednej sytuacji, gdy...

Rowerzysta będzie musiał ustąpić pierwszeństwa innemu rowerzyście!!!

W tej chwili jest to w skali Warszawy, a może nawet Polski, koncept zupełnie nieznany. Rowerzyści zasadniczo nie ustępują pierwszeństwa nigdy i nikomu. Jeśli jadą drogą dla rowerów, nigdy nie przepuszczają pieszych. Czasem zatrzymują się tylko na czerwonym, ale to dlatego, że po prostu nie da się przejechać, bo w kierunku poprzecznym przejeżdżają samochody. Buduje to nastawienie, że jazda na rowerze jest nadsposobem przemieszczania się, ponieważ nie trzeba ustępować nikomu, wystarczy jechać, a wszyscy inni poczekają. Tak może było, gdy ruch rowerowy miał minimalne natężenie, ale im jest ono większe, tym częściej rowerzysta spotka się z koniecznością ustąpienia pierwszeństwa innemu rowerzyście, a wtedy jego mózg może eksplodować.

rondo rowerowe

Czytaj także:

Dlatego gdy tylko rondo rowerowe zacznie oficjalnie działać, wezmę sobie rozkładany stołeczek i czipsy

Popcornu nie lubię, ale dobrze wyglądał w tytule – i udam się w to miejsce w pierwszy weekend działania ronda, żeby obserwować, jak na moich oczach dzieje się historia. Będzie to wspaniałe widowisko pt. cywilizowanie ruchu rowerowego. Jeśli chcemy, żeby wszyscy jeździli na rowerach, niemożliwe jest utrzymanie obecnego stanu rzeczy i coraz częściej będą się zdarzać sytuacje, gdzie rowerzysta będzie musiał zatrzymać się, aby przepuścić innego rowerzystę. Inaczej ryzykuje zderzeniem z innym rowerem lub pięścią innego uczestnika ruchu. Zatem szykujcie się, drodzy rowerowi przyjaciele, już wkrótce będziecie elegancko stawać przed wjazdem na wilanowskie rondko, żeby przepuścić tych, którzy na rondzie już są.

REKLAMA

W Holandii nauczylibyście się tego po godzinie jazdy.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA