REKLAMA

Tesla Model 3 z silnikiem spalinowym i ujemną emisją CO2. Czekaj, co?

Dzięki napędowi HyperHybrid Tesla z firmy Obrist mogłaby być tańsza i jeszcze bardziej ekologiczna niż oryginał.

Obrist HyperHybrid
REKLAMA
REKLAMA

Ten idealny samochód powstał w austriackim Lustenau w firmie Obrist Powertrain. Jej główny udziałowiec – Frank Obrist – postawił sobie za cel stworzenie superekoloicznego napędu, łączącego w sobie zalety napędów elektrycznego i spalinowego. A żeby było ciekawiej, zainstalował go w Modelu 3.

Obrist HyperHybrid

Zamiast akumulatorów - silnik spalinowy

Obrist pracował nad tym projektem ze swoim zespołem przez ostatnie 8 lat. Skonstruowali dwucylindrowy „zerowibracyjny” silnik spalinowy o mocy 54 KM i połączyli go z akumulatorami o pojemności 17,3 kWh. Zestaw Obrista (silnik + akumulatory) waży niecałe 200 kg. Spalinówka trafiła do frunka, a akumulatory - pod podłogę, prawdopodobnie dzieląc przestrzeń ze zbiornikiem paliwa. Całość nazwano HyperHybrid, a z Teslą ma tyle wspólnego, że wykorzystano ją jako bazę, która przyciągnie uwagę szybciej niż Geely EC7, służące do zbudowania pierwszego democara firmy.

Tesla model 3 zasięg 1000 km

Skoro pod maską jest silnik spalinowy, to gdzie ta ekologia? 

Oto ona: pojemność akumulatorów dobrano tak, by samochód w trybie elektrycznym był w stanie przejechać 96 km. Do tego średnia emisja CO2 wynosi 33 g/km, dzięki czemu napęd Obrista spełnia już dziś wymogi przepisów na 2030 r. Dlaczego aż 33 g? Bo w chwili, gdy auto rozpędzi się do prędkości ponad 65 km/h silnik spalinowy wkracza do akcji. Nie napędza jednak bezpośrednio kół, ale zajmuje się doładowywaniem akumulatorów, pracując w optymalnym zakresie obrotów i zużywając 2 l paliwa na 100 km. Dba o to, by akumulatory były naładowane w bezpiecznym zakresie, tj. między 20 a 80 proc., co ma gwarantować im długowiecznosć. Zaraz zaraz, to gdzie ta ujemna emisja? To taki chłyt materkindody. Według Obrista, gdyby zastosować zamiast zwykłego paliwa benzynę syntetyczną, to faktycznie można by mówić o wyniku poniżej zera.

Niestety szczegółowe dane dotyczące osiągów póki co pozostają tajemnicą.

Projektant zapewnia, że auto w takiej konfiguracji może przejechać do 1000 km, ale można się spodziewać, że nie rozpędza się do setki równie rześko co fabryczny Model 3. Jednak patrząc na to, z jakimi prędkościami Tesle zwykle suną po autostradach za ciężarówkami, spodziewam się, że ta wersja wcale nie będzie wolniejsza. Za to dojedzie ponad dwa razy dalej i zamiast długotrwałego ładowania będzie jej wystarczyła wizyta na stacji paliw. 

Ile to będzie kosztowało?

Serwis Edison podaje, że silnik ma kosztować ok. 1200 euro, a zestaw akumulatorów - ok. 2 000 euro. Obrist dogaduje się z potencjalnymi licencjobiorcami, podobno projektem jest bardzo zainteresowany m.in. ZF.

Czy to ma sens?

REKLAMA

Teoretycznie - jak najbardziej i Austriak nie jest jedynym, który pracuje nad wykorzystaniem silnika spalinowego jako pokładowej ładowarki do akumulatorów. Mitsubishi chce w tym samym celu wykorzystać turbinę gazową, a Mazda ma skorzystać z silnika Wankla. I patrząc na założenia modelu MX-30 - patrzy na temat napędów przyszłości w bardzo podobny do Obrista sposób. Prezentując swój pierwszy elektryczny model elektryczny Japończycy zwrócili uwagę, że w ślad węglowy elektryka z dużym zestawem akumulatorów, potrafi być wyższy, niż auta z silnikiem Diesla. Nie wspominając o społecznych i środowiskowych kosztach wydobycia metali ziem rzadkich. 

Czas pokaże, czy mały silnik spalinowy, z niewielkim, czyt. bardziej ekologicznym zestawem akumulatorów, stanie się Świętym Graalem, który uratuje motoryzację (czyt. uchroni koncerny motoryzacyjne przed drakońskimi karami). Obrist twierdzi, że jego projekt będzie gotowy do wprowadzenia na rynek w 2025 r. Nie możemy się doczekać.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA