REKLAMA

Używana Toyota RAV4 Hybrid: przegląd ofert. Ceny, porady i uderzanie głową w beton

To już dziesięć lat odkąd byłem na europejskiej prezentacji Toyoty RAV4 z napędem hybrydowym. Wydarzenie było z rozmachem, a samochód stał się bestsellerem. Pora więc sprawdzić, jak przedstawia się sytuacja na rynku wtórnym.

Używana Toyota RAV4 Hybrid: przegląd ofert. Ceny, porady i uderzanie głową w beton
REKLAMA

Kupowanie używanej Toyoty jest wbrew pozorom jeszcze trudniejsze niż samochodów innych marek, a to dlatego, że Toyoty przeważnie nie dają swoim właścicielom powodu, by się ich pozbywać. Mogą się znudzić (po jakichś dwóch tygodniach), ale potem, gdy już się przyzwyczaimy że wóz jest ekscytujący jak gotowany ryż bez sosu, to on po prostu jeździ, jeździ i jeździ. Po co go sprzedawać?

REKLAMA

Toyota RAV4 Hybrid generacji czwartej była niecodziennym pojazdem na swoje czasy

Zamiast diesla - 2,5-litrowy silnik benzynowy. Do tego dwa silniki elektryczne. Jeden przy osi przedniej, razem z przekładnią e-CVT, a drugi dopędzający oś tylną w razie potrzeby, np. przy ruszaniu, ale odłączony przy jednostajnej jeździe. Napęd na cztery koła był więc realizowany bez udziału wału napędowego. To standard w samochodach elektrycznych, ale 10 lat temu nie było to wcale oczywiste. Oszczędniejsza była dostępna także w Polsce wersja 2WD. Do tego jeszcze zaskakujące osiągi: do 100 km/h RAV4 Hybrid rozpędza się w 8,1 sekundy, a ze zużyciem paliwa da się utrzymać w 7-8 litrach. SUV idealny: duży, wygodny, niezbyt ładny (to domena wszystkich samochodów tego rodzaju), z napędem na 4 koła, skrzynią automatyczną, benzynowy i produkcji japońskiej. To brzmi jak przepis na horrendalną cenę z drugiej ręki.

Toyota RAV4 Hybrid – model roku 2015

Na Toyotę RAV4 Hybrid musisz mieć w zanadrzu minimum 70 tys. zł

Bez tej kwoty nie ma co nawet podejmować poszukiwań, ponieważ absolutnie najtańszy egzemplarz (po którym nie ma co się spodziewać, że będzie jeździł dalej bez wkładu finansowego) kosztuje 66 tys. zł. 70 tys. zł to dolna granica ceny za coś „normalnego”. Szaleństwo jeśli chodzi o 10-letni samochód? Cóż, zawsze można wybrać Dacię Sandero 1.2 z LPG. Jeśli mamy to ustalone, to można czytać dalej.

70 tys. zł pozwala na zakup auta mniej więcej z rocznika 2017-18, z przebiegiem 200-250 tys. km. Nieprzesadnie trzeba się go bać, bo i silnik benzynowy nie jest tu znacznie wysilony, i sporo jeździ się w mieście na samej elektryczności. Na pewno lepszy jest taki samochód od wozu, który głównie stał i akumulator trakcyjny miał dużo czasu, żeby stracić pojemność. Co więcej, za te 70 tys. zł można już kupić samochód od profesjonalnej firmy, co oznacza lepszą ochronę kupującego niż w przypadku zakupu od osoby prywatnej. Tu znalazłem taką ofertę: ma wszystko, czego potrzeba.

W przypadku samochodów w granicach 70-75 tys. zł oferowanych przez komisy przy salonach Toyoty trzeba się liczyć nawet z wyższymi przebiegami, dobijającymi do 300 tys. km. Nadal bym nie panikował, co najwyżej zlecił diagnostykę stanu akumulatora głównego. Przynajmniej może hamulce będą dotarte, bo przy mniejszym przebiegu można być niemal pewnym, że tylne tarcze nadadzą się do wymiany z powodu korozji. Pisaliśmy zresztą o tym przy okazji opisu usterek tego modelu.

Konfiguracja bardzo niskiego przebiegu z zasłoniętymi tablicami w ogłoszeniu i brakiem numeru VIN to to bardzo prosta informacja dla kupujących: pomińcie, szukajcie dalej. Tak samo jest, gdy w ogłoszeniu czytamy że „VIN tylko na telefon, a to nie jest nawet oferta handlowa”. Ogólnie w przypadku tego samochodu mamy taką ciekawą sytuację, że wskutek dużej popularności w Polsce nie ma żadnego problemu z nabyciem RAV4 Hybrid zarejestrowanej w naszym kraju od nowości, co pozwala przeważnie skutecznie zweryfikować jej historię. Dlatego też oferty aut importowanych i niezarejestrowanych w kraju wydają się nieatrakcyjne. Zwłaszcza gdy weźmie się pod uwagę, że od pojemności 2,5 litra płaci się większą akcyzę. W przypadku RAV4 będzie to 9,3 proc. wartości samochodu – przy 2 litrach byłoby to zaledwie 1,55 proc. Co więcej, polskie samochody są oferowane często z fakturą VAT 23 proc., co jest istotne gdy szuka się pojazdu do działalności gospodarczej.

Prawie wszystkie te Toyoty są w nudnych kolorach

Biała, srebrna, szara i biała – to możliwy wybór na rynku wtórnym. Jeśli ktoś kupi białą, to niech się szykuje na to, że w lakier wgryza się brud, którego żadna myjka ciśnieniowa nie ruszy i trzeba szorować wóz miękką rękawicą. Ze srebrną nie ma tego problemu: zawsze wygląda źle, czego by człowiek nie robił.

Czasem koszmarne zdjęcia i błędy w tytule nie powinny zniechęcać, niektóre ofert są prywatne i mają szczery opis.

Po przejrzeniu prawie 170 ofert jestem skonfundowany

Ceny nie zależą od niczego. Jeden samochód z 2017 r. z przebiegiem 200 tys. km kosztuje 75 tys. zł. Obok inny jest wystawiony za 90 tys. zł, albo i więcej. Nie ma większej różnicy, czy wybierze się rocznik 2016 czy 2018, są one identyczne – pojazd nie podlegał liftingom w trakcie trwania produkcji. Bardzo podobny jest także poziom wyposażenia. Co więcej, nie ma znaczącej różnicy w cenie między wersjami 2WD i 4WD. Dlaczego ten samochód z dużym przebiegiem, importowany z Niemiec i bez napędu 4x4 kosztuje 90 tys. zł? Nie wiadomo. To ten moment, kiedy kupujący może tylko bezsilnie uderzać głową w beton, bo nie wie ile ma naprawdę wydać, a co więcej – to, że wyda więcej, nie sprawi że kupi lepszy samochód.

Cóż z tego, że masz nawet ponad 90 tys. zł – oferowane pojazdy nadal pochodzą w większości z 2016 r., czyli okresu największej popularności tego modelu w Polsce. To nic złego, mają zaledwie 9 lat, ale po zakupie mocno bym rozważył zrobienie zabezpieczenia antykorozyjnego. Oczywiście ubezpieczenie od kradzieży to konieczność.

Chyba znalazłem jednak swojego faworyta

Auta w ogłoszeniach są do siebie podobne, bo nie było zbyt wiele możliwości konfiguracji. Ale jednak trzypaliwowa Toyota RAV4 to coś oryginalnego. Oto egzemplarz wyposażony w instalację LPG. Cena jest słona, ale pojazd pochodzi z ostatniego roku produkcji i zapewne wypada niesłychanie tanio w eksploatacji. Gaz w hybrydzie sprawdza się, gdy jeździmy tym autem także w dłuższe trasy i silnik spalinowy pracuje przez cały czas. Wówczas oszczędności będą całkiem znaczące, tym bardziej że jednostka 2.5 nie ma bezpośredniego wtrysku paliwa – może pracować wyłącznie na LPG, a nie jak silniki z wtryskiem bezpośrednim spalać oba paliwa w różnej proporcji.

Najdroższe samochody kosztują nawet 110 tys. zł. Co ciekawe, dopiero przy kwocie około 100 tys. zł pojawiają się auta w kolorze czerwonym, tak jakby barwa nadwozia miała znaczący wpływ na cenę. Oczywiście nie ma wpływu na rocznik, więc zdarzają się i egzemplarze z 2016 r. za znacznie ponad 100 tys. zł.

REKLAMA

Podsumowanie

Łatwo kupić hybrydową Toyotę RAV4 w niezłym stanie. Nie brakuje samochodów z polskiego salonu o wiarygodnej przeszłości. Czy to oznacza, że sytuacja rynkowa jest dobra? Nie do końca, bo wskutek dużego popytu na ten pojazd nie da się stworzyć przewodnika cenowego, więc na pytanie „ile trzeba wydać na ten wóz” można tylko odpowiedzieć „między 70 a 100 tys. zł, ale nic nie gwarantuje, że większy wydatek będzie oznaczał lepszy pojazd”. Możesz wydać stówę, a sąsiad 70 tysięcy i skończycie z identycznymi autami. On będzie się śmiał, a ty będziesz uderzał głową w beton, bo przecież nie ma nic gorszego, niż kiedy sąsiadowi coś się uda.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-02-19T17:09:50+01:00
Aktualizacja: 2025-02-18T18:07:47+01:00
Aktualizacja: 2025-02-18T15:44:06+01:00
Aktualizacja: 2025-02-18T14:11:53+01:00
Aktualizacja: 2025-02-18T13:39:02+01:00
Aktualizacja: 2025-02-17T13:09:43+01:00
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA