REKLAMA

Straż miejska nie chciała przyjąć zgłoszenia bez mojego zeznania. No to poszedłem je złożyć, i się zaczęło

Wydawałoby się, że zdjęcie przedstawiające wykroczenie drogowe z opisem, datą i danymi zgłaszającego wystarczy do wszczęcia postępowania, ale to nieprawda. Potrzebne jest zeznanie świadka. Nie wiedziałem dlaczego, teraz już wiem i nie jest to wiedza, która mnie cieszy.

Straż miejska nie chciała przyjąć zgłoszenia bez mojego zeznania. No to poszedłem je złożyć, i się zaczęło
REKLAMA

Niedawno idąc ulicą w podwarszawskim miasteczku w poszukiwaniu baru z kebabem musiałem wyjść na jezdnię pod nadjeżdżające samochody, ponieważ cały chodnik został zastawiony przez stojące w poprzek auto dostawcze. Zajęło ono nie tylko sto procent chodnika, ale też część trawnika. W dodatku jakieś 50 m dalej były miejsca parkingowe, gdzie ten pojazd można byłoby bez problemu zmieścić. Ostatecznie wielkiego vana udało mi się ominąć, ale tej samej sztuki nie mogła dokonać kobieta na elektrycznym wózku inwalidzkim. Taki wózek nie pokona krawężnika, oraz nawet bardzo silna osoba nie uniesie zestawu wózek + osoba niepełnosprawna. Pozostało jej poczekać, aż kierowca busa zechce odjechać.

Postanowiłem to zgłosić do lokalnej straży miejskiej

REKLAMA

W normalnych warunkach straż miejska otrzymuje od danego donosiciela (na przykład ode mnie) następujący zestaw informacji:

  • zdjęcie pojazdu, który dopuścił się wykroczenia, głównie polegającego na nielegalnym parkowaniu
  • informację o tym jaki to pojazd i jakiego wykroczenia dopuścił się kierujący
  • moje dane osobowe i kontaktowe

Na podstawie tego zgłoszenia straż miejska wszczyna postępowanie, które obejmuje wezwanie podejrzanego i zapytanie go, kto tego dnia użytkował pojazd. Wezwany odpowiada że nie wie i tak to się kończy – straż miejska może wówczas nałożyć mandat w wysokości 500 zł, podczas gdy za nieprawidłowe parkowanie otrzymuje się przeważnie 100-300 zł mandatu. Wszystko jest dobrze, dopóki podejrzany o popełnienie wykroczenia nie skorzysta z prawa do nieprzyjęcia mandatu i skieruje sprawę do sądu. Tu właśnie się zaczęło, to znaczy pani ze straży miejskiej trochę się odpaliła...

Sąd właściwy dla tej siedziby straży miejskiej jest jej skrajnie nieprzychylny

A zarazem jest niewiarygodnie wręcz przychylny kierowcom, można powiedzieć że stosuje wobec nich taryfę ulgową z automatu. Jeśli podejrzany domaga się rozpatrzenia sprawy w sądzie, to sąd bierze pod uwagę tylko zgłoszenia zawierające zeznania świadka. Brak zeznań świadka? Sąd umarza sprawę z braku dowodów, chociaż przecież posiada je w postaci zdjęcia dokumentującego wykroczenie. Jak się dowiedziałem, chodzi o zniechęcenie obywateli do interesowania się przestrzeganiem prawa. Łatwo jest zrobić zdjęcie źle zaparkowanego samochodu i wysłać ją mailem, ale gdy trzeba już stawić się osobiście na zeznania, większość osób „odpada” i nie chce im się tracić czasu, żeby kogoś ukarać. Mechanizm psychologiczny jest nieubłagany i dobrze rozpracowany przez sąd. Tak, mnie też było trudno uwierzyć w to, że sąd stworzył specjalny mechanizm zaprojektowany wyłącznie w celu niepracowania.

Ja jednak nie odpuściłem i złożyłem zeznanie

Sprawa trwała dosłownie kilka minut, zeznanie było już przygotowane. Dodałem do niego kilka własnych słów, podpisałem w paru miejscach i gotowe. Teraz sprawca dostanie wezwanie do wskazania kto prowadził pojazd, a że samochód który zgłaszałem, należał do firmy, to pewnie nie będzie z tym problemu. Można powiedzieć, że sprawca wykroczenia trafił na wyjątkowo upartego donosiciela, tzn. mnie.

Postawa straży miejskiej i tak jest budująca

REKLAMA

Przyjęli zgłoszenie – a mogli przecież nie przyjąć, twierdząc że jest niekompletne, co już też parę razy mi się zdarzało. Nawet zadbali o zeznanie świadka, dzwoniąc do mnie, co też rzadko mi się zdarzało do tej pory. Co więcej, to zeznanie świadka było dla nich konieczne właśnie z tego powodu, że chcieli ukarać sprawcę, a nie zamieść sprawę pod dywan albo wywalić do kosza. Zatem zachowali się właściwie, w odróżnieniu od podejścia sądu. Niestety, takich świrów jak ja pewnie jest garstka, więc nadal po prostu opłaca się nielegalnie parkować, bo szansa na ukaranie wynosi może 1 procent. Jak na razie żadna władza nie zechciała wprowadzić systemu, w którym zamiast mandatu za nielegalne parkowanie właściciel płaciłby karę administracyjną jak za brak biletu parkingowego: szybko, sprawnie i bez wymyślania. Przecież to byłby zamach na wolność zostawiania dowolnego auta gdziekolwiek!

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-05-12T17:50:44+02:00
Aktualizacja: 2025-05-12T15:21:04+02:00
Aktualizacja: 2025-05-11T15:00:00+02:00
Aktualizacja: 2025-05-10T16:10:31+02:00
Aktualizacja: 2025-05-08T20:49:12+02:00
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA