Według Mazdy samochody z silnikami Diesla mogą być bardziej ekologiczne niż auta elektryczne
Dlatego elektryki powinny mieć mniejsze akumulatory. Takie jak MX-30.
MX-30 to odważny pomysł na pierwszy samochód elektryczny Mazdy. Auto pokazano w październiku w Tokio, a w przyszłym roku ma się pojawić w salonach w Europie. Po tym, jak ogłoszono, że zamontowano w nim akumulatory o pojemności 35,5 kWh, które wystarczą na przejechanie ok. 200 km, przez internet przetoczył się jęk zawodu. Ale jak to? 200 km? W sytuacji, gdy wszyscy biją się o zasięgi 400+?
Mazda konsekwentnie twierdzi, że to celowe działanie.
Nie chodzi o to, że mniejszy akumulator pozwala na utrzymanie rozsądnej ceny. Hyundai zrobił elektryczną Konę, a Kia - e-Niro i oba za podobne pieniądze przejeżdżają sporo więcej. Chodzi raczej o to, że według Mazdy, większy zasięg nie jest statystycznemu klientowi potrzebny. A jeśli ktoś faktycznie potrzebowałby więcej - może poczekać na wersję z range extenderem z silnikiem Wankla.
Mniejszy akumulator jest bardziej eko.
Dyrektor Działu Badań i Rozwoju w europejskim oddziale marki - Christian Schultze - stwierdził, że rozmiar akumulatorów MX-30 został wybrany „odpowiedzialnie”. Tak skonfigurowane auto jest znacznie lżejsze niż modele z wielkimi akumulatorami, a do tego - według Mazdy - bardziej ekologiczne.
Chodzi o ślad węglowy, czyli całkowitą emisję CO2 wynikającą nie tylko z eksploatacji, ale i produkcji samochodu.
Mazda twierdzi, że MX-30 z akumulatorami o pojemności 35,5 kWh odciśnie na środowisku taki ślad, jak zwykła Mazda 3 z silnikiem Diesla. Natomiast ślad węglowy, jaki zostawia Trójka z silnikiem wysokoprężnym, jest wciąż niższy, niż elektryka z akumulatorami o pojemności 95 kWh. Większe akumulatory znacznie podnoszą wielkość śladu węglowego - zarówno tego wynikającego z procesu produkcji jak i z eksploatacji, bo oznaczają większą masę pojazdu i wyższe zużycie energii elektrycznej.
Niebawem będziemy mieli okazję obejrzeć MX-30 z bliska i spróbujemy się dowiedzieć więcej na temat tego zagadnienia. Międzynarodowa Rada Czystego Transportu (ICCT) na początku ubiegłego roku doszła do zupełnie innych wniosków. Według danych ICCT nawet uwzględniając obecne źródła energii elektrycznej, dziś cykl życia samochodu elektrycznego w Europie jest o 30 proc. czystszy od cyklu życia auta z silnikiem spalinowym. Do tego samochód elektryczny spłaca swój dług wynikający z bardziej wymagającego pod względem emisji CO2 cyklu produkcyjnego, już po dwóch latach eksploatacji. A z czasem, im bardziej zielona będzie energia w Europie, tym ta spłata przebiegnie szybciej.
O tym, czy ta argumentacja przekona klientów, przekonamy się w przyszłym roku, gdy wyceniony na min. 149 990 zł crossover Mazdy pojawi się w polskich salonach.