REKLAMA

Volkswagen Transporter ma 70 lat. Po drodze zaliczył 6 generacji i jedną zmianę koncepcji

Dziś w komunikacie prasowym Volkswagen poinformował, że model Transporter skończył 70 lat.

VW Transporter ma 70 lat. Po drodze było 6 generacji i 1 zmiana koncepcji
REKLAMA
REKLAMA

To oczywiście prawda, ale tylko w odniesieniu do pierwszego Transportera, czyli busika oznaczonego jako „Typ 2”, który zadebiutował w 1950 r. O jego historii i rozwoju jego koncepcji pisałem kilka razy, na wszelki wypadek jednak przypomnę, że pomysłodawcą busa na bazie Garbusa był holenderski importer VW Ben Pon, który osobiście w swoim zeszycie naszkicował koncept takiego auta. Volkswagen podchwycił temat i opracował kształtnego dostawczaka z 25-konnym silnikiem z tyłu. Jako ciekawostkę powiem, że początkowe prototypy były koszmarne pod względem aerodynamiki i dopiero dodanie przetłoczenia pośrodku dachu sprawiło, że słabowity bus jakoś przebijał się przez powietrze.

Volkswagen napisał tak:

Nawet koncepcyjne początki [Transportera] były legendarne. Dobrze się rozwijająca gospodarka europejska lat 50 XX w., poza „garbusem” potrzebowała też większego pojazdu. Oryginalna definicja Volkswagena opisująca kompaktowy pojazd użytkowy z maksymalnym wykorzystaniem przestrzeni brzmiała następująco: z tyłu silnik typu bokser, miejsce kierowcy mocno wysunięte do przodu i sporo miejsca pomiędzy nimi. To charakterystyka modelu T1 – pierwszej generacji samochodu dostawczego opracowanego przez inżynierów Volkswagena. 

To wszystko prawda, natomiast zastosowanie silnika bokser umieszczonego z tyłu wynikało z tego, że taki silnik akurat był, i akurat przypadkiem znajdował się z tyłu. Znajdował się z tyłu, bo takie rozwiązanie zyskało sobie popularność tuż przed wojną, nie wymagało bowiem stosowania długiego i kłopotliwego w wyważaniu wału napędowego, ani przegubów napędowych przy półosiach. A silnik bokser opracował owszem Karl Benz, ale jego tanią, chłodzoną powietrzem wersję można było znaleźć w Tatrze V570 – aucie, które powstało na dwa lata przed prototypami Garbusa i było do nich niezwykle podobne. Do dziś nie wiadomo, kto inspirował się kim, można jednak z dużą dozą prawdopodobieństwa powiedzieć, że gdyby nie genialny Hans Ledwinka i jego Tatra, Volkswagen wyglądałby zupełnie inaczej.

Spoko że napisali 1949, ale zarazem ogłaszają 70. rocznicę

W latach 50. było wiele konkurencyjnych konstrukcji

Volkswagen odniósł sukces, bo miał dużą skalę produkcji i pompowała go też rozwijająca się w szalonym tempie gospodarka niemiecka. Przy okazji udało mu się zmieść z powierzchni ziemi mniejsze firmy, np. Tempo z ich Matadorem.

vw t1 bulli

Dostawczaka w podobnym klimacie już przed wojną produkował Citroen.

Renault ze swoim 1000kg z 1947 r. na pewno stało się inspiracją dla Bena Pona

Podobnego busa produkowała też firma Chenard & Walcker, i to już w 1945 r. (potem projekt odkupił Peugeot)

A w Stanach już przed wojną można było kupić przepięknego International Harvester Metro Vana z nadwoziem autorstwa Raymonda Loewy, a tak naprawdę inspirowanego ciężarówkami Viktora Schreckengosta.

Fot. Steve Morgan / Wikipedia

Zastosowanie boksera z tyłu na lata stało się przekleństwem modeli z serii Transporter. Owszem, produkcja była tania, bo po prostu wykorzystywano elementy z Garbusa (wiele z nich trzeba było jednak wzmocnić), ale obecność silnika z tyłu sprawiała, że pojazd nie miał równej powierzchni ładunkowej. Nadawał się do transportu drobnych ładunków, te większe musiały być przewożone przez normalne ciężarówki. Nie było z tym żadnego problemu w latach 50. czy nawet 60., ale już lata 70. to czasy, gdy inni producenci zauważyli, że klienci na dostawczaka oczekują dużej „paki” z płaską podłogą. W temacie szybko zorientował się Ford, Fiat czy Citroen. Volkswagen tymczasem ku pewnemu zaskoczeniu w 1979 r. zaprezentował... kolejną generację busa z silnikiem z tyłu, czyli T3. To był taki średni pomysł, bo Fiat czy Renault wkrótce później pokazali nowoczesne busy z silnikiem z przodu, a Volkswagen kazał na to czekać do 1990 r.

T4 – najlepszy dostawczy Volkswagen w historii

I tu dochodzimy do kolejnej rocznicy – 30 lat modelu T4, najlepszego użytkowego Volkswagena w historii. T2 czy T3 może były urocze i wyjątkowe, ale T4 mordował je praktycznością, ładownością, stabilnością w trasie i ogólnie... właściwie wszystkim. Na miejscu Volkswagena świętowałbym raczej 30 lat T4 (może będą świętować? Chętnie wpadnę). Zwłaszcza, że koncepcja T4 jest kontynuowana do dziś w modelu T6.1 – zmieniło się bardzo niewiele, poza rodzajem zawieszenia. Kształt samochodu i umiejscowienie silnika jest wciąż to samo. Potwierdza to tylko, jak genialnym wozem było T4.

REKLAMA

W rzeczywistości więc jest tak: 70 lat kończą w tym tygodniu auta użytkowe marki Volkswagen, które zapoczątkował Typ 2/Bulli z 1950 r. W trakcie trwania produkcji modeli z serii Transporter raz całkowicie zmieniono koncepcję, projektując wszystko od czystej kartki – było to 40 lat po debiucie pierwszego auta. Od tego czasu minęło 30 lat, więc za kolejnych 10 Volkswagen zapewne znów wszystko zmieni, zapewne na elektryczne i modularne. Będzie można sobie wybrać, czy silnik będziemy chcieć mieć z tyłu, czy z przodu, a cała podłoga będzie akumulatorami. Ale to dopiero w 2030 roku.

W sumie napisałem ten wpis tylko po to, żeby przypomnieć, że to nie całkiem było tak, że genialni inżynierowie i projektanci VW w 1950 r. z własnej głowy wymyślili dostawczaka typu busik. Oni tylko twórczo ulepszyli wcześniej istniejącą koncepcję. Ja też tak robię z moimi internetowymi produkcjami od ponad 10 lat.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA