Gdyby ten projekt się udał, FSO zawojowałoby Australię. Możesz go dokończyć za grosze
Niestety, dokończenie zapewne nie pójdzie w kierunku uczynienia tego pojazdu jezdnym, a szkoda. Ktoś postanowił zrobić Poloneza pickupa takim, jakim powinien być od samego początku.
Polonez Truck: nikt mu nie odbiera zasług dla polskiej gospodarki, tysięcy biznesów które rozkręcił, czy ciężkiej pracy w instytucjach samorządowych. Zawsze jednak ten samochód wydawał mi się wykonany po linii najmniejszego oporu, zwłaszcza w porównaniu z Fiatem 125p pickup. Fiat był spójnym projektem z jednolitym kształtem nadwozia. Burty skrzyni ładunkowej zlicowane z drzwiami, estetyczny tył z lampami od kombi – to wszystko po prostu dobrze wyglądało. Na to wpadł jego następca, Polonez Truck, który był po prostu prymitywny. Zamiast ładnej linii miał z tyłu dospawane coś, co wyglądało jak kontener na śmieci.
Może i to było praktyczniejsze, ale strasznie brutalne. Polonez Truck w takiej postaci nie zasługiwał na miano polskiego El Camino. No ale rozumiem, że było trudno, 28 filmów o tym zrobiłem. Nadal jednak uznaję, że Polonez w wersji pickup zasługiwał na coś lepszego.
I to coś lepszego ktoś PRAWIE zrobił. Oto Polonez pickup. Nie Truck
Projekt trzeba tylko dokończyć. Jak czytam takie zdanie, to od razu drżę wewnętrznie, bo to oznacza, że wyszło więcej problemów niż planowano i twórca się zniechęcił. Jednak zwróciłem na to uwagę, ponieważ twórca tego projektu najwyraźniej nie tylko myślał tak jak ja, ale potrafił faktycznie wcielić to w życie.
Powstał pickup, który wygląda jak połączenie Atu Plusa z Borewiczem. Twórczo wykorzystano czarny słupek C, chociaż nie jest to oryginalna część od Borewicza. Inspirację jednak widać z daleka. Cały tył wygląda na bardzo spójnie zaprojektowany, tak jakby naprawdę przeróbki poprzedziły jakieś rysunki i plany, a całość nie odbywała się na żywioł. Ktoś powie, że przestrzeń ładunkowa jest mniejsza niż w standardowym Trucku, czyli samochód funkcjonalnie jest gorszy od oryginału – ja powiem tylko: możliwe, ale jak świetnie wygląda!
Zdaje się, że to w ogóle projekt w stylu king cab, czyli dwa normalne miejsca z przodu, a za nimi jeszcze ławeczka do awaryjnego przewozu ludzi niskorosłych, lub tzw. „dzieci” (wiem, helloł, mamy 2023 rok, kto dziś ma dzieci?). Mam wrażenie, że burty są odrobinę za wysoko, ale rozumiem że ktoś chciał wykorzystać oryginalne słupki, które elegancko opadają ku dołowi. Ogólnie cały ten pojazd wygląda jak twórcze rozwinięcie pierwszego Holdena Ute z Australii. Epoka się zmieniła, ale założenie jest to samo.
To jedna z najlepszych przeróbek Poloneza, jakie opisywaliśmy na Autoblogu. A zamieszczaliśmy ich już naprawdę sporo, na przykład różowy driftowóz, albo Poloneza z gniazdem natynkowym.
Cena za ten pojazd to tylko 1500 zł. Szokująco niska
Dla samego układu napędowego z Poloneza warto go kupić. Lepiej się pospieszcie, bo to naprawdę okazja. Jak to dobrze, że nie kolekcjonuję wytworów polskiej motoryzacji. Halo, czy to pan MOTOBIEDA? Bo tu sprawa jest...