REKLAMA

27 lat temu w Polsce skończyła się Nysa. Zdjęcie obrazuje całą prawdę

Trafiłem na fantastyczne zdjęcie obrazujące koniec produkcji furgonu Nysa, który miał miejsce dokładnie 27 lat temu. Ale będzie dopiero na końcu wpisu.

nysa koniec produkcji
REKLAMA
REKLAMA

1994 r.: to wtedy zaprzestano produkować furgon ZSD Nysa, wytwarzany nieprzerwanie, choć z wieloma modyfikacjami, od 1957 r. Przy tym przez pierwsze 11 lat produkowano go w wersji z płaskim przodem (N57, 58, 59, 501), a od 1968 r. do 1994 r. w wariancie z „ryjkiem”. Śmieszne, że to na Mercedesa kaczkę mówiono „kaczka”, chociaż Nysa i jej przód znacznie bardziej kojarzą się z kaczym dziobem. 

Nie od razu jednak Nysę zbudowano

Tak naprawdę to Nysa jest efektem tego, że FSO było nieudolne w kwestii auta dostawczego. Mieli przedstawić projekt auta dostawczego bazującego na podzespołach FSO Warszawy 200, było to mniej więcej w roku 1955. Z dobrze poinformowanych źródeł wiem, że na tę okazję do FSO ściągnięto co najmniej jeden egzemplarz dostawczego samochodu DKW Schnellaster. Styliści i inżynierowie FSO trochę pościągali ze Schnellastera, trochę polepili własnych pomysłów, a na końcu okazało się, że cały ten samochód do niczego się nie nadaje. Mały rozstaw kół i osi, zbyt niska ładowność i objętość skrzyni towarowej, zbyt skomplikowane i głęboko tłoczone blachy – wszystko źle. FSO spektakularnie poległo na próbie stworzenia auta dostawczego.

Nysa nie była taka zła

Nysa i Żuk miały oczywiście wiele wspólnego, ale były produkowane z innym zamysłem: w założeniu Żuk to miała być ciężarówka, a Nysa - mikrobus. Potem bywało z tym różnie, ale jednak to Nysy woziły pacjentów jako ambulanse czy milicjantów, którzy wcześniej pałowali tych pacjentów, a Żuki służyły głównie do przewozu towarów. Żuki dosłużyły się silnika Diesla, w przypadku furgonu Nysa do końca był on napędzany przez archaiczny silnik S-21, połączenie przedwojennej konstrukcji Dodge'a z rozwiązaniami skopiowanymi przez polskich inżynierów z Renault Fregate. Oczywiście do 1989 r. Nysa po prostu była i nikt się nie przejmował tym ile ma lat, póki jeździła – dopiero po przejściu do nowej, wolnorynkowej rzeczywistości wyszło na jaw, że i Nysa, i Żuk to totalne muzeum motoryzacji, i to nadal produkowane. 

Sensem produkcji Nysy był eksport. Wysyłaliśmy ją do Związku Radzieckiego, na Węgry, do Czechosłowacji, Finlandii, Norwegii, Wietnamu, Kambodży i Turcji. Ponoć istniała nawet możliwość zakupu Nysy w RFN – w NRD na pewno ją widywano, ale w RFN? W to jakoś nie chce mi się wierzyć. Poniżej zdjęcie Nysy w Wietnamie.

Moją ulubioną Nysą jest Nysa-rolnik, czyli model 522R. Na zdjęciu poniżej tego nie widać, bo jest beznadziejne, ale możecie mi wierzyć na słowo, że tył szoferki Nysy 522R to jest tył furgonu, tylko że drzwi są zaspawane i nie są zamontowane lampy. Ale pozostały nawet wytłoczenia pod montaż lamp widoczne po bokach tylnej części kabiny. Ten samochód opowiada całą historię o PRL tym jednym detalem.

Nysa – koniec produkcji uwieczniony na zdjęciu z 1994 r.

Może i się postarano, bo pomalowano ją na biało-zielono, choć diabli wiedzą dlaczego akurat te kolory. Ale widać, że spasowanie prawego błotnika na dole to jest najdelikatniej mówiąc średnie. Morkę lakierniczą na lusterkach to widzę nawet przez ekran, a najlepszy detal jest taki, że jedna lampa się nie pali. Pewnie zapomnieli zainstalować żarówkę. Kobiety będące świadkiniami tej sceny odwracają się plecami z przerażeniem. 

REKLAMA
nysa koniec produkcji

26 lat w jednym nadwoziu to całkiem dobry wynik jak dla dostawczaka, ale zupełnie normalny w czasach demokracji ludowej. Inna rzecz, że Fiat z trzecią generacją Ducato też dzielnie idzie w tym kierunku, produkując ten model już od 15 lat. 

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA