Samochodową potęgą zostaniemy innym razem. Dongfeng wycofuje się z Ursusa
Wcale nie zamierzali produkować tam ciągników, tylko elektryczne dostawcze samochody. Plan spektakularnie się nie powiódł.
Ursus podał do wiadomości, że Dongfeng wycofał się ze wspólnych interesów. Każdy ma prawo się rozmyślić, tu nastąpiło to dość niespodziewanie. Przynajmniej dla osób, które liczyły, że za pośrednictwem sojuszu Ursusa i koncernu Dongfeng staniemy się potęgą w produkcji elektrycznych dostawczych samochodów.
Te są w modzie. W końcową fazę wchodzi właśnie konkurs NCBiR, w którym już tylko cztery firmy walczą o to, by dostać dofinansowanie na swojego elektrycznego vana. Dzięki chińskim pieniądzom, Ursus mógłby pominąć tego typu ścieżkę, w końcu Dongfeng to potęga.
Co miało powstać z tego sojuszu?
Jednego dnia Ursus podał informację o podpisaniu porozumienia o współpracy, a zaraz potem doniósł, iż chińska firma wypowiedziała umowę. W uzasadnieniu czytamy, że chińska firma wycofała się, bo Ursus poinformował, że podpisał z nią porozumienie. Widocznie Chińczykom chwilowo przesadnie nie zależało, by porozumieniem się chwalić.
Firmy wspólnie chciały doprowadzić do powstania i sprzedaży pojazdów w oparciu o produkty Dongfeng i doświadczenie Ursusa. Pojazdy miały mieć napęd elektryczny oraz wodorowy. Miało pójść błyskawicznie, bo pierwszy z serii pojazdów miał zostać zaprezentowany w drugiej połowie 2021 roku.
Ursus produkuje obecnie ciągniki i autobusy, prototypy musiałyby przyjechać z Azji. Zobaczmy więc co przywieźć w teczce mógł do Lublina Dongfeng.
Samochody dostawcze Dongfeng
Dongfeng możliwości ma spore. Jest państwową firmą, z siedzią w Wuhan, w tym Wuhan. Jego roczne przychody utrzymują się w okolicach 90 miliardów dolarów. Umowa z Ursusem mogła nie być ich największym priorytetem.
Wprawdzie potrafią wyprodukować samochody tak ładne jak Voyah Lantu Free, ale nie wszystkie ich pojazdy tak się prezentują Donfeng produkuje samochody dla innych koncernów, samochody ciężarowe, ma też spora liczbę własnych marek, w tym samochody dostawcze. Te pojawiają się w niezliczonych wersjach na całym świecie, dzięki współpracy z regionalnymi producentami. Na taki los pewnie liczyli w Ursusie, że staną się drzwiami Dongfenga na rynek europejski.
Mógł więc w Ursusie powstawać pojazd taki jak EV350.
Lub minivan EC35, oczywiście oba elektryczne.
Przy nich traktory to prawdziwe piękności, ale nie o urodę tu chodzi, a o postępującą dominację Chin w branży motoryzacyjnej.
Chiny w Europie
W Europie jeszcze nie zaznaliśmy losu Australii, w której chińskie samochody gryzą innych producentów i to już nie po kostkach, dobrały się już do pośladków. W styczniu w Australii samochody chińskie zajęły 4. miejsce na tamtejszej liście sprzedaży.
Inaczej sprawa ma się z samochodami elektrycznymi, ten rodzaj napędu z Chin, na naszym kontynencie odniesie większe sukcesy niż chińskie samochody spalinowe. W listopadzie w Norwegii, chiński MG ZS zajął trzecie miejsce na elektrycznym podium. Wśród samochodów zelektryfikowanych lepiej sprzedawały się tylko Toyoty RAV4 i Volkswageny ID.3.
Chińskie samochody elektryczne niedługo podbiją Europę, miło byłoby, gdyby ich dostawcze wersje wyjeżdżały z fabryki w Lublinie. Ursus ma wyjaśniać sprawę nagłego zwrotu akcji, może nie wszystko jest stracone i tamtejsze zakłady znów staną się potęgą.