REKLAMA

Oto Zaperdalac. Ma „czeską" nazwę, ale to polski samochód

Inżynier Stanisław Łukaszewicz to jeden z najważniejszych konstruktorów w historii polskiej motoryzacji. Skonstruował nadwozie Syreny - jedynego całkowicie polskiego samochodu osobowego - oraz wielu niezrealizowanych polskich prototypów - zarówno na bazie „skarpety”, jak i Warszawy czy Poloneza. No i pewnego intrygującego samochodu, wykonanego w jednym egzemplarzu, wyłącznie na własny użytek.

Zaperdalac inz Lukaszewicza
REKLAMA

A imię jego Zaperdalač

REKLAMA

Inż. Łukaszewicz pracował w Fabryce Samochodów Osobowych na warszawskim Żeraniu. Do jego dzieł można zaliczyć Polskiego Fiata 125p w wersji kempingowej, Syrenę Laminat, Syrenę Sport, czy tzw. jamniki na bazie Dużego Fiata i Poloneza. Był też autorem modernizacji Poloneza w roku 1987 - tzw. akwarium z trzecią szybą boczną w słupku C. Znacznie mniej znanym jego dziełem jest mikrosamochód o intrygującej nazwie Zaperdalac, który stworzył na własny użytek.

Stanisław Łukaszewicz codziennie musiał dojeżdżać do FSO samochodem Syrena. Poruszał się nim jednak sam, co przy drogiej w tamtym czasie benzynie było zwyczajnie nieekonomiczne. A nie miał wcale blisko, gdyż mieszkał w Grodzisku Mazowieckim. Dlatego w 1966 r. postanowił stworzyć coś mniejszego.

Samochód najczęściej nazywany jest Zaperdalac, choć bardziej oficjalnie nosił nazwę Łuk-1 - wszystkie projekty zrealizowane przez Łukaszewicza nie dla FSO inżynier oznaczał pierwszymi trzema literami swojego nazwiska i kolejną cyfrą arabską. Opowiadał on, że mikrosamochód zawdzięczał swoją nieformalną nazwę pochodzeniu dawcy bloku napędowego, czyli motocykla Jawa 250 produkcji czechosłowackiej.

Czasami też Łukaszewicz mówił, że „Zaperdalac” to nazwa zająca w języku czeskim - zgodnie z formatem popularnych polskich żartów z języka naszych południowych sąsiadów. Ale chyba każdy odgadnie, że nazwa to modyfikacja mało eleganckiego słowa oznaczającego kogoś, kto pracuje dużo i ciężko, ewentualnie porusza się bardzo szybko. Nie każdemu się to podobało, dlatego z czasem konstruktor zaczął określać pojazd jako Dojeżdzacz.

Więcej o polskiej motoryzacji przeczytasz tutaj:

Konstrukcja pod kryptonimem „wszystkiego po trochu”

Jednoosobowe nadwozie z laminatu epoksydowo-szklanego było oparte na rurowej ramie. Miało zachodzące na dach pojedyncze drzwi zawieszone na prawym przednim słupku i od podstaw zostało stworzone przez inż. Łukaszewicza. Z powodu unikatowych, bardzo obłych kształtów, nazywano go „UFO”.

Zaperdalac inz Lukaszewicza
REKLAMA

Napęd z koła zdawczego skrzyni biegów przenoszony był na koła przednie za pośrednictwem łańcucha współpracującego z mechanizmem różnicowym z polskiego motocykla Junak B-20. Wszystkie cztery koła i ogumienie pochodziły z Mikrusa MR300. Zawieszenie przednie i tylne składało się z par wahaczy o nierównych długościach. Elementy sprężyste i amortyzację stanowiły tylne teleskopy z czechosłowackiego motocykla Jawa z przodu i polskiego skutera Osa z tyłu. Prowadzenie odbywało się za pośrednictwem układu kierowniczego zaadaptowanego z zachodnioniemieckiego mikrosamochodu Messerschmitt KR200.

Stanisław Łukaszewicz poruszał się Dojeżdżaczem alias Zaperdalacem przez raptem kilka lat. Pod koniec lat sześćdziesiątych miał go sprzedać osobie prywatnej i pojazd zniknął jak kamień w wodę na dekady. Odnalazł się dopiero na przełomie pierwszej i drugiej dekady XXI w. Niestety, odnalazł się w kawałkach - prawdopodobnie próbowano go przerobić na pojazd dwuosobowy. Jego obecny los nie jest znany - wiadomo jedynie, że trafił do rąk prywatnego kolekcjonera. Ale czy ten zajmie się renowacją Zaperdalaca - nie wiadomo.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA