REKLAMA

Czy warto jeszcze wysyłać zgłoszenia na skrzynkę „Stop agresji drogowej”? Policja nabiera wody w usta

Do tej pory było tak, że jeśli zgłosiliśmy niebezpieczną jazdę na skrzynkę „Stop agresji drogowej”, to policja informowała nas jako zgłaszających o wyniku – umorzeniu, ukaraniu mandatem lub skierowaniu sprawy do sądu. Teraz już nie dowiemy się niczego, więc wysyłamy nagrania w próżnię.

Czy warto jeszcze wysyłać zgłoszenia na skrzynkę „Stop agresji drogowej”? Policja nabiera wody w usta
REKLAMA

O sprawie poinformował autor kanału „Bandyci drogowi”. Skrzynka mailowa „Stop agresji drogowej” jest obsługiwana przez policję i służy do elektronicznego zgłaszania niebezpiecznych sytuacji drogowych. Każde województwo ma swój indywidualny adres e-mail, a lista adresów znajduje się tutaj. Oczywiście na przesłanym filmie musi być widoczny numer rejestracyjny pojazdu, który zgłaszamy i trzeba także podać swoje dane jako osoby zgłaszającej. Do tej pory taka elektroniczna forma przekazania materiałów dowodowych była uznawana za wystarczającą, żeby poinformować zgłaszającego o wyniku. I rzeczywiście, z własnego doświadczenia wiem, że pewnego dnia policja nawet oddzwoniła do mnie, żeby przekazać mi wiadomość o ukaraniu zgłoszonego przeze mnie kierowcy mandatem. Chodziło o kierującego, który zajeżdżał drogę i złośliwie hamował.

REKLAMA

Policja już nie poinformuje o efektach zgłoszenia?

Jeśli wierzyć opisowi z filmu, to od tej pory zgłoszenia na skrzynkę „Stop agresji drogowej” po prostu wysyłamy i to tyle. Nie dowiemy się już, co stało się dalej. Wysłałem więc zapytanie w tej sprawie do rzecznika Komendy Stołecznej Policji (czekamy na odpowiedź) oraz zacząłem szukać, czy w ogóle są przepisy, które obligowałyby policję do udzielania takiej informacji. W linku pod filmem znalazłem, że wysokość mandatu jest informacją publiczną, jeśli nie powiązano jej z daną osobą (jej imieniem i nazwiskiem). Można więc śmiało mówić i pisać, że kierujący samochodem o numerze ABC 123 został ukarany mandatem w wysokości XXX złotych i nie narusza to żadnych przepisów o ochronie danych osobowych. Ale „można” to jeszcze nie oznacza, że trzeba.

Teoretycznie więc przy każdym zgłoszeniu należałoby załączać wniosek o udzielenie informacji publicznej

Zgłaszasz agresywną jazdę, załączasz film i piszesz, że na podstawie ustawy o dostępie do informacji publicznej wnioskujesz o przekazanie wiadomości, jak to wszystko się zakończyło. Wtedy policja odmawia (choć żadnej podstawy prawnej do tego nie znalazłem), składasz wniosek do sądu podpierając się wyrokiem WSA z linku powyżej i policja chcąc-niechcąc informacji udziela. Problem polega na tym, że w swojej wiadomości komenda policji twierdzi, że gdyby zgłoszenia dokonać ustnie – osobiście lub pisemnie w siedzibie komendy, to wówczas moglibyśmy otrzymać dane o zakończeniu sprawy. A elektronicznie już nie. Ponieważ, jak wiadomo, jest cyfryzacja. W mniemaniu urzędów i służb państwowych oznacza to, że wszystkie dokumenty muszą być i elektroniczne, i na papierze, a wcześniej mogły być tylko papierowe. I jest to już kolejny przykład takiej sytuacji, z którym się spotykam.

Mam jednak kilka zgłoszeń na „Stop agresji drogowej”, które wysłałem już dawno temu

REKLAMA

Nie otrzymałem nigdy żadnej informacji co do dalszych losów mojego zgłoszenia. Tymczasem straż miejska regularnie przysyła mi raz mailem, raz listem powiadomienia o wszczęciu postępowania w sprawie nieprawidłowego parkowania. Wygląda na to, że polskie służby jak zwykle działają po prostu tak o, według własnych wymyślonych zasad ułatwiających im pracę. A prawo, co podkreślam od dawna, nie istnieje.

Zdjęcie główne: Pixabay.com - fotosforyou_rk

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA