Volvo Tech Hub w Krakowie ma nowe biuro. Nie zabrakło w nim miejsc, w których chętnie zrobiłbym sobie drzemkę. Jest też tajny garaż, a pracownicy już wiedzą, czego będziemy używać w autach za kilka lat.
„To nasz tajny garaż. Specjalnie przeprojektowaliśmy parking podziemny biurowca, wyburzyliśmy kawałek ściany i zrobiliśmy ukryty wjazd” - usłyszałem podczas zwiedzania najniższego poziomu Volvo Tech Hub w Krakowie. Być może nie powinienem wam w takim razie w ogóle o tym mówić ani pokazywać żadnych zdjęć. Umówmy się więc, że nic nikomu nie powiecie i to będzie nasza mała tajemnica. Deal?
Po co istnieje ten tajny garaż?
To specjalne miejsce, w którym inżynierowie mogą pracować nad samochodami, których klienci i dziennikarze jeszcze nie widzieli. Nie można postawić ich na normalnym parkingu, obok służbowych Octavii i Passatów pracowników okolicznych firm. Po pierwsze dlatego, że za chwilę ktoś zrobiłby zdjęcia, a ja później miałbym o czym pisać. „Nowe Volvo przyłapane w Krakowie” - taki dałbym tytuł, a wy byście to z chęcią przeczytali. Dla nas super, dla marki pewnie trochę gorzej. Po drugie, pracownicy Tech Hubu muszą mieć trochę przestrzeni i prywatności, by w spokoju pracować nad autem. Zanim klienci je dostaną, w Krakowie trzeba wykonać dużo testów, prób i eksperymentów. Czasem coś nie wyjdzie, a czasem ktoś pewnie powie brzydkie słowo. Choć przy mnie bardzo się pilnowali.
Czym jest Volvo Tech Hub?
Zazwyczaj gdy jadę gdzieś na zaproszenie marki motoryzacyjnej, oglądam samochody. Niektóre stoją, innymi mogą się przejechać. Bywało też, że zwiedzałem nowy salon, robiłem fotki w muzeum albo oglądałem fabrykę. Tym razem jednak było nietypowo, bo trafiłem do biura.
OK, samochody też się znalazły. Przed wejściem ustawiono EX30, które akurat już znam. W tajnym garażu, o którym musicie zapomnieć natychmiast po przeczytaniu tego artykułu, postawiono z kolei jedyny na świecie egzemplarz pewnego prototypu. Ma być idealnym autem rodzinnym dla familii z dwójką dzieci i z psem. W bagażniku zaprojektowano nawet przegródkę na posłanie dla czworonoga.
Ale tak naprawdę, celem mojej wizyty w dawnej stolicy Polski było zwiedzenie miejsca, w którym pracownicy żyją w przyszłości. Czyli projektują rozwiązania, które będziecie mieć w swoich Volvo za parę lat.
To przyjemne miejsce
Tech Hub działa już od zeszłego roku, teraz jednak dorobił się nowego biura. Zajmuje kilka najwyższych pięter biurowca w krakowskim kompleksie Brain Park (jak przyjemnie jest być deweloperem i używać angielskich słów! „Park Mózgowy” nie brzmiałby tak dobrze). Docelowo zajmie siedem pięter i 10 000 metrów kwadratowych, w planach jest więc powiększenie przestrzeni, którą obecnie zwiedzałem. Trzeba przyznać, że już teraz pracownicy mają tu sporo miejsca (5800 metrów kwadratowych), a biuro jest przyjemne.
Z wielkich okien roztacza się widok na miasto i górzyste okolice. Jest też taras, a przez środek biegną specjalnie zbudowane dla Volvo schody, łączące poziomy bez konieczności wychodzenia na zewnętrzną klatkę schodową.
Co robi się w Volvo Tech Hub?
„Nasi specjaliści będą tu tworzyć cyfrowy krwiobieg nowoczesnych samochodów Volvo – oprogramowanie, które integruje i zarządza wszystkimi kluczowymi systemami pojazdu, od bezpieczeństwa po komfort jazdy” - usłyszałem od Przemysława Berendta, który zarządza tym miejscem. To oznacza, że jeśli za jakiś czas kupicie sobie nowe Volvo, będzie mieć na pokładzie technologie wymyślone, opracowane i wdrożone w Krakowie.
O Tech Hubie już pisałem - „Zespoły w Tech Hubie pracują nad rozwojem platform, na których budowane będą przyszłe modele Volvo – czyli samochody przyszłości. Prace te prowadzone są w wielu obszarach - między innymi software electronics platform, czyli niskopoziomowego systemu przesyłu danych pomiędzy czujnikami samochodu a jego komputerem centralnym, a także automatyzacji bezpieczeństwa, budując szereg funkcjonalności, które poprawiają bezpieczeństwo jazdy oraz connectivity & infotainment – czyli systemów interakcji z użytkownikiem poprzez head unit, panel wskaźników czy wyświetlacz przezierny” - opowiedział mi wtedy Arek Nowiński, Senior Vice President Volvo Cars.
Teraz mogłem zobaczyć to wszystko na żywo
Oczywiście, „laboratorium motoryzacji przyszłości” brzmi niezwykle ekscytująco, w rzeczywistości jest to jednak - tylko i aż - estetyczne biuro. Są miejsca do odpoczynku z wygodnie wyglądającymi meblami, na których pewnie szybko bym zasnął, jest niezła kawa, no i masa biurek ze sprzętami, a także kilka miejsc, w których zostałem poproszony, by nie robić zdjęć.
Jak usłyszałem w Tech Hubie, całość jest tak ułożona, by „pracownicy mogą płynnie przejść od koncepcji, przez rozwój technologi aż po końcowe testy oprogramowania w rzeczywistym środowisku samochodowym”. Czyli pomysł od testów dzieli kilka kroków po wewnętrznych schodach. OK, może po drodze wymaga to jeszcze trochę pracy…
Volvo Tech Hub poszukuje pracowników - zwłaszcza inżynierów i programistów. To pewnie całkiem przyjemne, by projektować systemy bezpieczeństwa i układy wspomagające kierowcę, dopracowywać układy łączności czy nawigację - i wiedzieć, czego będą używać kierowcy za kilka lat. Gorzej, że jeśli w waszym przyszłym Volvo coś się zawiesi albo nie zadziała, będziecie teraz już wiedzieć, kogo za to winić. Ale grunt, żebyście nie wspominali nikomu o tajnym garażu.