Parkowanie na trawniku. Nierozwiązany problem powraca
Lata mijają, a problem parkowania na trawnikach wciąż nie jest rozwiązany. Parlamentarzyści upominają się o los zieleni.
Z nieznanych mi bliżej przyczyn wielu kierowców traktuje trawnik jak przestrzeń do parkowania. Uznają, że obliczu braku miejsc postojowych, trawa automatycznie zyskuje taki status. Wprawdzie niszczenie zieleni jest uregulowane w przepisach, ale grupa parlamentarzystów uważa, że to za mało.
Parkowanie na trawniku — przepisy
Parkowanie samochodu na trawniku jest niszczeniem zieleni. Mówi o tym art. 144 Kodeksu Wykroczeń, a dokładnie mówi to:
Kto na terenach przeznaczonych do użytku publicznego niszczy lub uszkadza roślinność lub też dopuszcza do niszczenia roślinności przez zwierzęta znajdujące się pod jego nadzorem albo na terenach przeznaczonych do użytku publicznego depcze trawnik lub zieleniec w miejscach innych niż wyznaczone dla celów rekreacji przez właściwego zarządcę terenu, podlega karze grzywny do 1000 złotych albo karze nagany.
Jest dobra podstawa do karania i nawet wysokość kary nie jest niska. Czego więcej chcą parlamentarzyści? Nie uprzedzajmy faktów. Oto jeszcze kilka wykroczeń związanych z parkowaniem (za mazowiecką policją):
- parkowania za znakiem B-35 (zakaz postoju) i B-36 (zakaz zatrzymywania się)
- parkowania w obrębie obowiązywania linii ciągłej
- parkowania w odległości mniejszej niż 10 m od znaku lub przejścia dla pieszych
- parkowanie przy lewej krawędzi jezdni (jeśli jezdnia jest dwukierunkowa),
- parkowania na pasie między jezdniami,
- parkowania mniej niż 15 metrów od słupka wyznaczającego przystanek lub na przystanku z zatoką,
- parkowania w okolicy punktów krańcowych wysepki,
- parkowania na drodze dla rowerów lub pasie dla rowerów,
- parkowanie utrudniającego wjazd lub wyjazd.
- niewłaściwe parkowanie na chodniku.
Jak jest różnica między zakazem niszczenia zieleni a pozostałymi przepisami? Przepisy dotyczące parkowana są zapisane w Ustawie — Prawo o ruchu drogowym, a te o zieleni nie.
Parkowanie na trawniku — proponowane zmiany
Grupa parlamentarzystów zwraca uwagę, że słowa "zieleń" i "trawa" nie znajdują się w Ustawie z dnia 20 czerwca 1997 r. - Prawo o ruchu drogowym. Tym samym parkowanie na trawniku nie jest regulowane przez "prawo drogowe". Argumentują, iż Straż Miejska musi korzystać z Kodeksu Wykroczeń, który mówi o niszczeniu i uszkadzaniu roślinności. Straż gminna musi każdorazowo udowadniać, że parkowani doprowadziło do uszkodzenia roślinności. Parlamentarzyści podnoszą, iż rodzi to poważne skutki:
- brak możliwości założenia blokady na pojazdy parkujące na zieleni,
- brak możliwości wydania dyspozycji usunięcia pojazdu,
- brak możliwości nakładania punktów karnych na kierowców niszczących zieleń,
- brak możliwości ukarania właściciela pojazdu za niewskazanie sprawcy wykroczenia związanego z niszczeniem zieleni.
I pytają: Kiedy Ministerstwo Infrastruktury planuje wprowadzenie przepisów regulujących parkowanie na zieleni do PRD oraz uwzględnienie tego wykroczenia drogowego w taryfikatorze mandatów?
Obawiam się, że ministerstwo niczego takiego nie planuje i raczej nie leży to w kompetencjach tego resortu, ale mogę się mylić. Podobnie jak w tym, że to nie brak obecności zakazu parkowania na trawnikach w "prawie drogowym" jest głównym problemem strażników miejskich. Zazwyczaj strażnicy miejscy, jak już się pojawią, nie mają problemów ze znalezieniem podstawy prawnej do ukarania kierowcy. Większy problem jest z ich obecnością na miejscu popełniania wykroczenia. Straż miejska, szczególnie stołeczna, zmaga się z problemem braków kadrowych. I to chyba jest główny problem do rozwiązania. Z drugiej strony jak udowodnić setnemu kierowcy, parkującemu na dawno już rozjechanym trawniku, z którego zostało już tylko klepisko, że uszkodził zieleń? Panie strażniku, tu już dawno żadnej zieleni nie było. Chyba jednak słuszna ta inicjatywa.